Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Dziedzictwo naszych ojców

Niedziela bielsko-żywiecka 16/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

jubileusz

Monika Jaworska

Józef Szczepańczyk

Józef Szczepańczyk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy w Polsce przypadły obchody jubileuszowe 1000-lecia Chrztu Polski w 1966 r., Józef Szczepańczyk miał 8 lat. Chodził do 2 klasy szkoły podstawowej. Kościół przeżywał wówczas Milenium Chrztu Polski, którego centralne obchody jubileuszowe odbyły się 14-16 kwietnia 1966 r. w Gnieźnie z udziałem Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego. Tymczasem władze państwowe świętowały jubileusz Tysiąclecia Państwa Polskiego, próbując zagłuszyć kościelne obchody, zwłaszcza w ramach tzw. walki o rząd dusz. Wtedy niewiele osób miało w swoim domu telewizor. Ale wujek młodego Józefa posiadał takowy telewizor. Tak się złożyło, że chłopiec był u wujka w czasie, gdy trwała transmisja z defilady w Warszawie. Chłopiec oglądał z zainteresowaniem tę defiladę, choć jako dziecko jeszcze nie do końca rozumiał, o co w tym wszystkim chodziło...

Reklama

– Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest coś takiego jak komuna, że to, co ja widzę jako piękne, może być nie do końca dobre. Pamiętam tę defiladę w Warszawie, którą miałem okazję zobaczyć w telewizorze u wujka. Ale przyznam, że mimo to, iż moja rodzina była bardzo religijna, nie kojarzę uroczystości kościelnych odbywających się przy okazji 1000-lecia Chrztu Polski. Po prostu wtedy ich w telewizji nie pokazywano. Mogliśmy obejrzeć jedynie ten wymiar świecki. Z tego, co się później dowiedziałem, władze komunistyczne robiły wszystko, aby nadać tej uroczystości świecki charakter. Zależało im, żeby ludzie zapomnieli, że chrzest ma inny wymiar niż polityczny, mimo iż miał konsekwencje polityczne – wspomina Józef Szczepańczyk.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zarówno Kościół, jak i komunistyczne władze państwowe przygotowywały się kilka lat do centralnych obchodów jubileuszu, Kościół m.in. przez Wielką Nowennę, odprawianą w latach 1957-1966. A państwo przez państwowe obchody tysiąclecia polskiej suwerenności państwowej i kultury polskiej w latach 1960-1966, realizując przy tym program oświatowy „Tysiąc szkół na 1000-lecie”.

„Tysiąclatki” spełniły swoją rolę

Otwarcie „tysiąclatki” szczególnie zapadło w pamięci młodego wówczas chłopca. – Na mnie, jako na dziecku z 2 klasy podstawówki, te świeckie uroczystości zrobiły wówczas niesamowite wrażenie. Wtedy zupełnie tego nie kojarzyłem, że uroczystości państwowe mają na celu przyćmienie wartości religijnych. Ale dziecko zawsze patrzy na świat inaczej. Najbardziej utkwiło mi w pamięci otwarcie szkoły nr 4 w Pszczynie na małym osiedlu domków jednorodzinnych – czyli jednej z wielu „tysiąclatek”, jakie wtedy zbudowano. Przyznaję, że wszyscyśmy to wtedy przeżywali. A dlaczego? Dlatego, że ta szkoła miała basen, co na tamtym terenie było ewenementem – opowiada Józef Szczepańczyk, obecnie emerytowany dyrektor Delegatury Kuratorium Oświaty w Bielsku-Białej.

Reklama

Właściwie całe życie był związany ze szkolnictwem, pracując jako nauczyciel historii, potem jako dyrektor w szkole, aż wreszcie jako dyrektor w bielskim kuratorium. – Pamiętam, że tych „tysiąclatek” otwarto dużo, także na terenie tutejszej diecezji. Praktycznie w każdej gminie w diecezji bielsko-żywieckiej jest jakiś ślad tych „tysiąclatek”. One postawały często w czynie społecznym – ludzie uczestniczyli w budowach, zbierali pieniądze na te szkoły, na ich wyposażenie. Wtedy czuło się tę wspólnotę danej wsi, osiedla... To były czasy, kiedy mimo wszystko ludzie skupiali się wokół takich autorytetów jak parafia czy szkoła, która była zawsze wielką wartością. Podobnie ludzie budowali wodociągi, kanalizacje, drogi, oświetlenia – wszystko to w czynie społecznym – mówi p. Józef.

