Reklama

Święci i błogosławieni

Człowiek Ośmiu błogosławieństw

Niedziela Ogólnopolska 20/2015, str. 12-13

[ TEMATY ]

błogosławiony

człowiek

błogosławieństwo

Archiwum rodzinne

Towarzystwo Ciemnych Typów. Pier Giorgio Frassati z przyjaciółmi

Towarzystwo Ciemnych Typów. Pier Giorgio Frassati z przyjaciółmi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dystyngowana starsza pani, która przyjmuje mnie w swym rzymskim mieszkaniu w sercu Zatybrza, tuż obok słynnej bazyliki Najświętszej Maryi Panny, pochodzi z rodziny, która ma włoskie i polskie korzenie. Jej matką była Luciana Gawrońska z d. Frassati, młodsza siostra bł. Piera Giorgia, a dziadkiem Alfred Frassati – założyciel i redaktor naczelny wydawanej w Turynie gazety „La Stampa”, przyjaciel znanego liberalnego polityka włoskiego Giovanniego Giolittiego, który mianował go senatorem, a następnie ambasadorem w Niemczech. W czasie pobytu w Berlinie córka ambasadora Frassatiego poznała młodego sekretarza Ambasady Polski Jana Gawrońskiego, którego poślubiła w 1925 r. – polski dyplomata pracował wówczas w Hadze. Gawrońscy mieli siedmioro dzieci, jedno zmarło w czasie porodu. W 1939 r. byli w Warszawie, a gdy wybuchła wojna, Luciana zdecydowała się wyjechać z Polski – przeniosła się do rodzinnego domu w Pollone w Piemoncie, a następnie do Rzymu. Od tego czasu Wanda Gawrońska mieszka w stolicy Włoch, gdzie zajmuje się upowszechnianiem znajomości postaci jej wuja i szerzeniem jego kultu po tym, jak Kościół wyniósł go do chwały ołtarzy.
Okazją do naszego spotkania i rozmowy jest przypadająca 20 maja br. 25. rocznica beatyfikacji Piera Giorgia Frassatiego oraz 90. rocznica jego śmierci (4 lipca).
(W.R.)

Reklama

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Kiedy odkryła Pani swojego nadzwyczajnego wujka Piera Giorgia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

WANDA GAWROŃSKA: – Postać Piera Giorgia odkryłam w 1975 r., w 50. rocznicę jego śmierci, gdy moja matka poprosiła mnie, bym pomogła jej uporządkować archiwum fotograficzne i urządzić wystawę (kiedyś byłam fotoreporterem). Wtedy zdałam sobie sprawę, że właściwie nic nie wiem o Pierze Giorgiu. Zaczęłam więc o nim czytać i zafascynowałam się nim.

– Jak to się stało, że młody mężczyzna z zamożnej włoskiej rodziny, syn człowieka o liberalnych poglądach i raczej obojętnego religijnie, trafił na ołtarze?

– Myślę, że jest to bardziej sprawa działania Ducha Świętego niż wychowania. Pewien wpływ na niego miała pobożna babcia. Ogólnie rzecz biorąc, dzieci Frassatich były wychowywane w surowej, spartańskiej atmosferze. Pier Giorgio od dziecka kochał Jezusa – gdy miał 3 lata chciał nosić kwiaty Jezusowi do kościoła. Był też bardzo wrażliwy na los ludzi ubogich – zachowały się świadectwa mówiące o tym, jak mały chłopiec spontanicznie reagował na potrzeby innych, potrafił np. oddać swoje buty biednemu dziecku, które chodziło boso.

– Czasy jego dzieciństwa przypadają na okres I wojny światowej…

Reklama

– Mój dziadek był przeciwny przystąpieniu Włoch do wojny. Młody Pier Giorgio bardzo przeżywał dramat konfliktu – modlił się o ustanie wojny. Kiedyś miał nawet powiedzieć, że oddałby życie, żeby wojna się skończyła. Wysyłał kartki do rannych żołnierzy, a po zakończeniu działań wojennych zajął się weteranami, którzy nie mieli środków do życia.

