Gorący temat, na którym ostatnio skupiają się dziennikarze największych agencji świata, to konflikt izraelsko-palestyński. Korespondent „Niedzieli” dotarł do świadków tragicznych wydarzeń w Strefie Gazy, aby z bliska wyjaśnić podłoże tego kryzysu w Ziemi Świętej, szczególnie groźnego w kontekście niebezpiecznej destabilizacji krajów arabskich. Papież Franciszek, który nieustannie wzywa do modlitwy o pokój na Bliskim Wschodzie, w tych dniach osobiście zadzwonił do prezydenta Izraela i prezydenta Autonomii Palestyńskiej, aby wyrazić swoje ogromne zaniepokojenie sytuacją w Strefie Gazy.
Reklama
Obrazy z płonącej Strefy Gazy kojarzą się z tym, co działo się w powstańczej Warszawie 70 lat temu. Kolejny polski sierpień przypomina o bohaterach tamtych dni, wspaniałych Polakach, głównie młodych ludziach, którzy pokazali, co znaczą siła ducha i marzenie o wolności. Potrafili ocalić dobro nawet w środku piekła, jakie Niemcy urządzili w stolicy Polski, i do ostatniej kropli krwi byli gotowi walczyć o każdy kamień bombardowanej Warszawy mówi jeden z żołnierzy powstania. Temat numer 1 najnowszej „Niedzieli” to właśnie Powstanie Warszawskie największy w historii świata bunt całego miasta. Prof. Andrzej Nowak twierdzi, że patriotyczny zryw powstańczy Polaków jeszcze się nie skończył. Ofiara warszawskich bohaterów stanowi bowiem zobowiązanie dla wielu kolejnych pokoleń. Z warszawskiego cmentarzyska dociera jeszcze dzisiaj szept, że nie można się poddać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pod wymownym tytułem „Strzały z Różańca” znajdujemy na szpaltach „Niedzieli” niesamowite informacje dotyczące życia religijnego podczas Powstania Warszawskiego. To pasjonująca opowieść o wspaniałych dziewczętach z Marią Okońską na czele, które postanowiły porwać do modlitwy całą walczącą Warszawę. I rzeczywiście stolica padła na kolana. Już od Grunwaldu widoczna jest prawidłowość polskiej historii, że w parze z czynem zbrojnym idzie zawsze modlitwa narodu. Czytamy też w „Niedzieli” o łzach spadających na klawisze fortepianu, gdy w powstańczej Warszawie chłopak albo dziewczyna zasiadali do instrumentu i grali tanga, fokstroty czy... „Warszawiankę”, aby skrócić denerwujące czekanie, z butelkami benzyny, na zbliżającego się wroga.
Bliżej nas jest inny groźny punkt zapalny na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Po zestrzeleniu, prawdopodobnie przez prorosyjskich separatystów, malezyjskiego samolotu pasażerskiego dziennikarze przypominają katastrofę z 10 kwietnia 2010 r., w której zginęła elita polskiego narodu z prezydentem RP. Ostrzegają przed ewentualnością powtórzenia się sytuacji, jaka zaistniała po tragedii smoleńskiej. Czarne skrzynki i tym razem mogą trafić do Rosji, chociaż władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej wyraziły gotowość przekazania ich międzynarodowym ekspertom. Brytyjski premier David Cameron skrytykował niektóre państwa członkowskie UE za opieszałość. Sekretarz stanu USA John Kerry wyraził oburzenie, że separatyści odmawiają śledczym i obserwatorom OBWE pełnego dostępu do miejsca katastrofy.
Faktem jest, że zestrzelenie malezyjskiego samolotu wprowadza sprawę wschodniej Ukrainy na forum międzynarodowe, to przełomowy moment. Może się okazać, że ta katastrofa zatrzyma plany prezydenta Putina związane z wejściem na Ukrainę i obnaży jego prawdziwą twarz. Świat teraz patrzy Rosji na ręce.