Wieczór 11 października chlubnie zapisał się w historii polskiej piłki nożnej. Na Stadionie Narodowym w Warszawie prawie 60 tys. kibiców było świadkami jedynego w swoim rodzaju wydarzenia. Nasza drużyna pokonała Niemców 2:0 w ramach eliminacji mistrzostw Europy, które odbędą się we Francji w 2016 r. Wygraliśmy z naszymi zachodnimi sąsiadami po raz pierwszy w historii. 70. drużyna w rankingu FIFA zwyciężyła mistrzów świata nr 1 globu.
Zwycięskie gole padły po kapitalnych kontrach Biało-Czerwonych. Pierwszy w 51. minucie, po główce Arkadiusza Milika i precyzyjnym dośrodkowaniu Łukasza Piszczka. Drugi zaś w 88. minucie za sprawą plasowanego strzału Sebastiana Mili, po profesorskim dograniu Roberta Lewandowskiego, kapitana reprezentacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zwycięstwo bardzo cieszy i napawa optymizmem w kontekście kolejnych eliminacyjnych spotkań. Wprawdzie podopieczni Joachima Löwa przeważali w całym spotkaniu i stworzyli wiele sytuacji bramkowych, jednak nie byli w stanie pokonać Wojciecha Szczęsnego, który popisywał się paradami godnymi jednego z najlepszych golkiperów Starego Kontynentu. To był jego wieczór. Dopisywało mu też szczęście. Najbliższy zdobycia bramki był Łukasz Podolski, niemiecki napastnik mający polskie korzenie, który trafił z woleja w poprzeczkę.
Zawodnicy Adama Nawałki ze wszech miar zasługują na słowa uznania, szczególnie za prawie stuprocentową skuteczność oraz serce do gry. Dawno nie widziano ich tak zaangażowanych i walczących praktycznie o każdą piłkę. Takie wygrane budują ducha drużyny i doskonale wpisują się w sukcesy polskich sportowców w tym roku. Tak trzymać! Brawo, Biało-Czerwoni!