Reklama

Jana Pietrzaka „Śmiech i złość”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiadomo, że przysłowia są mądrością narodów, zaś stare przysłowie mówi, że śmiech to zdrowie. Jak w tym kontekście odbierać tytuł najnowszego – i największego – dzieła książkowego Jana Pietrzaka „Śmiech i złość”, zbioru mistrzowskich felietonów, wydanego staraniem Białego Kruka?

Wzbudzanie śmiechu to jedno z najważniejszych zadań satyryka. Czy jednak najważniejsze? Każdy, kto zna Jana Pietrzaka (a kto go nie zna?!), z całym przekonaniem może stwierdzić, że zadaniem głównym, które postawił przed sobą ten wielce zasłużony dla naszej ojczyzny artysta, jest napiętnowanie politycznego szalbierstwa. Istnieje ono co prawda od zawsze, ale czasami przybiera wprost monstrualne rozmiary – jak w Polsce w ostatnich latach. Satyryk podkreśla, że w ciągu minionych ośmiu lat nie musiał męczyć się wyszukiwaniem tematów do swoich felietonów – same pchały się pod jego krytyczne i dowcipne pióro. A ostatnia prezydentura to po prostu ocean satyrycznych podpowiedzi. Namęczyć musiał się za to ten, kto chciał w tym czasie satyrę uprawiać, ale zarazem nie zaszkodzić władzy i omijać jej błędy, głupotę, nieuczciwość, hipokryzję, antypolskość, oderwanie od wartości i tradycji – czyli to wszystko, co wydobywa i napiętnuje Jan Pietrzak.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nie brakuje w naszym kraju satyryków prawdopodobnie wielce umęczonych omijaniem prawdy. Ich „trud” usiłuje się wszakże wynagrodzić, permanentnie lansując głupawe kabarety np. w telewizji publicznej, która z kolei skrzętnie unika autora „Śmiechu i złości”. TVP po prostu boi się Jana Pietrzaka i nic dziwnego, bo ten z całą bezwzględnością rozprawia się z hipokryzją mediów.

Śmiech zatem nie jest dla Jana Pietrzaka celem samym w sobie – to jego broń w walce o to, „żeby Polska była Polską”. Ta piosenka, napisana przez niego jeszcze w 1976 r. (muzykę skomponował Włodzimierz Korcz), przez kilkanaście miesięcy walczyła z cenzurą, a do świadomości wszystkich Polaków przebiła się dopiero w roku prawdziwej, choć już przygotowanej do likwidacji, wolności, w roku 1981. Zdobyła wówczas główną nagrodę na festiwalu w Opolu i stała się nieformalnym hymnem Solidarności. Po stanie wojennym przebiła się również do świadomości międzynarodowej, przede wszystkim za sprawą prezydenta Ronalda Reagana, który cytował ją w swoich przemówieniach. I tu nieodparcie nasuwa się myśl, że dobrze by było, gdyby również teraz jakże aktualne spostrzeżenia Jana Pietrzaka trafiły do głów współczesnych polityków w różnych krajach, polityków tak chętnie poddających się uprawianej w Warszawie od ośmiu lat propagandzie sukcesu. Dopiero zwycięstwo Andrzeja Dudy niektórych trochę otrzeźwiło (że wspomnę choćby artykuły w niemieckim „Die Welt”).

Reklama

Tak więc gdy będziemy czytać felietony Jana Pietrzaka, na pewno się uśmiechniemy, i to dziesiątki, a nawet setki razy. Ale jeszcze częściej ogarnie nas refleksja nad koniecznością zmian w Polsce i w świecie, a może i w nas samych. Nie chodzi tylko o zmiany polityczne, autor piętnuje bowiem także różne narodowe przywary, które pozwalają nieuczciwym hasać do woli zarówno po scenie politycznej, jak i po naszej kieszeni.

„Śmiech i złość” czyta się fantastycznie. Aż roi się tam od żartów, celnych powiedzeń, ciętych sformułowań. Czasem treści są sentymentalne, ale zawsze – patriotyczne. Świetne jest to, że książkę tę można zacząć czytać w zasadzie od każdego miejsca, nawet od końca do początku. Każdy z tych krótkich felietonów stanowi bowiem dziełko samo w sobie. W całości zaś jest to potężna porcja nie tylko satyry, ale też wiedzy. Bardzo trafnie nazwał wydawca dzieło Jana Pietrzaka „felietonową historią Polski 2008-2015”, bo mnóstwo tu konkretnych wydarzeń, faktów, nazwisk, symptomatycznych zjawisk. Zapis historii w takim ujęciu łatwo pozostaje w pamięci, gdyż podczas lektury pobudzane są również nasze emocje. Dlatego dzieło to jest godne polecenia także młodszej generacji jako swoisty podręcznik najnowszych dziejów.

Nic dziwnego, że napisania wstępu do „Śmiechu i złości” podjął się sam prof. Andrzej Nowak. Stwierdził on, że książka „jest życiorysem III RP w jej schyłkowej fazie – życiorysem nieuładzonym”. Wybitny historyk w innym miejscu stwierdza: „Zjawiska, które nazywa Jan Pietrzak, nie są przyjemne w smaku. Są, na ogół, dość paskudne. Tak, to gorzka lektura. Ale jednak z happy endem. Bo jest w tej książce nie tylko obraz sobiepaństwa i zaprzaństwa, ale także społecznego sprzeciwu wobec tych zjawisk, dążenia do reformy, do dobrej zmiany, jak to ujmuje Andrzej Duda”.

A książka sama w sobie – przeurocza! Wcale nie zniechęca to, że jest wielka objętościowo (400 stron), po pierwsze bowiem jej treść jest żywa, różnorodna, a po drugie – wydawca urozmaicił ją w typowy dla siebie sposób: ilustracjami. Kapitalnym komentarzem plastycznym do felietonów jest 35 satyrycznych rysunków Andrzeja Krauzego, zaś kilkadziesiąt fotografii przybliża postać autora, Jana Pietrzaka, którego widzimy i w czasie imprez patriotycznych, i w jego „Kabarecie pod Egidą” z innymi wybitnymi artystami, i z małżonką, i w domu... A wszystko to na najwyższym poziomie edytorskim. Zatem jeśli śmiech to zdrowie, to ta książka tym bardziej!

* * *

Specjalna oferta

Czytelnikom „Niedzieli” polecamy zamówienie najnowszej książki Jana Pietrzaka „Śmiech i złość” bezpośrednio w wydawnictwie: 1 egzemplarz kosztuje 69 zł, 2 egzemplarze – tylko 59 zł/szt. Przy zamówieniu o wartości od 118 zł – koszty przesyłki (12 zł) ponosi wydawnictwo. Wystarczy zadzwonić (oprócz niedziel) pod numery telefonów: (12) 260-32-90, (12) 260-32-40, (12) 254-56-02, by złożyć zamówienie. Można też wysłać faks: (12) 254-56-00 lub e-mail: marketing@bialykruk.pl. Książkę można nabyć również w księgarni Białego Kruka w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie (ul. Totus Tuus 32), która jest czynna codziennie (oprócz wtorków).

Jan Pietrzak „Śmiech i złość. Felietony z lat 2008-2015”, Andrzej Krauze – rysunki, prof. Andrzej Nowak – wstęp, s. 400, 16,8 x 23,8 cm, papier offsetowy 120 g, oprawa twarda lakierowana, obwoluta

2015-06-30 11:41

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Otwarto „przestrzeń słuchania” w Bazylice św. Piotra

2025-11-04 10:36

[ TEMATY ]

Watykan

Bazylika św. Piotra

ks. Adrian Put

Bazylika św. Piotra w Rzymie

Bazylika św. Piotra w Rzymie

W watykańskiej Bazylice św. Piotra otwarto Spazio d’Ascolto (Przestrzeń Słuchania). Dostępna dla wszystkich przychodzących do tej świątyni, zarówno wiernych, jak i turystów, daje okazje do duchowego spotkania, w czasie którego kapłani lub ludzie świeccy są gotowi wysłuchać każdego i wejść z nim w dialog na temat jego wątpliwości i problemów.

„Drzwi Święte otwarte na czas zainspirowały nas do otwarcia «innych drzwi» w Bazylice św. Piotra i stworzenia przestrzeni słuchania – wyjaśnia prał. Orazio Pepe, sekretarz Fabryki św. Piotra, instytucji odpowiedzialnej za zarządzanie, utrzymanie, konserwację i dekorację watykańskiej bazyliki. – To otwarta przestrzeń, okazja do spotkania, miejsce, w którym brat: kapłan, siostra zakonna, świecki słucha innego brata w człowieczeństwie”.
CZYTAJ DALEJ

Spłonął historyczny klasztor kartuzów we Francji

2025-11-03 16:55

[ TEMATY ]

pożar

klasztor

pl. wikipedia.org

Jeden z najstarszych klasztorów kartuzów we Francji spłonął doszczętnie i grozi mu zawalenie. Pożar, który wybuchł w niedzielę 2 listopada, zniszczył główny budynek dawnego klasztoru w Le Mont-Dieu we francuskich Ardenach, znanego pod wezwaniem Matki Bożej Ardenów, poinformowały francuskie media.

Według tych informacji, spacerujący w niedzielny poranek zauważyli dym unoszący się z budynku, który od 1946 roku jest zabytkiem i zaalarmowali straż pożarną. Pożar ugaszono dopiero po kilku godzinach, na razie nie wiadomo, co było jego przyczyną. Założony w XII wieku klasztor znajduje się na odludziu, w gęstym lesie. Został odbudowany w XVII wieku, jednak podczas rewolucji francuskiej mnisi zostali zmuszeni do opuszczenia klasztoru kartuzów. Nie zachowały się tam żadne dzieła sztuki ani cenne wyposażenie.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Fernández: nota o tytułach maryjnych częścią zwyczajnego nauczania Kościoła

Słowo „doktrynalna” w tytule ogłoszonej dziś noty Dykasterii Nauki Wiary o tytułach maryjnych „Mater Populi fidelis” wskazuje, że „ten dokument ma wartość szczególną, wyższą niż dokumenty, które opublikowaliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat”. „Podpisana przez papieża, jest częścią zwyczajnego nauczania Kościoła i musi być brana pod uwagę w przypadku badań i zgłębiania tematyki mariologicznej” - wyjaśnił kard. Víctor Manuel Fernández podczas dzisiejszej prezentacji noty w kurii generalnej jezuitów w Rzymie.

Prefekt Dykasterii Nauki Wiary ujawnił, że jeszcze za czasów kard. Josepha Ratzingera (prefekta w latach 1982-2005) prowadzono „dokładną analizę” tych zagadnień. Jej konkluzji nie upubliczniono, choć „jej podstawowe założenia zostały potwierdzone przez prefekta Ratzingera w późniejszej książce”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję