Dzień powszedni, krakowskie Łagiewniki. Powietrze – jak to w Krakowie o tej porze roku – mgliste i ciężkie. Wokół panuje spokój. Zdecydowanie nie jest to sezon pielgrzymkowy. Jednak, choć pozornie nic się tu nie dzieje, wciąż widzę przechodzących ludzi. Jedni wchodzą do sanktuarium, inni swe kroki kierują prosto do kaplicy Wieczystej Adoracji, gdzie trwają na modlitwie. Wchodzę do kościoła – przy konfesjonałach stoją ludzie w dłuższych i krótszych kolejkach, choć zakończył się już sezon przedświątecznych spowiedzi. Przy kratkach klęczy robotnik, który nie zdążył przebrać uniformu, biznesmen w białym kołnierzyku, rozpoznaję księży z krakowskich parafii, którzy także przyszli, aby skorzystać z sakramentu pokuty w tym miejscu.
Codzienność
Reklama
Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, choć pozornie ogromne i przysadziste, ogarnia przychodzących swą ciszą i spokojem. Mszę św. odprawianą rano koncelebruje kilku kapłanów – duszpasterz z sanktuarium, ksiądz gość, kapłan z zagranicy. Nikt się nie spieszy. Jest kazanie, mówiące o Bożym Miłosierdziu, do nabożeństwa dołączają kolejne osoby, które właśnie otrzymały rozgrzeszenie. W Mszy św. uczestniczą też dzieci z nauczycielami. Po zakończonej Eucharystii podchodzę do jednej z nauczycielek, pytając, jaki jest cel ich wizyty w Łagiewnikach. Pani Maria zdradza, że przyjechali do Krakowa do teatru, ale chcieli rozpocząć wycieczkę od wizyty w Łagiewnikach i na Białych Morzach, w Centrum „Nie lękajcie się!”, które tak bardzo połączone jest z sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Dzieci – w przeciwieństwie do powszechnie panujących opinii – potrafią zachować się w kościele, licznie przystępują do Komunii św. Piękne świadectwo!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Do sanktuarium wchodzę przez pokaźną Bramę Miłosierdzia, przygotowaną specjalnie na Jubileusz Miłosierdzia. Przechodząc przez nią, przez cały rok można uzyskiwać odpust zupełny. Czemu nie skorzystać z tej łaski?!
W kaplicy Cudownego Obrazu i przy grobie św. Siostry Faustyny na modlitwie czuwają siostry i pielgrzymi. Jedni przychodzą tu często, bo mieszkają blisko, inni po prostu lubią modlić się w tym miejscu i docierają tu nawet z daleka. Są też osoby, które przyjeżdżają w małych grupach, z rodziną czy przyjaciółmi. Będąc przejazdem w Krakowie, właśnie tu, przy Miłosiernym Obliczu Jezusa, przystają na chwilę modlitwy.
– Cuda, które dokonują się w tym miejscu, są tak liczne, że nie sposób ich wszystkich spisać – mówi s. Elżbieta Siepak, rzecznik prasowy Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia i sanktuarium. – Można popatrzyć na wota w bazylice czy w kaplicy klasztornej, a przecież nie wszystkie z nich są prezentowane. Za każdym z nich kryje się jakaś historia – podkreśla s. Elżbieta i dodaje: – To prawdziwe epicentrum Miłosierdzia!
Łaska
Reklama
Na terenie sanktuarium są też punkty informacji, w których służą siostry. Jedna z nich mówi, że obserwuje, iż do Łagiewnik przybywa coraz więcej ludzi, aby powierzyć Jezusowi swoje życiowe dramaty. To często tak trudne sprawy, że nadają się tylko do wyznania w konfesjonale. Intuicyjnie, a czasem już w całkowitej bezsilności i beznadziei, to właśnie tu osoby te znajdują ukojenie i pociechę, sens życia. Moja rozmówczyni wyznaje, że gdy wychodzi poza klasztorne mury i udaje się do miasta, dopiero po powrocie do domu, do Łagiewnik, odnajduje spokój. – I ten Obraz... – zamyśla się siostra. – Prawdziwie Pan Jezus powiedział św. Siostrze Faustynie: „Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej”. Siostry doświadczają tych łask na co dzień i mocno zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo świat potrzebuje dziś Miłosierdzia Bożego i jak Pan Jezus obficie błogosławi tym, którzy z ufnością zwracają się do Niego.
On czeka
Przyjeżdżam do Łagiewnik przez kilka dni z rzędu. Sanktuarium o żadnej porze dnia nie jest puste. W niedzielę robi się tłoczniej – pielgrzymi spoza Krakowa, rodziny z dziećmi, widać, że są i tacy, którzy przychodzą tu jak do swojej parafii. To „ich” kościół. Zarówno jednak siostry, jak i kapłani, których spotkałam w tym miejscu, podkreślają, że największe cuda dokonują się w ludzkich sercach i w tajemnicy spowiedzi.
Myślę o tym wszystkim, zanurzając się w ciszę sanktuarium. A czerwone lampki przy tabernakulum i umieszczone na konfesjonałach informują, że cały czas ktoś czuwa, Ktoś czeka...