Droga Pani Aleksandro!
Piszę do Pani zawsze, gdy jest mi ciężko i źle, bo wiem, że Pani mnie wysłucha i znajdę u Pani pociechę. Jestem w trudnej kondycji psychicznej po stracie ukochanej osoby. Za Pani pośrednictwem nawiązałam kontakt z kimś, kto był w podobnej sytuacji. Bardzo miło wymieniało nam się listami. Lubiłam je czytać, przynosiły mi ulgę w cierpieniu. Nie wiem, może przez jakieś niedoczytanie albo złe zrozumienie moich intencji doszło do zerwania naszej korespondencji. A przecież ja opisywałam tylko swoje przeżycia...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mam już więcej nie pisać, więc nie będę. Jest mi bardzo przykro, bo już uważałam tę osobę za przyjaciela. Może zanim się kogoś urazi, warto by było porozmawiać i wyjaśnić pewne sprawy.
Pozdrawiam Panią i mojego Korespondenta, do którego nie czuję urazy. Z Bogiem –
Stała Czytelniczka
Jest tu pewna sprzeczność. Z tymi urazami. Czytelniczka nie czuje urazy, ale wcześniej pisze, że jednak chciałaby wyjaśnień, „zanim się kogoś urazi”. Oj, ta ludzka logika! No ale wiem też, jak takie nieporozumienie potrafi zaboleć. Najczęściej wina za ten ból jest, niestety, tylko w naszej własnej głowie, w naszej własnej wyobraźni.
Jednak pomimo wszystko serdecznie apeluję o jakieś przemyślane kończenie znajomości zawartych drogą korespondencji. Jest trudniej to zrobić niż osobiście, bo nie widzimy żywej reakcji tej drugiej osoby. A zimne słowa, nawet najbardziej obojętne, zwykle tłumaczymy na naszą niekorzyść. Nieprawdaż?
Aleksandra