– Czy to prawda, że Pier Giorgio miał problemy z nauką w gimnazjum?

– To prawda. Gdy uczęszczał do publicznego gimnazjum, dwa razy oblał egzamin z łaciny, ale była to wielka łaska, gdyż matka wysłała go wtedy do gimnazjum prowadzonego przez jezuitów. Tam uczniowie mieli ojca duchownego i Pier Giorgio otrzymał odpowiednią formację religijną, pogłębił swoje życie wiarą. Od tego czasu aż do śmierci codziennie przystępował do Komunii św., ponadto zapisał się do Bractwa Różańcowego i do Apostolstwa Modlitwy.

– Po maturze Pier Giorgio rozpoczął studia na Politechnice w Turynie. Jest to najbardziej intensywny rozdział w jego krótkim życiu. Czy to prawda, że wybrał jako kierunek studiów górnictwo, ponieważ chciał być blisko górników i pomagać im?

– To prawda. Chciał ewangelizować środowisko robotnicze, a jednocześnie pomagać tym najuboższym i najciężej pracującym robotnikom – ich życie było naprawdę trudne. Żeby zapoznać się z pracą górników, pojechał nawet do Katowic i zwiedzał kopalnię „Ferdynand”.

– Pier Giorgio działał bardzo intensywnie w wielu związkach i organizacjach. Z okresem studiów łączy się także jego pasja do gór oraz zorganizowanie Towarzystwa Ciemnych Typów (Tipi Loschi) …

Reklama

– Wycieczki górskie były jego wielką pasją. Gdy tylko mógł, jechał w góry. Przy czym był to również sposób na spędzenie czasu z przyjaciółmi, a dla Piera Giorgia przyjaźń miała ogromne znaczenie, powiedziałabym nawet, że była dla niego „sakramentem”. Natomiast Towarzystwo Ciemnych Typów powstało wśród jego kolegów i koleżanek, z którymi chodził w góry. Ponieważ większość z nich nie pochodziła z Turynu i po skończeniu studiów wracała do swoich rodzinnych miejscowości, Pier Giorgio chciał, by zachowała się więź między nimi, dlatego założył stowarzyszenie, którego fundamentem była wiara, a modlitwa miała zapewnić łączność między jego członkami. Nazwa „Ciemne Typy” to studencki żart, tak jak pełne humoru i radości było życie tych młodych ludzi. Dzisiaj, na wzór towarzystwa Piera Giorgia, na całym świecie powstają „Ciemne Typy” – działają one we Włoszech, w USA, w Kanadzie, a także w Polsce, w archidiecezji katowickiej. Dopiero co wróciłam z Rybnika, gdzie członkowie Towarzystwa Ciemnych Typów, których jest już przeszło 500, zorganizowali z okazji 25-lecia beatyfikcji ich patrona trzydniową modlitwę o pokój, na którą przyjechali przyjaciele Piera Giorgia z różnych krajów. Wśród tych „Ciemnych Typów” spotkałam Piotra Pudełko, który utworem „Verso l’alto”, inspirowanym życiem Piera Giorgia, wygrał konkurs kompozytorski związany z Dniami Młodzieży w Krakowie, oraz Łukasza Mikołajczyka, który zakwalifikował się do tegorocznego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie – wielka radość dla Piera Giorgia, który, chociaż okropnie fałszował, bardzo kochał muzykę.

– Również w czasach studenckich Pier Giorgio pomagał ubogim, których wówczas nie brakowało w Turynie. Co pchało tego młodego i zamożnego człowieka na cuchnące peryferie miasta?

– Kiedyś Pier Giorgio wyznał przyjacielowi: „Chrystus przychodzi do mnie codziennie w Komunii św., a ja Mu się odwdzięczam w skromny sposób, odwiedzając Jego ubogich”. A następnie dodał: „Ja widzę wokół biednych jakieś szczególne światło, którego my nie mamy”. On szedł do ubogich i chorych, bo widział w nich Chrystusa.

