Nazwisko Borgiów, niestety nie najlepiej zapisało się w historii. Przez wieki stało się synonimem korupcji, przestępstw, kupczenia kościelnymi godnościami. Życie Franciszka Borgiasza było natomiast „znakiem sprzeciwu” wobec utartych stereotypów, jakie historia powiązała z Borgiami. Osoba św. Franciszka Borgiasza od XVIII wieku cieszyła się kultem w... jarosławskiej świątyni jezuickiej posiadał on bowiem swój ołtarz w jarosławskiej kolegiacie (wspomnijmy, że czczono go jako świętego od 1670 r., kiedy to papież Klemens X kanonizował go w Rzymie. Do ostatecznej decyzji papieża przyczynił się cud, jakiego doświadczyć miał jeden z ministrów króla hiszpańskiego Filipa III, kiedy to wyzdrowiała za przyczyną Borgiasza wnuczka owego notabla...). Obecnie upamiętnia jego osobę piękna rzeźba dłuta Tomasza Huttera znajdująca się na terenie jarosławskiej kolegiaty. Przedstawia ona świętego jezuitę zgodnie z kanonem obecnym w ikonografii księgą oraz umieszczoną na niej „trupią czaszką” w diademie...
Dar dla Jarosławia
Reklama
Przepiękny wizerunek Matki Bożej Śnieżnej z jarosławskiej kolegiaty został niespełna dwa miesiące temu, 2 sierpnia br., ukoronowany. Dużo mówiło się przy tej okazji o niezwykłym związku Obrazu z Jarosławia z XVI-wiecznym jezuitą hiszpańskim. XVIII-wieczna wzmianka w jednym z dokumentów odkrytych w jezuickim archiwum w Rzymie przez jezuitę o. Jerzego Paszendę, mówiła o przeznaczeniu tegoż obrazu dla jarosławskich jezuitów. Franciszek Borgiasz, przypomnijmy, był w latach 1565-72 trzecim generałem zakonu jezuitów w Rzymie. Pod koniec swoich rządów musiał wiedzieć o zamiarach organizowania jezuickiego klasztoru w Jarosławiu, co czyni bardziej prawdopodobnym fakt przeznaczenia obrazu dla jarosławskiego kolegium. Dodatkowo istnieją wzmianki o ufundowaniu koron dla jarosławskiej Madonny przez Zofię Tarnowską w 1580 r. (obraz był już więc wówczas w Jarosławiu).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak pisała Inga Platowska-Sapetowa, uznana historyczka sztuki, w swoim opracowaniu na temat jarosławskiego obrazu („Obraz Matki Bożej Śnieżnej Królowej Rodzin z Kolegiaty w Jarosławiu”, Jarosław 2012): „Generał cieszył się opinią promotora sztuki w zakonie jezuitów i popularyzatora obrazu Santa Maria Maggiore uważanego za dzieło św. Łukasza, co zachęcało do zdobywania jego kopii dla zakonu”. Dodajmy, że Borgiasz był także wielkim miłośnikiem i znawcą muzyki sakralnej. Więcej, Borgiasz dbał o rozwój muzyczny kleryków szkół muzycznych, o czym posiadamy dowody w postaci listów, pisanych do przełożonych szkół jezuickich, także w Polsce (np. w Braniewie).
Zrzuciłem gronostaje książęce
Dość burzliwe były losy Borgiasza, zanim wstąpił on do jezuickiego zakonu. Bo choć książę ponoć od małego pragnął „zostać księdzem” ojciec wysłał go na dwór hiszpańskiego władcy, gdzie miał być paziem królewskim. Kiedy zmierzał na dwór w Valladoid, miało miejsce jego przypadkowe spotkanie z Ignacym Loyolą, późniejszym założycielem zakonu jezuitów; Loyola był wówczas... więźniem Inkwizycji. W wielu jezuickich świątyniach znajduje się ciekawy obraz upamiętniający niezwykłe wydarzenie, jakiego świadkiem był Franciszek Borgiasz. Kiedy niespodziewanie umarła małżonka hiszpańskiego króla, słynąca z piękności królowa Izabela, Franciszek został wydelegowany, aby z ramienia dworu towarzyszyć jej zwłokom do grobu. Podczas pogrzebu otwarto trumnę, aby sprawdzić, czy wewnątrz rzeczywiście znajdują się zwłoki królowej. Ujrzawszy dotkniętą rozkładem piękną za życia twarz królowej, Borgiasz miał zawołać z niedowierzaniem: „Tyżeś to, Izabelo? Jakże prędko mija ziemska piękność, potęga i szczęście! O Boże, odtąd już nie będę służył śmiertelnym stworzeniom, lecz Tobie”. Wówczas to poczynił postanowienie, że gdyby zmarła jego własna małżonka, on wstąpi do jezuitów. I tak się stało po dziewięciu latach...
Zarówno jako władca, jak i później jako zakonnik odznaczał się przykładnym życiem, dlatego papież ofiarował mu, jak mawiano pięciokrotnie godność kardynała. Borgiasz niezmiennie wówczas odpowiadał: „Nie dlatego zrzuciłem gronostaje książęce, aby przywdziać arcykapłańską purpurę!”.