Pierwsze tygodnie po święceniach to czas wolny, aby duchowni mogli nacieszyć się swoim kapłaństwem. – Ten czas jest piękny – mówi ks. Łukasz Mroczek, który jest księdzem zaledwie od kilkunastu dni. – Czuję się jakbym był na rauszu pijąc najwyższej klasy szampana, po którym nie mam kaca – dodaje jego kursowy kolega ks. dr Łukasz Czubla.
Nie brakuje im entuzjazmu. Kapłaństwo jest dla nich nowością i cieszą się każdą Mszą św., każdą spowiedzią. – Mówi się, że nowy ksiądz ma 12 miesięcy gwarancji. Później już musi się bardziej starać o regularne przeglądy, by się nie zaniedbać – mówi ks. Piotr Kieliszek, kapłan z czteroletnim stażem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Doktorzy, dziennikarze i urzędnicy
Połowa z wyświęconych w tym roku księży pochodzi z terenu archidiecezji warszawskiej. Pozostali są z różnych części Polski, a nawet z Włoch. Najstarsi z nich urodzili się na początku lat 70., a najmłodsi w 1990 r. Średnia wieku wszystkich neoprezbiterów to dokładnie 30,5 roku. Wielu z nich wcześniej pracowało, studiowało, a nawet robiło kariery naukowe. Dla przykładu ks. dr Krzysztof Kucharski po obronie doktoratu ze specjalności inżyniera informatyka na Politechnice Warszawskiej, wyjechał do Anglii, gdzie przez cztery lata pracował w laboratorium naukowo-badawczym firmy Mitsubishi. I choć międzynarodowa kariera stała przed nim otworem, to on powrócił do Polski i wstąpił do seminarium przy Krakowskim Przedmieściu.
Reklama
Kolejnym doktorem w gronie świeżo wyświęconych księży jest ks. Łukasz Czubla. Przed wstąpieniem do seminarium razem z ks. Łukaszem Mroczkiem ukończyli stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim. Ks. Czubla po dyplomie dostał się na studia doktoranckie. Pracę naukową dokończył już w trakcie formacji seminaryjnej.
Wśród młodych księży znajdziemy m.in. pedagogów, politologów, lingwistów, prawników i ekonomistów. Wielu z nich ma też za sobą bogate doświadczenie zawodowe. Ks. Piotr Skawiński ukończył SGH i prawo na UW. W trakcie studiów był prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Akademickiego „Soli Deo”, a także pracował w Ministerstwie Gospodarki. Natomiast ks. Jarosław Młot z Seminarium Redemptoris Mater skończył politologię i prawo. Przez wiele lat był dziennikarzem radiowym, prasowym oraz urzędnikiem w Opolu. Rozpoczął nawet aplikację adwokacką, którą jednak przerwał wstępując do seminarium.
Księża Urmańscy
Wciąż jednak nie brakuje młodych chłopaków, którzy do seminaryjnej furty pukają tuż po maturze. Jednym z najmłodszych kapłanów jest ks. Franciszek Urmański rocznik 1990. Pierwszym i najważniejszym seminarium dla księdza Franciszka był rodzinny dom. Wychował się w wielodzietnej rodzinie, która od lat angażuje się we wspólnotach przy parafii św. Jakuba w Warszawie. Co ciekawe, tegoroczny maj w rodzinie Urmańskich był okazją do podwójnego świętowania. Trzy tygodnie przed ks. Franciszkiem jego brat – ks. Stanisław Urmański – przyjął święcenia w prałaturze Opus Dei w Rzymie. Natomiast drugi brat Antoni jest numerariuszem prałatury (osobą żyjącą w celibacie), pracującym na Litwie. Księża Uramańscy mają jeszcze siostrę Marię i brata Jana, którzy założyli rodziny.
Reklama
– Nigdy nie modliliśmy się o powołanie kapłańskie dla naszych synów. Prosiliśmy jedynie Pana Boga o to, by dzieci dobrze wybierały drogę życia, którą On dla nich przygotował – mówi Wanda Urmańska, która wraz z mężem Andrzejem od wielu lat prowadzi „Przymierze Rodzin” przy parafii św. Jakuba na Ochocie.
Pierwsze Msze św.
Księża, którzy przyjęli 30 maja świecenia kapłańskie z rąk kard. Kazimierza Nycza, przez pierwszy rok swojej posługi będą określani mianem neoprezbiterów, czyli nowych kapłanów. I choć otrzymali już dekrety ze wskazaniem konkretnych parafii, w których będą pracować, to jednak termin objęcia stanowiska wikariusza ma datę z końca sierpnia. Czy to oznacza, że nowi księża mają teraz 2 miesiące laby? – Nic z tych rzeczy. Ja z trudem wyrwałem się na cztery dni do Londynu – mówi ks. Czubla. – Po święceniach najpierw był niekończący się objazd prymicyjny, a także zacząłem pomagać w rodzinnej parafii. Już zauważyłem, że ksiądz i jego czas nie marnują się.
Na brak zajęć nie narzeka także ks. Łukasz Mroczek. – To wspaniały czas, kiedy mogę się spotykać ze znajomymi i odwiedzać różne środowiska. Przez moje życie przewinęło się wiele osób, którym teraz chcę podziękować – mówi ks. Mroczek.
Pierwsze tygodnie kapłaństwa, to czas, który zostaje w pamięci do końca życia. U neoprezbiterów widać, że każda Msza św. jest dla nich wielkim przeżyciem. – Nie da się opisać tego, co czuję, gdy wyciągam rękę z Hostią i wypowiadam słowa: „To jest Ciało moje”. Po dwóch tygodniach praktyki mogę powiedzieć, że teraz o wiele łatwiej przychodzi mi modlitwa podczas Eucharystii – wyznaje ks. Mroczek.
Pierwsza miłość
Reklama
Okres pomiędzy święceniami, a objęciem pierwszej parafii jest bardzo piękny. – To czas, kiedy można połechtać swoje „ego”. Jesteśmy w centrum uwagi parafian, wspólnoty i rodziny. Wszyscy się cieszymy i nie mamy jeszcze sprecyzowanych obowiązków. To piękny czas – wspomina ks. Piotr Kieliszek.
Jednak już w lipcu nowi kapłani będą posługiwać na zastępstwach, kiedy ich starsi koledzy mają urlop. – Natomiast w sierpniu planuję wyjazd na rekolekcje i pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Można powiedzieć, że to wypoczynek, ale nie urlop od kapłaństwa – mówi ks. Mroczek.
Później trzeba się przeprowadzić i urządzić w nowym miejscu. Ks. Łukasz Mroczek będzie wikariuszem na Nowym Mieście, a ks. Łukasz Czubla w Magdalence. – Bardzo się cieszę. Znam proboszcza i ludzi, bo byłem tam na praktykach. Przynajmniej częściowo wiem czego mogę spodziewać się we wrześniu – mówi ks. Czubla.
Starsi i doświadczeni księża mówią, że pierwsza parafia, to pierwsza miłość, którą zapamiętuje się do końca życia. – To prawda. Jeżeli proboszcz pozwoli neoprezbiterowi rozwinąć skrzydła, to młody ksiądz odda parafii całego siebie – mówi ks. Kieliszek.