O. LEON DYCZEWSKI OFMConv: – Ksiądz Infułat przez 33 lata był redaktorem naczelnym „Niedzieli”. To fenomen na polskim rynku prasowym – jedynie redaktor „Tygodnika Powszechnego” Jerzy Turowicz kierował tak długo tym pismem. W ciągu tych lat wiele się zmieniło w polskim społeczeństwie i na świecie, a i sam tygodnik się zmieniał: z 8 stron w 1981 r. „Niedziela” powiększyła się do 68 stron w roku 2014, wzbogaciła się o 8-stronicowe wkładki dla 19 diecezji, nakład z początkowych 100 tys. wzrósł do 140 tys., a w pewnym okresie nawet do 170 tys., parokrotnie tygodnik zmieniał szatę graficzną. Co w „Niedzieli” Ksiądz Redaktor chciał utrzymać jako niezmienne, co jest rdzeniem jej tożsamości, odróżniającym ją od innych pism?
Reklama
KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Kiedy rozpoczynałem pracę w „Niedzieli”, była nieobecna na rynku wydawniczym, ale była w świadomości społecznej, także w świadomości wielu urzędników instytucji komunistycznych. Wierni diecezji częstochowskiej pisali do urzędów centralnych w Warszawie pisma z prośbą o wznowienie wydawania „Niedzieli”. Kiedy w latach 1980-81 czyniłem starania o powrót tygodnika u ówczesnych władz, nikt z moich rozmówców nie pytał, co to za tytuł. Wszyscy wiedzieli, że ten katolicki tygodnik wydawany był w Częstochowie. Biskupi i księża wspierali mnie w staraniach o powrót „Niedzieli” na rynek mediów. Biskup częstochowski Stefan Bareła nie dowierzał, że kiedyś będzie mógł zobaczyć pismo zezwalające na druk tygodnika, ale czynił wszystko, by został on wznowiony, i wspierał mnie w realizacji. Dał m.in. list polecający do ówczesnego wicepremiera Jerzego Ozdowskiego, którego znał z czasu studiów na KUL-u, a ten wskazywał instytucje i osoby, do których powinienem się w tej sprawie udać. Dużo zawdzięczamy prof. Ozdowskiemu w kwestii powrotu „Niedzieli” na rynek wydawniczy.
Zaczynaliśmy od zera, nie było redakcji. Zwróciłem się do redaktorów i dziennikarzy ówczesnego „Tygodnika Powszechnego” z prośbą o publikowanie tekstów w „Niedzieli”. Moją intencją było nie tylko mieć dobre artykuły, ale i to, by ludzie wiedzieli, że opcja wznowionego tygodnika katolickiego jest opcją niezależną, bliską cieszącemu się wtedy wielkim autorytetem „Tygodnikowi Powszechnemu”.
Nie miałem znikąd pomocy finansowej, nie otrzymałem jej także ze strony Kurii Diecezjalnej w Częstochowie. Kuria wskazała mi tylko niewielkie pomieszczenia przy ul. 3 Maja 12, za odświeżenie których zapłaciłem z pierwszych pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży „Niedzieli”. Także potem nie otrzymywałem żadnych funduszy ze strony diecezji. Miało to swoje dobre strony, bo mogliśmy być w naszej działalności niezależni.
W kształtowaniu formuły tygodnika wiele korzystałem z duszpasterstwa akademickiego, które było wówczas prężne, niezależne i religijnie żywe. Będąc 16 lat duszpasterzem akademickim w Częstochowie, miałem dobry kontakt z duszpasterzami akademickimi w całej Polsce. Jakimś preludium do przyszłej „Niedzieli” było wydawane przeze mnie pismo „Monitor Kościelny”, które bazowało na wiadomościach nagrywanych z Radia Watykańskiego. Ukazało się kilka tomów „Monitora”, wychodzącego w maszynopisie i powielanego w setkach egzemplarzy. Podczas wizyty Jana Pawła II w Polsce w 1979 r. wręczyłem mu pierwszy tom „Monitora”, a w 1980 r. w Ogrodach Watykańskich podczas pielgrzymki duszpasterzy akademickich z Polski przekazałem kolejny tom.
