Ostatnie spotkanie serdecznych kolegów nie było przyjemne.
– Panie Niedziela, czy odda mi Pan ten tysiąc złotych? Czekam już drugi miesiąc. Mnie te pieniądze są bardzo potrzebne... – Jasny dość obcesowo powitał kolegę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Mnie też te pieniądze są bardzo potrzebne – Niedziela nie pozostawał dłużny, przynajmniej na poziomie retoryki.
– Niedzielny, jakby to było parę złotych, nie zaprzątałbym ci głowy, ale trzy zera przy cyferce to nie w kij dmuchał – nieco łobuzersko naciskał Pan Jasny.
– Parę złotych oddałbym zaraz... Nawet z naddatkiem, ale tysiąc? Trochę boli... – Niedziela próbował ironizować.
– To mnie boli, bo jestem winien Kowalskiemu, który mnie bardzo napomina w tym względzie – Jasny nie odpuszczał.
– Kowalskiemu... Kowalski ma kasę, nic mu nie ubędzie, niech napomina – odpowiedział Niedziela.
– Ubędzie, ubędzie. On się zapożyczył u Nowaka...
– Jak u tego Nowaka, co ma to...
– Nowak ma, ale pożyczył od Kwiatkowskiego i...
– I co, że od Kwiatkowskiego?! – Niedziela nagle spuścił z tonu. – Oj, niedobrze, przecież Kwiatkowski pożyczył od mnie tysiąc złotych!
– To jak? Oddasz mi te pieniądze? – Jasny, nie zważając na nic, ponowił żądanie.
Reklama
– Jak ja ci oddam, skoro pożyczyłem Kwiatkowskiemu, Kwiatkowski Nowakowi, Nowak Kowalskiemu, Kowalski tobie, a ty mnie, Jaśniutki? – wyliczył zdenerwowany Niedziela.
– No to gdzie może być ten tysiąc złotych, Niedzielny? – dramatycznie zapytał Jasny.
– No gdzie? – Niedziela powtórzył pytanie i dodał: – To jest właśnie tajemnica kredytu. Stąd się biorą te narodowe długi... Rozumiesz Pan?
Jasny przecząco pokręcił głową. Niedziela zaczął więc tłumaczyć: – USA pożyczyły Izraelowi, Izrael pożyczył Niemcom, Niemcy pożyczyły Unii Europejskiej, Unia Europejska Szwajcarii, a Szwajcaria USA – Niedziela aż westchnął z wysiłku. – To gdzie są te pieniądze? – nieco bezradnie zapytał Jasny.
– Teoretycznie w Grecji, ale ona ich de facto nie ma...
Jasny nagle oprzytomniał i zawołał desperacko: – Niedzielny, nie udawaj Greka, tylko oddawaj mi moje pieniądze!
W tym momencie ekran telewizora rozbłysnął, a z głośników wydobył się głośny pisk kończący program. Pan Niedziela zerwał się z łóżka i spocony odetchnął z ulgą, że problem długu tylko mu się przyśnił. Nieco uspokojony wyłączył odbiornik. Za oknem już świtało.
– A swoją drogą – pomyślał Niedziela – to kto naprawdę ma te pieniądze?