Zauroczył mnie ten obraz i uświadomił, że Józef rzeczywiście w święta Bożego Narodzenia jest trochę w cieniu. Podobnie jak wielu współczesnych ojców, którzy wchodzą w cień ciężkiej harówy za granicą, aby utrzymać rodzinę. Wagę roli ojca w rodzinie uświadomiło mi spotkanie z młodym małżeństwem z dwojgiem dzieci pod parafialnym kościołem. On jest kierowcą. Nie ma go w domu po kilka dni. Zażartowałem z żony, że pewnie bardzo tęskni. „To jest do przeżycia. Najgorzej z dziećmi. Po trzech dniach nie ustaje potok pytań: kiedy przyjedzie tata?” – odpowiedziała. Mąż tłumaczył: „Zawsze jestem w weekend z rodziną, ale muszę na tę rodzinę zarabiać”.
Józef nie tylko przyjął Maryję, jak zalecił mu Anioł, ale po urodzeniu Jezusa, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, wziął dziecko na ręce i okazał je wobec zgromadzonej wspólnoty Betlejem, potwierdzając tym samym, że to jest jego syn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W przemyskim szpitalu umierał ojciec pięciorga dzieci, a w sali obok matka trójki dzieci. Mąż chorej i żona umierającego mężczyzny sporo czasu spędzili na szpitalnym korytarzu. Po śmierci tych dwojga nie widzieli się przez dłuższy czas. Potem wdowiec zaczął zajeżdżać do kobiety i przywozić kiełbasę. „To dla dzieci” – powtarzał. Któregoś dnia, inaczej niż zwykle, przyjął zaproszenie, usiadł i zapytał:
– Czy nie chciałabyś zostać moją żoną?
Reklama
– Ależ ja mam pięcioro dzieci!
– A ja troje.
Historię opowiadał mi brat kobiety, a z jego oczu emanowała radość i wzruszenie. „Wie ksiądz, będzie ślub!” – mówił. Tak oto zaowocowało cierpienie. Z pewnością, kiedy obydwoje odwiedzali swoich współmałżonków, nieobca im była rozpacz, rozdzierający smutek, pewnie pojawiały się pytania: dlaczego? I oto teraz Pan Bóg się uśmiechnął. A pan od kiełbasy wziął na ręce te pięcioro dzieci i okazał je światu jako swoje. Niewykluczone, że doczekają dnia, kiedy on, ojciec, weźmie na ręce wspólne dziecko i okaże je światu.
Wyjdźcie z cienia, ojcowie, i okazujcie światu swoje ojcostwo.