Dzień Zwycięstwa? Jakiego zwycięstwa? Dla Polski dzień 9 maja 1945 r. nie oznaczał żadnego zwycięstwa, tylko nową sowiecką okupację, której skutki odczuwamy po dziś dzień. Na paranoję zakrawa więc fakt, że polskie władze jakiegokolwiek szczebla zezwalają na świętowanie przez Rosjan Dnia Zwycięstwa w… Polsce (tak jak to miało miejsce 4 maja br. w Braniewie). Ba, nawet uczestniczą w tych obchodach.
No co, nawet kwiatów na grobach poległych sowieckich żołnierzy nie wolno złożyć? Poległych pozostawmy wieczności, choć warto pamiętać, że do Polski czerwonoarmistów nikt nie zapraszał we wrześniu ’39 przyszli jako agresorzy, a w latach 1944-45 jako triumfatorzy, instalujący komunistyczną władzę w Polsce, a często jak gen. Iwan Czerniachowski, uhonorowany pomnikiem w Pieniężnie bezpardonowo zwalczający również żołnierzy Armii Krajowej.
Zresztą Rosjanom wcale nie chodzi o poległych, a pochowanych na braniewskim cmentarzu żołnierzy. „Wskrzeszanie” przez nich obchodów Dnia Zwycięstwa w Polsce nosi znamiona prowokacji. I demonstracji siły. Co prawda Braniewo to jeszcze nie Krym czy Odessa, jeszcze tam nie ma prorosyjskich „separatystów”, ale kto silnemu zabroni świętować?…
Pomóż w rozwoju naszego portalu