Po dymisji wiceprezydenta Warszawy Jarosława Dąbrowskiego (burmistrza Bemowa 2006-2013) posypały się głowy także na Bemowie. Warszawska Platforma Obywatelska cofnęła rekomendację dla całego zarządu dzielnicy. Posady stracili wszyscy burmistrzowie, a sprawą m. in. nepotyzmu, terroryzowania pracowników i tworzenia fikcyjnych miejsc pracy, zajmuje się obecnie wydział śledczy ds. przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej.
Sytuacja jest o wiele bardziej poważna, niż nam sie może wydawać. Dlatego Platforma Obywatelska postanowiła odwołać wszystkich burmistrzów. Jednak bemowscy radni PO wydają się nie dostrzegać powagi całej sprawy mówi Marcin Wierzchowski, szef klubu radnych PiS na Bemowie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zielonka na Bemowie
PO ma w dzielnicy zdecydowaną większość, a więc na sesjach rady robi co jej się podoba. Jednego dnia komplet radnych PO wychwala odchodzącego z urzędu wiceburmistrza Krzysztofa Zygrzaka, a kilka dni później jednomyślnie symuluje epidemię i pogrom. Na nadzwyczajne posiedzenie rady dzielnicy nie przyszedł żaden radny z PO. Ich celem był brak kworum, aby posiedzenie w ogóle się nie odbyło. To świadczy o ich arogancji. Zachowują się tak, jakby nie wyciągnęli żadnych wniosków. Prokuratura jest w ratuszu, a oni na sesjach chwalą burmistrzów, którzy do tego doprowadzili mówi Wierzchowski.
Reklama
Choć PO ma aż 14 mandatów z 25-osobowego składu rady dzielnicy, to jednak burmistrzowski pogrom spustoszył jej szeregi. Ławka radnych PO okazała się zbyt krótka, aby wyłonić z niej jakiegokolwiek burmistrza. Dlatego też mazowiecki zarząd Platformy urządził na Bemowie desant polityków z Zielonki. Szefem dzielnicy jest 33-letni wicemarszałek województwa mazowieckiego Krzysztof Strzałkowski z Zielonki, a jego zastępcą Adam Łossan, były burmistrz Zielonki. Kilka lat temu przegrał wybory po tym, jak doprowadził do rekordowego zadłużenia miasta.
Zarząd partii musiał szukać burmistrza po całym Mazowszu, bo nikt ze stołecznych polityków PO nie chciał podjąć się tego zadania mówi Andrzej Jędrasiak z Bemowskiej Wspólnoty Samorządowej.
Władze PO zarządziły dyscyplinę na radzie dzielnicy. W efekcie wszyscy radni tej partii jednomyślnie głosowali za burmistrzami Bemowa, którzy z Bemowem nic nie mają wspólnego.
Kłótnia w rodzinie
Początkowo afera na Bemowie wyglądała na kłótnie w partyjnej rodzinie. Jeden z wiceburmistrzów Paweł Bujski (PO) nie pasował do lokalnego układu, a więc postanowiono się go pozbyć. Gdy radni PO przegłosowali odwołanie Bujskiego, ten upublicznił wszystkie znane mu „brudy” dzielnicy Bemowo. Kilkanaście dni później nadużycia i nieetyczne praktyki wykazała nawet kontrola miejska z warszawskiego ratusza, a Dąbrowski stracił posadę wiceprezydenta Warszawy. W kolejnych dniach posadę stracili wszyscy pozostali burmistrzowie dzielnicy.
Reklama
I choć bemowska PO na sesjach rady bagatelizowała całą sprawę, to afera może ich całkowicie pogrążyć. Wyszła na jaw np. fikcyjna posada dla „przyjaciółki” wiceprezydenta Warszawy Jarosława Dąbrowskiego. Kobieta miała dostawać wysoką pensję za to, że raz w tygodniu złożyła swój podpis. Podobnych praktyk tworzenia posad i podpisywania umów z osobami, których nigdy nie widziano w pracy, jest na Bemowie znacznie więcej. Dlatego „ofiarą” czystek padli też inni ludzie Dąbrowskiego. Wśród nich jest Radosław Kulikowski, dyrektor Warszawskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji oraz Arkadiusz Majcher, dyrektor Bemowskiego Ośrodka Kultury.
Tuż po wybuchu afery PiS i Bemowska Wspólnota Samorządowa złożyły doniesienie o podejrzeniu przestępstwa. Początkowo sprawą zajęła się prokuratura rejonowa na Woli, jednak ze względu na jej zakres śledztwo przejął wydział przestępczości gospodarczej prokuratury okręgowej w Warszawie. Postępowanie dotyczy niegospodarności i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych. Prokuratorzy wszczęli śledztwo ws. zawierania fikcyjnych umów. Według doniesień bardzo duże pieniądze wyciekały z niszowego radia Bemowo.Fm (1,5 mln budżetu), a także z gazetki BemowoNews (2 mln budżetu). Bemowo miało najdroższe media samorządowe w całej stolicy, a „zaprzyjaźnione” osoby podpisywały zadziwiająco wysokie umowy.
Obecny burmistrz Bemowa Krzysztof Strzałkowski został namaszczony przez partię jako ten, który do jesiennych wyborów samorządowych ma naprawić wizerunek władz w tej dzielnicy. Ma więc prawie takie samo zadanie, jakie postawiono przed Jarosławem Dąbrowskim w 2013 r. Wówczas został on awansowany na wiceprezydenta Warszawy, aby poprawić wizerunek Hanny Gronkiewicz-Waltz przed referendum ws. jej odwołania.