Gdy pracował przez wiele lat w oświacie, często rozmawiał z nauczycielami o różnych problematycznych zagadnieniach związanych ze szkolnictwem, w tym również o „tysiąclatkach”. – Wtedy mówiło się, że z jednej strony szkoda, że nie były lepiej wybudowane, ale z drugiej strony – myślę, że jak na tamte czasy, one spełniły swoją rolę. To był czas dużego przyrostu dzieci, w wyniku czego szkoły były przepełnione. Nauczyciele pracowali na dwie zmiany, w niektórych szkołach nawet na trzy zmiany. A choć szkoły nie miały sal gimnastycznych i bogatego wyposażenia, to cieszył już sam fakt, że ludzie chcą normalności, chcą mieć normalną szkołę, gdzie dziecko będzie miało normalne warunki do nauki.

W Europie dzwoni się dzwonami

Od tamtych wydarzeń minęło 50 lat. I w Polsce obchodzony jest kolejny jubileusz –1050-lecie Chrztu Polski, którego centralne ogólnopolskie obchody odbywają się teraz, w dniach 14 do 16 kwietnia br. w Gnieźnie i Poznaniu. – W porównaniu z wydarzeniami sprzed 50 lat, widzimy że obecne obchody mają już wyraźnie wymiar religijny. To wraca do normalności. Cieszę się, że o Chrzcie Polski się mówi, że upamiętnia się to wydarzenie. Powinniśmy mówić o tym jeszcze więcej, dlatego że jubileusz 1050-lecia Chrztu Polski to jest ten właściwy moment na refleksję. Trzeba zadać sobie pytanie, czy idziemy w dobrym kierunku? Czy dobrze robimy? Czy to jest to, czego oczekujesz Ty od życia, od wspólnoty i wspólnota od Ciebie? Myślę, że taka refleksja, połączona z wiarą, z Kościołem, jest bardzo ważna. Powinniśmy też zapytać siebie, czy aby nie burzymy fundamentu, na którym stoimy. Chrześcijaństwo to nasz europejski fundament. Kościół, mimo różnych zakrętów, zawsze był tym, który porządkował ten świat i to w stronę dobra. My, ludzie tych czasów, powinniśmy się zastanowić, czy i my czasem nie niszczymy tego dziedzictwa ojców? Nie da się budować domu bez fundamentu. Nie da się wychowywać dziecka bez wartości, obojętnie czy to dziecko jest w domu, rodzinie, w parafii czy w szkole – podkreśla Józef Szczepańczyk.

Zwraca również uwagę na kwestię szacunku do drugiego człowieka i jego religii. Zaznacza, że trzeba szanować to dziedzictwo ojców, jakim jest chrześcijaństwo, które Polska przyjęła wraz z chrztem Mieszka I: – Z momentem Chrztu Polski staliśmy się częścią jednej wielkiej rodziny. I tego się trzeba uczyć do dziś. Z tego trzeba wyciągać wnioski. Trzeba nam stale budować chrześcijańską wspólnotę, szukać w niej dobra, szukać to, co nas łączy, a osłabiać to, co dzieli, również w kontekście wydarzeń w dzisiejszym świecie i Europie. Tutaj jest Europa. A w Europie dzwoni się dzwonami – to jest nasz obyczaj i to jest dla nas święte! Nie wolno zakazywać dzwonić dzwonami, a zezwalać na to, żeby muezin wołał z minaretu, wzywając do modlitwy. Ci, którzy przyjeżdżają do nas, do Europy, także do Polski, powinni uszanować to, co nasze, co chrześcijańskie, albo wracać do siebie. Jesteśmy narodem chrześcijańskim, a choć data Chrztu Polski – 14 kwietnia 966 – jest datą symboliczną, to jednak cieszy fakt, że została kiedyś przyjęta i że o niej pamiętamy. Bo to jest właśnie to dziedzictwo naszych ojców...

