Gdyby zapytać dzieci, takich pobożnych dzieci, które chodzą do Kościoła, gdzie był Pan Jezus po śmierci a przed zmartwychwstaniem, na pewno zrobiłyby wielkie oczy i odparły: Jak to gdzie? W grobie! – A skąd ty to wiesz? – Jak to skąd? Byłem w kościele w Wielką Sobotę i widziałem grób, a w grobie leżał Pan Jezus. Pewnie większość pobożnych dorosłych ludzi rozumuje podobnie. Nasza piękna tradycja grobów Pańskich i cudownego rejwachu związanego ze święceniem pokarmów to jednak nie do końca precyzyjna katecheza.
W niektórych rejonach Europy spotykamy inne symbole, które stanowią próbę opisania tej niemej tajemnicy. Możemy znaleźć kościoły, które w Wielką Sobotę świecą pustką: pootwierane na przestrzał, z których wyniesiono wszystko, co tylko da się wynieść. Otwarte na oścież tabernakulum, a wiatr przemiata pustkę dziwnie ogołoconej świątyń. Wchodząc do takiego kościoła każdy natychmiast zadaje sobie pytanie: Co się dzieje? Co za pustka, nic nie rozumiem... Gdzie jest Bóg? I zasiadając w ławce, powoli odkrywa, że na te pytania trudno znaleźć pewną i precyzyjną odpowiedź.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Możemy próbować uchylić rąbka tej tajemnicy, ale będzie tu też wiele interpretacji i domyśleń. Ten tajemniczy dzień jest dniem zstąpienia Jezusa do otchłani, do czeluści. Co to za miejsce? Do końca nie wiemy.
Reklama
Tam przebywają w stanie jakiegoś dziwnego zawieszenia ci, którzy umarli przed Chrystusem. Zmartwychwstały, zstępując tam, wyprowadza ich wszystkich do życia. Ale niektórzy teologowie twierdzą, że jest to przestrzeń, czy stan nieobecności Boga. Stąd też ludzie, którzy się tam znaleźli, są w stanie zawieszenia życia, w jakiejś przestrzeni nieżycia. Zstąpienie do tych czeluści zapowiadać miały słowa Chrystusa na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”. Ale niektórzy idą jeszcze dalej i twierdzą, że była to wizyta u upadłego anioła. Czy doszło do spotkania? Jak ono wyglądało? O tym nic nie wiemy... Chrystus nauczał: „będziecie miłować nieprzyjaciół swoich”. Jeśli miłujesz przyjaciół swoich, cóż wielkiego czynisz? Miłować nieprzyjaciół – to jest coś... I może ta wizyta w Otchłani jest realnym wyrazem miłości nieprzyjaciela. Zanim Chrystus udał się do przyjaciół, do domu Ojca, wpierw zstąpił do tego, którzy jest wrogiem. To bardzo pasuje do Ewangelii. Nie mniej jesteśmy w obszarze prawdopodobnych, ale jednak spekulacji.
Można w Wielką Sobotę wejść do kościoła rektoralnego św. Macieja we Wrocławiu na rogu ulicy Szewskiej i placu Nankiera. I tam w transepcie południowym znaleźć witraż – scenę zstąpienia do Otchłani. U wejścia – zgodnie z tradycją ikonograficzną – stoją Adam i Ewa, którzy witają zstępującego tam Chrystusa. On zstępuje w postaci słupa ognia, z którego wystają cielesne ręce i nogi ze śladami męki – to bardzo jasny symbol tego, że Chrystus zmartwychwstał nie tylko na sposób duchowy, ale też cielesny, co więcej zależy Mu na tym, aby wszyscy wiedzieli, że zmartwychwstał ciałem i duchem.
Otchłań przepełniają symbole zoomorficzne, zaczerpnięte ze średniowiecznych bestiariuszy. Syrena – symbol pokus doczesnych, feniks oznaczający żar życia, które odradza się z popiołu, z wypalenia, gryf – symbol zwycięstwa światła nad ciemnością, jaszczurka – tęsknota za światłem, pies, cerber, który nikogo nie wypuści z królestwa zmarłych, tutaj łasi się do Chrystusa. Jest też jednorożec – św. Augustyn nazywał jednorożcami wszystkich, których usilna nadzieja kieruje ku Jedynemu. Pająki wyrażają to co nietrwałe, kruche, ale też taki stan, w którym coś delikatnego, mała nitka zaczyna nas oplatać, aż nie możemy wykonać żadnego ruchu – nagromadzenie takich małych grzeszków powoduje paraliż duchowy. Robaki symbolizują upadek i poniżenie, kot – ciemność, a konik morski przedstawia cały morski świat będący symbolem królestwa szatana. Jaskółki zwiastują wiosnę, bo pojawienie się Zmartwychwstałego przemienia wszystko w Otchłani wraz z pojawieniem się Chrystusa zaczyna w tych czeluściach tętnić życie.
Co to wszystko może mieć wspólnego z moim życiem? Po co kontemplować witraż? Otóż można nagle coś zrozumieć, coś bardzo praktycznego, co daje dużo siły życiowej. Zmartwychwstały chce wstąpić w otchłań mojego serca, do nawet najbardziej wstydliwych i mrocznych zakamarków mojego utajonego wnętrza. On nie przychodzi do wypucowanych, wypolerowanych komnat. On przychodzi spotkać to wszystko, co jest Mu wrogie, by tam mnie ukochać. By obudzić jaskółki – niech narobią hałasu, tak żeby wszyscy dowiedzieli się o wiośnie, o życiu, o zmartwychwstaniu.