Staraliśmy się o to, aby „Niedziela” była pismem nowoczesnym i związanym z Kościołem. W pierwszym numerze „Niedzieli” po jej wznowieniu, z 7 czerwca 1981 r., na pierwszej stronie zamieściliśmy artykuł Stefana Kisielewskiego o śp. kard. Stefanie Wyszyńskim, Prymasie Tysiąclecia (+ 28 maja 1981 r.), a kolejnych stronach – zdjęcia Ojca Świętego Jana Pawła II z kliniki Gemelli po zamachu na Placu św. Piotra (13 maja 1981 r.), a na ostatniej stronie – list kard. Stefana Wyszyńskiego na rozpoczęcie pracy „Niedzieli”.
„Niedziela” ma charakter kościelny – to pierwsza cecha tygodnika, na której bardzo mi zawsze zależało. Ma też charakter patriotyczny. Tak było przez 33 lata mojej pracy w tym tygodniku. Tak więc kościelność i patriotyzm to rdzeń tożsamości „Niedzieli”.
Pierwszym zadaniem mojej pracy jako redaktora naczelnego na nowo wzbudzonego do życia tygodnika było zorganizowanie zespołu redakcyjnego. Bp Stefan Bareła wyznaczył mi do pomocy kilku księży, którzy stanowili pierwszą redakcję. Byli to: ks. Ksawery Sokołowski, o. Jerzy Tomziński OSPPE, ks. Józef Życiński i ks. Ludwik Warzybok. Zacząłem też poszukiwać innych pracowników. W środowisku częstochowskim znalazłem kilka osób, które oddały się tej pracy z pasją. Byli wśród nich: Helena Orpych – polonistka, adiustatorka tekstów, Krzysztof Wielgut – profesor historii i fizyki w Niższym Seminarium Duchownym, mec. Miron Kołakowski, mec. Maria Stypułkowska. Do pierwszych autorów należeli także: br. Stanisław Rybicki – polonista z NSD, Maria Żmigrodzka, prof. Zbigniew Żmigrodzki oraz wiele osób zaangażowanych w sprawy kościelne. Potem do zespołu dołączyli Wojciech Skrodzki – historyk sztuki z Warszawy i Juliusz J. Braun z Kielc, obecny prezes TVP. Zespół był nieduży i ciągle poszukiwaliśmy nowych autorów. „Niedziela” liczyła tylko 8 stron – tyle, ile dziś liczy dodatek diecezjalny. Prowadziliśmy ciągły nasłuch audycji Radia Watykańskiego – nie było jeszcze Katolickiej Agencji Informacyjnej. S. Stanisława Anuszkiewicz (CSM) nagrywała audycje, Anita Szamocka skrzętnie je przepisywała i z tego materiału przygotowywaliśmy stronę informacyjną „Niedzieli”. Czuwała nad tym nauczycielka Irena Makowicz.
Od początku pracowały też z nami Lidia Dudkiewicz, obecna redaktor naczelna „Niedzieli”, i Maria Banaszkiewicz. Do naszej kadry dołączyli też Krystyna Korn oraz Aleksy Korn. Pierwotny zespół liczył ponad 20 osób, księgowość prowadził emerytowany pracownik z „Gościa Niedzielnego” Wiktor Woryna, który zorganizował sekcję księgowości i administracji. W tym dziale pracowały początkowo s. Jadwiga Okuła – zastąpiona z czasem przez Alicję Markowską, oraz Henryka Płuska i Zofia Muszyńska. Wspomnę jeszcze pierwszego grafika „Niedzieli” – Jerzego Waltera Brzozę, zaproszonego z „Gościa Niedzielnego”, który jest autorem winietki „Niedzieli” – Regina Poloniae, tzw. „Reginki”. Ten zespół administracyjno-księgowy pracował kompetentnie i ofiarnie.
– Wydawanie pisma to nie tylko druk ciekawych tekstów, to także budowanie redakcji, współpraca z różnymi środowiskami, kształtowanie i promowanie znaczących osobowości. Jakie znaczące w polskim społeczeństwie nazwiska przewinęły się przez redakcję i łamy „Niedzieli”, z jakimi środowiskami pismo jest związane?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Bardzo mi zależało na nawiązaniu licznych i dobrych kontaktów z różnymi znaczącymi środowiskami i osobami, które wspierałyby powstający prawie od nowa katolicki tygodnik. Trzy środowiska są ważne: częstochowskie, w tym profesorowie Niższego Seminarium, wychowankowie duszpasterstwa akademickiego, osoby związane z opozycją; ludzie środowiska „Tygodnika Powszechnego” i „Znaku”, którzy imponowali wiedzą i znajomością rzeczy. Bliższą współpracę nawiązałem z Bohdanem Cywińskim, redaktorem „Znaku”, i jego żoną, której felietony zamieszczałem na ostatniej stronie „Niedzieli”. Moje związanie z KUL-em również zaowocowało wieloma współpracownikami z tego środowiska, którzy publikują na łamach „Niedzieli”, a prof. Karol Klauza stał się jednym z pierwszych pracowników redakcji.
Chciałem, by „Niedziela” była pismem niezależnym i twórczym. Tak wyglądały też rozmowy z cenzorami, którzy chcieli usuwać pewne teksty albo ich fragmenty, nie zaznaczając tego w druku. Ponieważ już funkcjonował taki model, że wyrzucane przez cenzurę teksty mogły być zaznaczane, w sposób zdecydowany to wprowadzaliśmy. Kosztowało to nas wiele nerwowych rozmów z cenzorami, ale szliśmy dobrą drogą. I myślę, że nasi czytelnicy dość szybko przekonali się do nas, dlatego odnieśliśmy sukces wydawniczy.
Wśród autorów tamtego okresu należy wymienić: Stefana Kisielewskiego, Stanisława Stommę, Andrzeja Micewskiego, Jerzego Skrodzkiego, ks. prof. Tadeusza Stycznia, ks. prof. Stanisława Nagyego, Marię Braun-Gałkowską, Juliusza J. Brauna i innych. Później dołączały do naszych szeregów jeszcze inne znaczące osoby. Dorobkiem z tych czasów są ciekawe wywiady, które zostały opublikowane w czterech tomach. Pokazują one, jak wielu ludzi z różnych środowisk przewinęło się przez „Niedzielę”. To imponująca liczba nazwisk, zarówno duchownych, jak i świeckich, Polaków i osób z zagranicy wywodzących z różnych środowisk. Jestem wdzięczny tym, którzy zaproponowali mi wydanie książkowe wywiadów 33-lecia mojej pracy, bo wskazują one na wielki dorobek w tym względzie, nie biorąc pod uwagę artykułów czy cyklicznych felietonów.
Do naszych zacnych autorów należał także sługa Boży ks. Aleksander Zienkiewicz, w ostatnim czasie dr Józef Szaniawski. Publikowali u nas księża, którzy zostawali biskupami, co jest powodem naszej radości i dumy.
– Czasopismo znaczące, a do takich należy „Niedziela”, przeprowadza różnego rodzaju działania i kampanie społeczne, wspiera akcje społeczne podejmowane przez innych. Jakie działania społeczne udało się Księdzu Redaktorowi przeprowadzić, wypromować, wesprzeć?
Reklama
– „Niedziela” zawsze przyglądała się różnym znakom czasu. Podejmowaliśmy wiele działań, starając się zauważać otaczającą nas rzeczywistość i zaradzać różnym potrzebom. Do takich działań należały nasze akcje popowodziowe. W 1997 r., gdy wiele parafii znalazło się w dramatycznej sytuacji, organizowaliśmy dla nich transporty z pomocą. Były akcje w formie „Parafia Parafii” – za pośrednictwem „Niedzieli” parafie polskie nawiązywały kontakt z parafiami poszkodowanymi przez powódź i reagowały na ich potrzeby. Podobnie było z akcjami „Rodzina Rodzinie” oraz „Szkoła Szkole” – organizowaliśmy „Milion serdecznych zeszytów dla dzieci powodzian”.