2016-04-14 09:18

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jubileusz „Biskupiaka”

XXI Liceum Ogólnokształcące im. św. Stanisława Kostki w Lublinie, nawiązujące w tradycji do przedwojennego „Biskupiaka”, świętuje 20-lecie powrotu na edukacyjną mapę miasta

Liceum Ogólnokształcące, zwane „Biskupiakiem”, jest kontynuacją przedwojennego Gimnazjum Biskupiego, które powstało z inicjatywy bp. Mariana Leona Fulmana w 1923 r. Szkoła, przeznaczona dla młodzieży męskiej, aż do 1962 r. funkcjonowała jako Niższe Seminarium Duchowne. Po jej likwidacji i zajęciu przez władze komunistyczne o „Biskupiaku” nikt nie słyszał prawie przez 30 lat. Dopiero po odzyskaniu przez Polskę wolności, staraniem bp. Bolesława Pylaka diecezja odzyskała zagrabiony majątek i w 1993 r. zostało powołane koedukacyjne liceum ogólnokształcące. 1 września 1993 r. naukę w nowym „Biskupiaku” rozpoczęło 177 uczniów; do tej pory szkolne mury opuściło ponad 2500 tys. absolwentów. Od 2000 r. przy liceum powołano również gimnazjum, tworząc Zespół Szkół im św. Stanisława Kostki. Od 1934 r. siedzibą szkoły jest gmach na Wzgórzu Czwartkowym, wybudowany ze składek mieszkańców miasta i diecezji.
CZYTAJ DALEJ

Kolejny włoski nastolatek w drodze na ołtarze: wiara uczy smakować życie

2024-11-05 20:17

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Włochy

pixabay.com

„Huragan energii, który żył z niezwykłą intensywnością” - tak Marca Gallo wspominają koledzy. Chłopak zginął w wypadku na motorynce mając zaledwie 17 lat. Otwarcie jego procesu beatyfikacyjnego zapowiedziano właśnie w sanktuarium maryjnym w Montallegro. Kolejny rok z rzędu, w uroczystość Wszystkich Świętych, do tego miejsca pielgrzymowali jego koledzy i rodzina wspominając, jak Marco uczył ich smakować życie.

Po śmierci Marca Gallo ukazała się książka zawierająca jego notatki i rozważania, zredagowana przez rodziców. Nosi ona tytuł „Nawet kamienie zaczęłyby skakać” i przedstawia na okładce nastolatka w czasie górskiej wspinaczki, którą z pasją uprawiał. We wstępie do książki, która we Włoszech stała się wydawniczym bestselerem biskup Corrado Sanguineti pisze o intensywnej normalności Marca, w którym z każdym rokiem coraz bardziej rozkwita miłość do Jezusa. Hierarcha zaświadcza, że rodzina i przyjaciele zauważyli wewnętrzną przemianę chłopca, który wzrastając w wierze nie wyzbył się swej żywiołowości i czułości wobec drugiego człowieka, z którą szedł przez życie zarażając nią innych.
CZYTAJ DALEJ

Archidiecezja Wrocławska pomaga powodzianom. Tym razem przekazano 1000 ton opału!

2024-11-06 18:23

ks. Łukasz Romańczuk

Przekazanie symbolicznego bonu na 1000 ton opału

Przekazanie symbolicznego bonu na 1000 ton opału

- Nasza pomoc powodzianom to wyraźny sygnał, że jesteśmy solidarni i w trudnych sytuacjach sobie wzajemnie pomagamy. Pomoc, którą udziela Caritas Archidiecezji Wrocławskiej jest pomocą mądrą - mówił abp Józef Kupny przekazując bon dla powodzian z Lewina Brzeskiego na 1000 ton opału o wartości 1,71 mln zł.

Symboliczny bon został przekazany na ręce Artura Kotary, burmistrza Lewina Brzeskiego. -Cieszę się, że osobom, które dotknęła powódź, mogę zakomunikować: “Mamy dla was węgiel”. Tak, jak obiecałem na poprzedniej konferencji, że nie zapomnimy o nich. tak teraz robimy kolejny krok i chcemy przekazać im 1000 ton opału - mówił abp Józef Kupny, metropolita wrocławski, zaznaczając, że wszelka pomoc, czyli 1,71 mln zł, który został przeznaczony na zakup materiału grzewczego pochodzi ze zbiórek z Caritas Archidiecezji Wrocławskiej. - Jest to wyraźny sygnał, że jesteśmy solidarni i w trudnych sytuacjach sobie wzajemnie pomagamy. Pomoc, którą udziela Caritas Archidiecezji Wrocławskiej jest pomocą mądrą.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję