Gdyby blok PO-PSL-SLD nie uchwalił tej ustawy już teraz, gdyby nie „klepnął” jej zdominowany przez niego Senat, a zaraz potem nie podpisał jej ustępujący prezydent Bronisław Komorowski – dokument trafiłby do kosza. Andrzej Duda, który już za miesiąc obejmie funkcję prezydenta RP, tej kuriozalnej ustawy z pewnością by nie zaakceptował.
Zagrali na emocjach
Z punktu widzenia rządzących, tracących grunt pod nogami, to najlepszy moment, żeby spolaryzować społeczne emocje, które ta sprawa od dawna wywołuje, a ich podgrzanie może się opłacić politycznie. Nic dziwnego, że Ewa Kopacz, szefowa rządu i PO, ogłosiła, iż przyjęcie ustawy jest „wielkim sukcesem”, choć nie wiadomo dlaczego, „polskiej wolności”. „Sukces” premier Kopacz poprzedziła nagonka – dodajmy: w mediach głównego nurtu – na przeciwników ustawy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nad ustawą o in vitro pracowano wiele lat, a rozstrzygnięcia odkładano ze względów politycznych, bo bardziej dzieliły, niż łączyły zarówno polityków PO, jak i ich wyborców. Odkładano, żeby zagrać tą ustawą w odpowiednim momencie, gdy mogła – tak jak teraz – stać się elementem kampanii wyborczej. Wykorzystano fakt, że w tej sprawie społeczeństwo, jak wskazują sondaże, nie ma poglądów jednoznacznie zgodnych ze wskazaniem Kościoła.
Leczenie, które nie leczy
Reklama
A ustawa jest kuriozalna z wielu powodów, już choćby dlatego, że ma mijający się z prawdą, a grający na emocjach tytuł „o leczeniu niepłodności” – bo in vitro nijak nie leczy niepłodności, co najwyżej przeciwdziała bezdzietności.
Argumenty przeciwko tej metodzie są znane, a niektóre z nich przypomnieli polscy biskupi oraz członkowie Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, którzy apelowali do posłów o zastopowanie nowej regulacji. W procedurę in vitro wpisana jest procedura śmierci – rodzą się nieliczne dzieci poczęte, inne giną; te, którym się uda, należą do grupy podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o śmiertelność, zapadalność na różne choroby. Metoda niesie ze sobą negatywne skutki zdrowotne i moralne dla rodziców, zwłaszcza matek, a skoro dopuszcza się do niej osoby niebędące w związku małżeńskim, narusza się w ten sposób konstytucję.
Klęska etyki
Zdaniem abp. Henryka Hosera, kierującego Zespołem Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, uchwalenie ustawy w tym kształcie jest wielką klęską etyki w medycynie. I tykającą bombą, która wpłynie na instrumentalizację ludzkiego życia i trudną do przewidzenia zmianę ludzkiego genomu. – Ustawa doprowadzi do instrumentalnego traktowania człowieka od samego początku jego istnienia. Jego życie będzie podporządkowane tylko pragnieniom ludzkim, a nie przypisanej mu wartości samej w sobie. To niezwykle groźna zapowiedź przyszłego społeczeństwa – powiedział abp Hoser Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Reklama
Jakie będą dalsze losy ustawy po podpisaniu jej przez ustępującego prezydenta Komorowskiego – nie wiadomo. Szef sztabu PiS i wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski już zapowiedział, że PiS, jeśli wyniki zbliżających się wyborów na to pozwolą, zmieni ustawę. – To bardzo zła ustawa, z którą katolicy nie mogą się zgadzać – mówił dziennikarzom.
* * *
Kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski:
Grzech przeciwko Stwórcy
Kościół, otaczając troską i współczuciem małżonków cierpiących z powodu braku potomstwa, wspiera takie działania i metody prawdziwego leczenia niepłodności, które szanują każde ludzkie życie od chwili poczęcia. Przyjęta ustawa zezwala na metodę, która łączy się z eugeniczną selekcją ludzkich zarodków, niszczeniem ich lub zamrażaniem. Z tego powodu jest ona głęboko niemoralna i nie może być zaakceptowana przez ludzi szanujących fundamentalne prawo każdej ludzkiej istoty do życia. Ponadto dla chrześcijan metoda ta – jak przypomniał niedawno papież Franciszek – jest grzechem przeciwko Stwórcy (…).
(z komunikatu Metropolity Krakowskiego, opr. wdd)
Jacek Sasin, poseł PiS
Projekt na kolanie
Ta ustawa nie jest żadnym kompromisem. To przyjęcie wyłącznie jednej, lewicowej opcji. My się na to nie godzimy. Jesteśmy za kompromisem, który trzeba wypracować. Kompromisową propozycją była ta przygotowana przez Jarosława Gowina. Powinna ona stać się punktem wyjścia do dyskusji. Jednak Platforma Obywatelska przez osiem lat nic z tym nie robiła i nagle teraz, gdy zbliżają się wybory, postanowiła rozegrać tę sprawę, przepychając kolanem projekt przygotowany na kolanie. Nie chodzi o rozwiązanie problemu, o wsłuchanie się w głos wyborców, jak dziś opowiadają politycy PO, ale o rozegranie tej sprawy na potrzeby wyborów parlamentarnych.
(not. wdd)