„Niedziela” włączała się w akcje obrony chrześcijańskich wartości, m.in. w obronę krzyża w przestrzeni publicznej (zebraiśmy ok. 350 tys. podpisów z Polski). Broniliśmy przedmiotów i symboli religijnych, które były znieważane. Mobilizowaliśmy ludzi do protestów, co było sposobem bardzo skutecznym. Do ważnych akcji należało podjęcie w Polsce inicjatywy Giuliano Ferrary, aby ONZ ogłosiła moratorium na wykonywanie aborcji (zebrano 17 tys. podpisów, które przekazaliśmy do ONZ). Włączyliśmy się też z zaangażowaniem w Europejską Inicjatywę Obywatelską „Jeden z Nas”, mającą na celu doprowadzenie do zaprzestania finansowania z budżetu UE aborcji i doświadczeń na ludzkich embrionach.
Bardzo wiele czasu i artykułów poświęciliśmy obronie Telewizji Trwam. „Niedziela”, sam osobiście także, włączyła się w akcję domagającą się przyspieszenia wejścia tej telewizji na multipleks cyfrowy. Inicjowaliśmy podpisy czytelników tygodnika i słuchaczy Radia Maryja oraz Telewizji Trwam pod petycją w tej kwestii do KRRiT.
Przez lata przyjmowaliśmy setki patronatów medialnych nad uroczystościami, imprezami kościelnymi, szkolnymi, społecznymi, konkursami. Zamieszczaliśmy informacje i wezwania na łamach „Niedzieli” i na jej stronach internetowych. Przekazywaliśmy na te cele nagrody książkowe, gadżety – koszulki, długopisy z logo „Niedzieli”, „niedzielne” krówki. Otaczaliśmy zawsze opieką Fundację „Dzieło Nowego Tysiąclecia” i włączaliśmy się w każdy Dzień Papieski organizowany w Polsce.
Do naszych ważnych działań społecznych i duszpasterskich należały odbywające się od 2001 r. spotkania w auli „Niedzieli”, transmitowane na żywo na cały świat przez Studio Telewizji Internetowej „Niedzieli”.
Jednym z najważniejszych wydarzeń dla pracowników i przyjaciół „Niedzieli” jest pielgrzymka naszego czasopisma na Jasną Górę. Odbywa się ona co roku we wrześniu i gromadzi czytelników i sympatyków tygodnika (I pielgrzymka odbyła się 14 czerwca 1997 r.).
Przez wiele lat „Niedziela” organizowała Konwersatorium „Aetatis novae”, które gromadziło wybitnych uczonych i znawców mediów z Polski. Spotykało się ono z dużym zainteresowaniem dziennikarzy, redaktorów i osób związanych z mediami.
Prowadziliśmy też szeroką działalność wydawniczą w postaci tzw. Biblioteki „Niedzieli”. W ciągu 20 lat ukazało się 330 tytułów książkowych i kilkadziesiąt tematycznych Zeszytów „Niedzieli”. To ważne dzieło dla kultury polskiej. Wydaliśmy też podręczną, kieszonkową wersję Ewangelii oraz Dzieje Apostolskie, odgadując niejako zachętę papieża Franciszka do noszenia ze sobą małych książeczek z poszczególnymi częściami Pisma Świętego, zaglądania do nich w wolnej chwili i w potrzebie wewnętrznej (łączny nakład tomików z tekstami czterech Ewangelistów i innych części Nowego Testamentu wyniósł blisko 3 mln egz.).
Do ciekawego wkładu w kulturę chrześcijańską w Polsce zaliczam także tzw. albumiki „Niedzieli”, które w sposób encyklopedyczny podejmowały ważne tematy, docierając wraz z „Niedzielą” zwłaszcza do tych rodzin, których nie stać na zakup dużego tematycznego albumu. Nasze tzw. miniaturki pomagają w szerzeniu kultury chrześcijańskiej przez pokazywanie sanktuariów, świętych i błogosławionych oraz podejmowanie problemów dotyczących kultu, religijności, patriotyzmu. W ciągu kilku lat wydaliśmy 25 albumików w nakładzie ok. 2 mln egz.
Dołączaliśmy też do „Niedzieli” filmy DVD, kolędy i śpiewy wielkopostne. Wydawaliśmy okolicznościowe płyty, poradniki, które cieszą się żywym zainteresowaniem.
Jedną z form uczczenia pontyfikatu Jana Pawła II było wydanie tzw. Kolekcji Papieskiej – każdy z 20 zeszytów jest poświęcony osobie Ojca Świętego i jednemu aspektowi jego pontyfikatu.
Tworzyliśmy Koła Przyjaciół „Niedzieli” – prężnie rozwijało się m.in. koło w Łodzi, wspierane przez bp. Bohdana Bejze, który w swojej diecezji zrobił wiele dla czytelnictwa „Niedzieli”.
Warto też wspomnieć o akcji przygotowywania zup dla pielgrzymów zdążających na Jasną Górę: w lipcu i sierpniu redakcyjna kuchnia wyrusza z kotłami grochówki na spotkanie pielgrzymów i na postoju jednorazowo wydaje ok. tysiąca porcji.
– W jakiej diecezji, w jakim regionie Polski „Niedziela” jest najbardziej czytana, skąd redakcja otrzymuje najwięcej listów, zapytań, propozycji?
Reklama
– W wielu diecezjach biskupi włączyli się w promocję czytelnictwa „Niedzieli”. Do takich należy m.in. abp Józef Michalik w archidiecezji przemyskiej, gdzie dzięki zaangażowaniu jego i księży odbiór pisma był bardzo wysoki. Za czasów abp. Bolesława Pylaka w Lublinie odbiór „Niedzieli” sięgał 18 tys. egz. Trzeba także być wdzięcznym środowisku archidiecezji łódzkiej, szczególnie abp. Władysławowi Ziółkowi i biskupowi pomocniczemu Adamowi Lepie, za ogromną życzliwość dla „Niedzieli” w tej diecezji. Mamy również duży jej odbiór w Warszawie.
Otrzymujemy korespondencję z różnych stron Polski. I co ciekawe – nie tylko z diecezji, dla których wydajemy dodatek. Otrzymujemy np. listy z Tarnowa, Bydgoszczy, Gdańska, Siedlec, chociaż nie mamy tam edycji diecezjalnych. Są tam nasi czytelnicy, którzy przysyłają nam swoje ciekawe propozycje, rady, uwagi, wiadomości. Tylko na podstawie listów od krzyżówkowiczów, nadsyłanych niemal z każdego miejsca w kraju oraz z zagranicy, można wnioskować, że „Niedziela” jest powszechnie znana. Bardzo często naszymi respondentami są osoby odsiadujące wyroki w więzieniach – piszą listy z prośbą o pomoc, modlitwę, dzielą się refleksjami na temat swojego życia i znajdują życzliwych ludzi, którzy ślą im dobre słowo, często konkretne wsparcie. Piszą księża, osoby zakonne, świeccy, młodzi, starsi, ludzie różnych zawodów...
Dużym odzewem cieszy się kącik pt. „Chcą korespondować”, gdzie między ludźmi samotnymi, biednymi, potrzebującymi pomocy, zagubionymi życiowo wywiązuje się korespondencja, która nawet zaowocowała zawarciem związku małżeńskiego.
– Co Ksiądz Redaktor uważa za największe niepowodzenie w czasie 33 lat kierowania „Niedzielą”?
