Drogi Przyjacielu,
Zło jest cierpliwe, bardzo cierpliwe, miłe, a nawet dobroduszne. Najbardziej miłe dla tych, którzy są dobrzy. Złymi z natury zło się nie interesuje. Byłoby to masło maślane. Tylko prawi są godni jego wysiłku! Dlatego potrafi wszystko wytłumaczyć i bywa bardzo wyrozumiałe. Drogi przyjacielu, czy tak serdecznie potraktowany, będziesz miał serce, aby być nieufnym? No nie! Przecież nie będziesz niewdzięcznikiem.
Zauważ, jak polityk straszy wojną, powodzią, kataklizmem. Przyjmujesz to za dobrą monetę. Myślisz: co za troska o społeczeństwo, co to za odpowiedzialność za stan państwa. A polityk tylko kalkuluje, wie, że tym sposobem przylgną do niego ludzie, którzy po prostu boją się utraty bezpieczeństwa. Dałeś się nabrać.
Plują na religię, na Kościół, na twoje poglądy, które otrzymałeś od rodziców, które się w życiu sprawdziły. Wmawiają ci brak nowoczesności, wyczucia wyzwań… A ty myślisz, że może w pewnych punktach mają rację. A przecież nie robią tego z miłości do kraju, tylko dla własnych korzyści. Tracisz czujność. Od rana do nocy wmawiają ci, jak to władza dba o ciebie, jak się troszczy. A władza dba o właściwą dla niej informację… Tak, tak… Pies nie ugryzie ręki pana, która karmi. Obojętniejesz.
Nie chcesz być konfliktowy. Swoje zdanie masz schowane głęboko. Po co masz uzewnętrzniać to, o czym myślisz i co czujesz? Jesteś wspaniałomyślny. Mówisz usprawiedliwiająco, że świat jest grzeszny. A inni niszczą ciebie i twój świat przy twojej naiwnej postawie. Po prostu chcesz wierzyć, że jest fajnie, bo ma być fajnie. Nie dopuszczasz myśli, które zburzyłyby twój święty spokój. Lubisz być zaczarowany, uśpiony, zahipnotyzowany? Okłamywany? Chyba tak. Już nie czujesz, jak twoja wola, umysł i serce zostały sparaliżowane. Śpisz.
Przyjacielu, obudź się! Potrząsam twoją prawicą, szczypię cię w policzek. Spójrz na ludzi, z którymi będzie ci może bardziej po drodze. Przeczytaj do końca mój list. Wyjdź na ulicę i zostaw stare podwórko tam już niczego ciekawego nie znajdziesz. Niech nikt ci nie wmawia, że ten letarg, w który popadłeś, jest życiem. Bądź odważny i idź.
Oczywiście, wiele spraw wymknęło ci się spod kontroli, nie potrafiłeś ich dobrze i właściwie ocenić. Błądziłeś. Ale nie musisz już tego akceptować i poddawać się, mówiąc: Taki się urodziłem i takiego mnie masz, Panie Boże. Tylko Najwyższy jest nieomylny. Zrób rachunek sumienia, powiedz: „przepraszam”, „wybaczcie, pomyliłem się”, „przykro mi, ale nie miałem sił, żeby temu zapobiec”, i idź…
Idź na wybory. Mimo wszystko daj sobie i innym szansę na zmianę, na odnowę, na nadzieję… Mimo wszystko!
Z serdecznym pozdrowieniem Pan Niedziela.
Pomóż w rozwoju naszego portalu