Alexis Carrel (ur. 1873 r. koło Lyonu, zm. 1944 r. w Paryżu), laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i chirurg. Wychowany w wierze katolickiej, utracił ją podczas studiów, dochodząc do wniosku, że Boga nie ma, a człowiek sam może decydować o tym, co jest dobre, a co złe.
Przełom
Przełom w jego życiu nastąpił w 1903 r., gdy wraz z grupą chorych pojechał jako lekarz do Lourdes. Chciał dokładnie przyjrzeć się temu, co wierzący nazywali cudami, a on: autosugestią. Jedną z jego podopiecznych była 21-letnia Maria Bailla. Maria była w ostatnim stadium gruźlicy otrzewnej. Pluła krwią, często wymiotowała, miała mocno spuchnięty brzuch. Gdy dojechali do Lourdes, była w stanie agonalnym: nie mogła mówić, oddychała z trudnością, tętno miała szybkie i nierówne, a brzuch rozdęty. Carrel – jedynie pod usilnymi namowami – zgodził się, by w tym stanie zawieziono ją do groty. Widząc jej cierpienie, zaczął spontanicznie prosić Maryję: „O Panno Święta, jakże chciałbym wierzyć, jak ci wszyscy nieszczęśliwi, że to Źródło Cudowne nie jest tylko tworem naszej wyobraźni! Uzdrów tę biedną dziewczynę, ona zbyt wiele wycierpiała. Daj jej żyć, a mnie daj wiarę. Jeśli ta dziewczyna wyzdrowieje, co wydaje się absurdem, spraw, bym mógł uwierzyć”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wiara
Podczas nabożeństwa dr Carrel zauważył, jak z twarzy Marie zaczynają znikać sine plamy, trupioblada twarz zaczęła nabierać kolorów, a na policzkach pojawiają się zdrowe rumieńce. Puls i oddech uspokoiły się, opuchnięty brzuch opadł. Lekarzowi trudno było uwierzyć w to, co widział. Marie została uzdrowiona, a dr Carrel stał się wierzący. Za to, że jawnie występował jako świadek uzdrowienia, zmuszono go do opuszczenia uniwersytetu, na którym pracował. Wyjechał do USA, podejmując prace, za które przyznano mu Nagrodę Nobla.
„Życie polega na tym, żeby kochać, pomagać drugim, modlić się, pracować. Spraw, mój Boże, by nie było za późno...” – pisał później. „Nie możemy wybierać tylko tego, co odpowiada naszym upodobaniom, fantazji czy formacji naukowej lub filozoficznej naszego umysłu. Trudność lub niejasność jakiegoś zagadnienia nie jest wystarczającym powodem, żeby to zagadnienie lekceważyć”.