Reklama
– Do moich istotnych niepowodzeń zaliczam to, że nie udało mi się przekonać księży do ich zaangażowania się w promocję „Niedzieli”. W wielu parafiach jej odbiór w pewnym momencie dość wysoki, zaczął, niestety, spadać. Zauważyłem, że osłabła gorliwość duszpasterzy w zachęcaniu do nabywania „Niedzieli” poprzez proponowanie konkretnych artykułów do przeczytania. Niektórzy poddali „Niedzielę” ostrej krytyce, stwierdzając, że mamy zbyt długie teksty, jesteśmy mało nowocześni itp. – odstąpili od jej czytania i promowania, co skutkuje zmniejszeniem nakładu. Poza tym – żyjemy w czasach Internetu i wielu czyta pisma w wersji elektronicznej, także „Niedzielę” (miesięcznie jest ok. miliona odsłon i sporo osób korzysta z darmowej oferty). Zmniejszenie nakładu odbija się na stronie ekonomicznej tygodnika. Również zwroty pisma, które pojawiły się w niektórych parafiach, zaliczam do niepowodzeń. Wydaje mi się, że liczba przekazywanych do rozprowadzenia egzemplarzy „Niedzieli” nie jest wygórowana, a tymczasem zdarzają się parafie, do których przekazujemy jej mało, a i tak połowa lub więcej sztuk powraca do redakcji.
To zjawisko uważam za klęskę prasy katolickiej, ponieważ pełni ona bardzo ważną rolę w formacji społeczeństwa. Dziś, gdy ludzie najczęściej oglądają tylko telewizję, mało lub wcale nie czytają, są poddawani próbie zamazania ich sposobu myślenia.
– Co Ksiądz Redaktor uważa za największy swój sukces w czasie tych lat? Czy udało się osiągnąć jeszcze coś innego prócz rozwoju i stabilizacji „Niedzieli” na polskim rynku prasowym? Pamiętam, jak Ksiądz Redaktor w pierwszym roku wydawania „Niedzieli” w dwu niewielkich pomieszczeniach łączył życie osobiste z zadaniami redaktorskimi.
Reklama
– Sukcesem „Niedzieli” i moim osobistym jest z pewnością to, że od zera potrafiliśmy doprowadzić pismo diecezjalne do znaczenia ogólnopolskiego. Udało nam się wejść na polski rynek wydawniczy i zdobyć pokaźną liczbę czytelników. Można też mówić o sukcesach pozawydawniczych, którymi są np. budynki redakcji, duża lista osób pracujących zarówno na miejscu, jak i tych w 19 diecezjach, dla których wydajemy edycje regionalne. Do niewątpliwych osiągnięć należy wydawanie, od 1993 r., dwumiesięcznika dla dzieci „Moje Pismo Tęcza”. Wydawaliśmy też w swoim czasie małe kolorowe pisemko „Niedziela Dzieciom”, dołączane do tygodnika. Również w ten sam sposób redagowaliśmy „Niedzielę Młodych” – dzisiaj przeszła ona na stałe do „Niedzieli” ogólnopolskiej. Mieliśmy też dodatek dla ludzi starszych „Niedziela nie tylko dla Seniora”, a także „Różaniec za Ojczyznę”.
Sukcesem jest też Biblioteka „Niedzieli”, o której wspominałem wcześniej. Mamy znakomicie wyposażone Studio Radiowo-Telewizyjne – dysponujemy ok. 600 filmami, które zostały wyprodukowane przez zespół naszej telewizji.
Naszym sukcesem jest również znakomity kontakt z Polakami na świecie – mamy swoich wiernych czytelników zarówno w Europie, jak i w Ameryce, dla których wydawaliśmy „Niedzielę Amerykańską”, „Niedzielę Chicagowską” oraz „Niedzielę we Włoszech”. Do ważnych osiągnięć należy dobry kontakt z misjonarzami w Afryce, w Azji – udało się pomóc w zakupie samochodów dla polskich misjonarzy, co było ogromną radością redakcji i obdarowanych.