– Pomagając potrzebującym, zapłacił najwyższą cenę…

– To prawda. Najprawdopodobniej gdy odwiedzał chorych w szpitalu, zaraził się chorobą Heinego-Medina, co spowodowało jego nagłą śmierć. Ale chciałabym dodać, że kiedyś Pier Giorgio powiedział: „Dzień mojej śmierci będzie najpiękniejszym dniem mojego życia”.

– Do historii przeszedł pogrzeb młodego Piera Giorgia. Niektórzy porównywali go do pogrzebu św. Jana Bosko – innego turyńskiego świętego…

Reklama

– Na pogrzebie była nie tylko rodzina, przyjaciele i osobistości, ale przede wszystkim bardzo liczni ubodzy, którym on pomagał. Tłum był tak wielki, że zatrzymały się tramwaje (widać to na starych zdjęciach). Mnie uderzyła również obrzymia liczba kondolencji, które otrzymała rodzina – napływały one ze szpitali, przytułków oraz różnorodnych instytucji, z którymi był związany.

– Czy kard. Karol Wojtyła znał Piera Giorgia?

– Znał dobrze. Dowiedziałam się o tym, gdy w 1977 r. zorganizowaliśmy w Krakowie u Dominikanów wystawę o Pierze Giorgiu. Inaugurował ją kard. Wojtyła, który wygłosił wówczas bardzo znaczącą homilię, w której nazwał Piera Giorgia „człowiekiem ośmiu błogosławieństw”, dodając, że chociaż nie jest on jeszcze błogosławionym, patronuje młodzieży akademickiej.
Jako ciekawostkę opowiem pewne wydarzenie. W związku z wystawieniem całunu w sierpniu 1978 r. ruch Komunia i Wyzwolenie zorganizował w Turynie wystawę o Pierze Giorgiu. Poproszono mnie wówczas, bym podała im jakieś zdanie, jakiś cytat o nim. Zaproponowałam to, co powiedział kard. Wojtyła – „Pier Giorgio. L’uomo delle Otto beatitudini”. Wszystkim bardzo się to podobało, dlatego pytano mnie, kto to jest ten kardynał z Krakowa.

– Dwa miesiące później zobaczyli kardynała z Krakowa ubranego w papieską sutannę w loży Bazyliki św. Piotra. Czy Jan Paweł II interesował się również procesem beatyfikacyjnym Piera Giorgia?

Reklama

– Niezwykłe było to, że papież Jan Paweł II zaczął mówić o Pierze Giorgiu i stawiać go jako przykład do naśladowania, a przecież wtedy mój wuj był dopiero sługą Bożym. Gdy Jan Paweł II był w Turynie, powiedział do młodzieży: „Dam wam przykład dwóch ludzi, którzy usłuchali słów Chrystusa «Przyjdź i chodź za Mną» – św. Jan Bosko i Pier Giorgio Frassati”. Później, gdy otwierał przy Watykanie Centrum „San Lorenzo” dla młodzieży, stawiał jako przykład do naśladowania św. Franciszka i Piera Giorgia. Mówił o nim także sportowcom z całego świata zgromadzonym na rzymskim stadionie w 1984 r. (zacytował wówczas list Piera Giorgia). Poza tym uczynił gest niebywały – udał się na grób Piera Giorgia w Pollone i modlił się tam 20 minut!

– Czym była dla Pani i dla Pani mamy beatyfikacja wuja i brata?

– Prawdę mówiąc, na mamie największe wrażenie wywarł przyjazd Ojca Świętego na grób brata – dla niej to była prawdziwa beatyfikacja. Dlatego gdy mama spotkała Jana Pawła II kilka lat przed jego śmiercią, powiedziała mu, że beatyfikował Piera Giorgia dwa razy – w Pollone i w Watykanie, na co on odpowiedział: „Trzy razy, również w Krakowie”.