Przede wszystkim mamy ogromną rzeszę oddanych i życzliwych czytelników, reagujących na potrzeby Kościoła i chcących czynić w życiu coś dobrego.
Otrzymaliśmy wiele nagród, dyplomów i wyróżnień od instytucji kościelnych i świeckich. Statuetki i medale, którymi „Niedziela” oraz ja jako redaktor naczelny zostaliśmy obdarowani w ciągu 33 lat funkcjonowania tygodnika, stanowią zbiór dość pokaźny.
– Czasami słyszy się opinię, że w „Niedzieli” jest zbyt wiele długich tekstów. Czy trwanie w dotychczasowej tradycji wydawniczej jest Waszym celowym działaniem? Może trzeba iść w kierunku bardzo dzisiaj „modnego” poczytnego magazynu?
– To prawda, że mamy w „Niedzieli” trochę długich artykułów i niektórzy nam to zarzucają, sugerują ich przycinanie lub wręcz odrzucanie. Rozumiem ten zarzut – ale nasi autorzy to nie tylko redaktorzy „Niedzieli”, którzy mogą pisać krócej, lecz często ludzie, którzy starają się w sposób pogłębiony, szerszy spojrzeć na problem, lub ci, którym dajemy szansę wypowiedzi, choć publicystami nie są. Być może trzeba będzie nad tym popracować, ale nieraz słyszę też opinie, że skróty powodują obniżenie jakości tekstów. Oczywiście, nie wszystkie teksty w „Niedzieli” są długie, przeważają zdecydowanie te krótkie i dotyczące naszej codzienności. Niezupełnie jest więc uzasadniona opinia, że „Niedziela” to pismo z długimi tekstami.
Reklama
– W swoim słowie informującym o przejęciu tytułu honorowego redaktora naczelnego wyraził Ksiądz Infułat pragnienie, aby „Niedziela” była „dodatkowym wikarym dla proboszcza”. Czy taka opcja pisma nie zawęża go tematycznie i nie ogranicza do nauczania i sprawozdań z uroczystości religijnych? Wydaje się, że „Niedziela” jako pismo katolików, którzy mają problemy, wątpliwości, własne wizje przyszłości, winna być forum dyskusji, sporów, wyjaśnień…
Reklama
– Bycie wikarym dla proboszcza to bardzo cenna pomoc duszpasterska – tak zresztą w 1926 r. wypowiedział się o naszym piśmie założyciel „Niedzieli”, pierwszy biskup częstochowski Teodor Kubina. Rola dobrego wikarego w parafii jest bowiem ogromna. Przede wszystkim jako młody ksiądz ma wyostrzone spojrzenie na rzeczywistość. Jest zorientowany w tym, co nowoczesne, jest inteligentny, dynamiczny, ma łatwy kontakt z młodzieżą, rodzicami, nauczycielami, organizuje przeróżne akcje sportowe, kulturalne, charytatywne. Takie jest też zadanie „Niedzieli”. Jako dodatkowy wikary może bardzo pomóc w realizowaniu życia duszpasterskiego i ożywianiu parafii. Wierni, którzy czytają tygodnik, mają wiele materiału do przemyśleń, mogą stawiać pytania, dyskutować, podejmować rożne problemy. Nowoczesna parafia bowiem ma stanowić forum dyskusyjne dla poszczególnych problemów, ma pomagać wiernym ustosunkowywać się do tego, o czym usłyszą w telewizji, radiu czy co wyczytają w innych tytułach prasowych. W dobrze duszpasterzowanej parafii jest przecież miejsce na spotkania z różnymi wspólnotami czy grupami zawodowymi – nauczycielami, lekarzami, prawnikami. Dobra parafia jest więc znakomitym forum dyskusyjnym, a ten dodatkowy wikary, jakim jest pismo, może być bardzo przydatnym przyczynkiem twórczym.
Wykorzystanie „Niedzieli” w taki sposób w parafii jest czymś bardzo cennym. Opowiadał mi śp. ks. prał. Marian Wiewiórowski, że odkąd w swojej parafii (a był wtedy proboszczem parafii Świętego Krzyża w Łodzi, a potem św. Mikołaja Biskupa w Gomulinie) rozprowadza więcej egzemplarzy „Niedzieli”, inaczej, tzn. łatwiej, chodzi mu się po kolędzie, bo ma o czym z ludźmi rozmawiać. „Niedziela” daje ludziom materiał do refleksji, pomaga w rozwiązywaniu wątpliwości, w kontakcie z duszpasterzem. Jeżeli nie ma owego dodatkowego wikarego, ludzie pozostawieni są sami sobie i mają mniej okazji do głębszego zastanowienia się nad nurtującymi tematami.
Brak pisma katolickiego w parafiach skutkuje tym, że nie mają one większej dynamiki, że ludzie nie są dobrze poinformowani, nie znają stanowiska Kościoła w wielu sprawach, nie znają nauczania papieża, nie mają świadomości pracy na misjach. Nie wiedzą o tym, że tysiące chrześcijan ginie na świecie za wiarę, że chrześcijanie są prześladowani w krajach muzułmańskich. Prasa świecka wszystkie te sprawy przemilcza.
Z „Niedzieli” dowiadujemy się – dzięki felietonom europarlamentarzystów – o szczegółach pracy Parlamentu Europejskiego i sprawach Unii Europejskiej, co również sprzyja rozwojowi nowoczesnej myśli katolików. Mamy wielu autorów, którym leżą na sercu: dobro społeczne, rozwój gospodarczy, zdrowie, rodzina, patriotyzm. Po prostu ten dodatkowy wikary, jakim jest „Niedziela”, wprowadza ludzi w problemy współczesne.
– Każde medium zakłada pełnienie określonej misji w społeczeństwie, określonej funkcji wobec swoich odbiorców. Jaką misję Ksiądz Redaktor wiążę z „Niedzielą” na najbliższą przyszłość?
– „Niedziela”, jak i cała prasa katolicka, ma bardzo poważne zadania społeczne. Przede wszystkim łączy katolików, uczy miłości Kościoła, ukazuje jego bogactwo, piękno i problemy.
My, Polacy, mamy cenny wzór w postaci św. Jana Pawła II. To nowoczesny święty, którego znaliśmy, który imponuje nam. Ukazujemy go w „Niedzieli”, filmach, audycjach radiowych.
Polacy zawsze byli mocno związani z Kościołem, który był ich siłą – i tak powinno pozostać. Na pewno przyczynia się do tego prasa katolicka, m.in. nasza „Niedziela”. Poprzez nią Polacy mają możliwość konfrontacji z tym, co jest propagowane w innych mediach. „Niedziela” odpowiada na gros pytań, które przynosi nam życie publiczne. I takie jest jej zadanie – ma pomagać ludziom w rozpoznawaniu rzeczywistości, dobrze informować, uczyć krytycznego spojrzenia na różne zjawiska, kształtować chrześcijańską postawę życia. Dzisiaj w mediach świeckich są często proponowane różne opcje, które prowadzą na manowce. Katolik, który nie czyta prasy katolickiej, nie jest w stanie poradzić sobie z wieloma problemami. Gdyby to chcieli zauważyć wszyscy nasi księża...
Myślę, że przed prasą katolicką, także przed „Niedzielą”, stoi wielkie zadanie wspomagania działań duszpasterskich i pomagania w rozwoju myśli chrześcijańskiej, katolickiej. Chodzi o to, żeby człowiek wzrastał wewnętrznie. Taki jest cel ewangelizacji, a prasa katolicka jest doskonałym jej środkiem.
Rozmowę w lipcu 2014 r. przeprowadził o. Leon Dyczewski OFMConv
* * *
Prof. Leon Dyczewski
Franciszkanin, socjolog, medioznawca, filozof. Długoletni profesor KUL. Autor 43 książek i setek artykułów.