– Po beatyfikacji rozpoczął się oficjalny kult bł. Piera Giorgia Frassatiego. Co możemy powiedzieć o tym kulcie?

– Kult bł. Piera Giorgia rozwinął się na całym świecie – od Europy po Australię i Indonezję. Ale najbardziej uderza mnie fakt, że jego postać jest tak znana i czczona w Stanach Zjednoczonych. Ostatnio rozmawiałam z biskupem Seattle, który powiedział mi, że Pier Giorgio jest czczony we wszystkich seminariach USA. Mnie bardzo daje do myślenia to, że osoba świecka stała się wzorem do naśladowania dla młodych ludzi przygotowujących się do kapłaństwa.

– Pani Wando, na zakończenie chciałbym zapytać, co Panią najbardziej uderza w Pierze Giorgiu?

– Jego prostota, koherencja i poczucie wolności, które daje wiara.

2015-05-13 09:39

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niech Bóg błogosławi

[ TEMATY ]

dzieci

błogosławieństwo

Adobe Stock

Pragniemy szczęścia w rodzinach, wspaniałych dzieci, dobrych relacji, ale co czynimy, by te dobra stały się naszym udziałem? Czy szukamy antidotum na współczesny kryzys rodziny, „ranę ojcostwa”? Czy na co dzień towarzyszy nam świadomość istoty błogosławieństwa, np. dzieci przez rodziców, wzajemnego błogosławienia małżonków? Jaką rolę w naszym życiu odgrywa ofiarowanie Matce Bożej siebie, dzieci, rodziny?

- Jedyną instytucją, którą powołał Bóg, jest rodzina. To sam Bóg powołał nie króla, ministra, prezydenta, tylko ojca i matkę, by tworzyli rodzinę (…). Sobór Watykański II mówi o rodzinie jako o wspólnocie miłości, domowym Kościele, gdzie kapłanami są ojciec i matka. Rola ojca jest bardzo ważna, to on nadaje ton służby wobec Boga, człowieka, wobec siebie.
CZYTAJ DALEJ

Były wierne Chrystusowi. Trzecia rocznica beatyfikacji

2025-06-11 22:52

Marzena Cyfert

Msza w 3. rocznicę beatyfikacji s. M. Paschalis Jahn i IX Towarzyszek

Msza w 3. rocznicę beatyfikacji s. M. Paschalis Jahn i IX Towarzyszek

W trzecią rocznicę beatyfikacji s. M. Paschalis Jahn i IX Towarzyszek Mszy św. w katedrze wrocławskiej przewodniczył ks. Paweł Cembrowicz. Homilię wygłosił ks. prof. Rajmund Pietkiewicz.

– Trzy lata temu tutaj, w katedrze wrocławskiej miała miejsce beatyfikacja s. M. Paschalis Jahn oraz IX Towarzyszek. Od tego czasu 11. dnia każdego miesiąca gromadzimy się we wrocławskiej katedrze, aby modlić się przez wstawiennictwo błogosławionych męczenniczek. Polecamy Panu Bogu osoby, które doznały przemocy, aby doświadczały Bożej miłości i uzdrowienia wewnętrznego – mówił ks. Paweł Cembrowicz.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł Józef Jarmuła, słynny żużlowiec Włókniarza Częstochowa

2025-06-12 19:59

[ TEMATY ]

Częstochowa

zmarły

żużlowiec

Magdalena Kowalczyk

Prezes Włókniarza Częstochowa Michał Świącik poinformował, że zmarł były żużlowiec tego klubu, a także Śląska Świętochłowice, Józef Jarmuła. Miał 83 lata.

Jarmuła, który był ulubieńcem częstochowskuch kibiców, w roku 1974 zdobył z Włókniarzem złoty medal drużynowych mistrzostw Polski. Miał też w swoim dorobku cztery srebrne i trzy brązowe medale DMP. Sześciokrotnie startował w finałach indywidualnych mistrzostw Polski, ale nigdy nie udało mu się wywalczyć miejsca na podium.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję