Reklama

Polska

Początek przyjaźni Jana XXIII z Polską

Nasze przygotowania do Niedzieli Miłosierdzia Bożego w tym roku mają wyjątkowy charakter. Wiadomo, zbliża się kanonizacja największego z rodu Polaków – bł. Jana Pawła II. Towarzyszą nam radość i wzruszenie. Opatrzność przygotowała nam, Polakom, podwójną radość, w związku z nadchodzącym dniem 27 kwietnia 2014 r.

Niedziela Ogólnopolska 9/2014, str. 18-19

[ TEMATY ]

papież

Polska

Jan XXIII

ARCHIWUM INSTYTUTU PRYMASOWSKIEGO STEFANA KARDYNAŁA WYSZYŃSKIEGO

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niech pokój będzie w Twoich murach, Królowo Polski,
a bezpieczeństwo w Twych pałacach
(por. Ps 122, 7)

Papież Franciszek kanonizuje wkrótce nie tylko papieża Jana Pawła II, ale też papieża Jana XXIII. To postać bardzo ważna dla Polaków. Jego powołanie kapłańskie „wykiełkowało” z ofiary polskich powstań narodowowyzwoleńczych, a zwłaszcza powstania styczniowego. Wypada także przypomnieć głębokie więzy łączące Jana XXIII z naszą Ojczyzną, z naszą historią i literaturą, a przede wszystkim z Matką Bożą Częstochowską.

Z domu rodzinnego wyniósł cześć dla Polski

Reklama

O korzeniach swojej kapłańskiej drogi Ojciec Święty Jan XXIII opowiedział biskupom polskim podczas audiencji wyznaczonej na drugi dzień po przybyciu do Rzymu na Sobór kard. Stefanowi Wyszyńskiemu i tej części Episkopatu Polski, której udało się otrzymać paszporty, umożliwiające wydostanie się zza „żelaznej kurtyny”. Papież powiedział wówczas słowa, których nie usłyszeli biskupi innych narodów zgromadzeni w Wiecznym Mieście: „Czuję się spowinowacony z biskupami polskimi, gdyż już z domu rodzicielskiego wyniosłem wielką cześć dla Polski. Jest w powołaniu, które od Boga pochodzi, coś z czaru wiosny. Każda wiosna to początek czegoś nowego, czegoś świeżego, to zapowiedź szczęsna, to zryw młodości. Powołanie to roślinka delikatna. Bywa, że ideał poświęcenia powstaje w młodej duszy przez to, że czuje ona uczucia sympatii do osoby, do ziemi ojczystej czy do jakiegoś zajęcia. Chciałbym zaznaczyć, że jak chodzi o nasze powołanie kapłańskie, to powstało ono na podstawie budzących się uczuć do szlachetnych poczynań waszego bohaterskiego narodu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sięgając do wspomnień naszego dzieciństwa, z rozrzewnieniem wspominam osobę starszą, samotną, żyjącą w naszym domu rodzinnym, którą dla jej wielkich zalet rozumu i serca powszechnie uważaliśmy za głowę rodziny. Ta czcigodna osoba mówiła nam często o Polsce, o bohaterskim narodzie polskim, o powstaniach wolnościowych. W młodej naszej duszy budziły się uczucia poświęcenia, rosła miłość ideałów wolności. To Polska i jej losy, często nieszczęśliwe, ale zawsze idealne, kształtowały w nas chęć do pracy i poświęcenia dla innych” (fragment przemówienia z 8 października 1962 r.).

Starszą osobą, uznaną za głowę rodziny Roncallich, był dziadek-stryj Zaverio Roncalli, chrzestny ojciec małego Angelo. Jego opowiadania o bohaterskim narodzie polskim, zmagającym się o należną mu wolność, doprowadziły 11-letniego ubogiego chłopca z Sotto il Monte, z prowincji Bergamo, do Niższego, a potem do Wyższego Seminarium Duchownego w Bergamo (1892–95 i 1895 – 1900). Z opowiadań dziadka zapamiętał on postać Francesco Nullo, mieszkańca Bergamo, który „poległ chwalebnie, walcząc za Polskę”, a którego udział w polskich zmaganiach o wolność i ofiara życia pomogły przyszłemu duszpasterzowi zrozumieć cenę wolności narodu polskiego.

Św. Stanisław – patronem kapłańskiej drogi przyszłego papieża

Reklama

Wydaje się, że to w 1895 r., w wieku 14 lat, kleryk Angelo Roncalli zaprzyjaźnił się z Polakiem – ze św. Stanisławem Kostką. Został wówczas przyjęty do Wyższego Seminarium Duchownego, zaczął też pisać „Dziennik duszy”. Św. Stanisław Kostka – razem z dwoma młodymi świętymi jezuitami, żyjącymi w XVI wieku: św. Alojzym Gonzagą i Janem Berchmansem – stał się dla kleryka Roncallego patronem całej drogi do kapłaństwa. Imię św. Stanisława Kostki po raz pierwszy pojawiło się w „Dzienniku duszy” zaraz na początku notatek, w 1895 r., gdy Angelo zapisał praktyki na miesiąc maj, dla wieczystego umiłowania Najświętszej Maryi Panny. Całe dobro, które czynił każdego dnia, miał ofiarować Maryi przez świętych Alojzego Gonzagę i Stanisława Kostkę, „aby dzięki ich zasługom ofiarowane uczynki były przez nich uświęcone”. W „Dzienniku duszy” wezwanie św. Stanisława Kostki pojawia się w znaczących momentach na drodze do kapłaństwa (do 1904 r.), na drodze młodzieńczej walki ze sobą przyszłego papieża. Jako alumn Wyższego Seminarium Rzymskiego (1901-04) Angelo Roncalli wiązał swoje życie duchowe ze św. Stanisławem Kostką również przez pielgrzymowanie do jego relikwii, znajdujących się w kościele św. Andrzeja na Kwirynale.

Prawdopodobnie nikt nie wiedziałby o tych pielgrzymkach, gdyby papież Jan XXIII nie podjął ostatniej z nich 13 listopada 1962 r. Wiadomo było, że w tym dniu wspólne nabożeństwo przy relikwiach św. Stanisława Kostki planowali polscy ojcowie soborowi. W godzinach południowych Ojciec Święty przekazał wiadomość kard. Stefanowi Wyszyńskiemu o tym, że przybędzie na wspólną modlitwę. I przybył. Z krótkiego przemówienia skierowanego do Polaków, którym towarzyszyli licznie zgromadzeni mieszkańcy Rzymu, większą część poświęcił św. Stanisławowi Kostce. Oto pamiętne słowa: „(...) gdy w początkach naszego wieku jako młody kleryk przybyłem do Rzymu dla kontynuowania tu studiów, spieszno mi było pomodlić się w kościele św. Ignacego przy ołtarzu onych dwóch pierwszych [Alojzego Gonzagi i Jana Berchmansa] oraz tu, w kościele św. Andrzeja, przy ołtarzu św. Stanisława, który był wprawdzie najmłodszy z tej trójki, ale wyprzedził o kilkadziesiąt lat owego Włocha, jak i Flamandczyka.

Reklama

Bohaterski ten młodzieniec, acz miał dopiero 18 lat, już powołany został do wzięcia wiekuistej nagrody, i to w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, którą otaczał tak czułą miłością. Nam zaś pozostawił prawdziwy skarbiec podziwu godnych cnót, które urzeczywistnił w czasie krótkiego swego pobytu na ziemi. Jest on więc gwiazdą o promiennym świetle w konstelacji świętych i błogosławionych Towarzystwa Jezusowego, otoczoną wielu innymi wybranymi duszami, które chociaż w tym świecie nie zostały oficjalnie uwielbione, zażywają pełni radości wiekuistej. Stanisław jest uwielbiony i czczony zwłaszcza dla jego anielskiej czystości, dla wierności Regule, dla żaru jego miłości do Najświętszego Sakramentu i dla jego niezwykle czułego przywiązania do Matki Najświętszej. Nie tylko ojczyzna jego, ale cały świat błogosławi go. Rzym zaś wyróżnia się w tym współzawodnictwie i jest szczęśliwy, że może mu składać szczególne akty hołdu za to, że nie tylko przymiotami swymi budował wszystkich, co się z nim zetknęli, ale że w tym czcigodnym mieście zakończył swoją krótką wędrówkę ziemską.

Polakom zapewne miło będzie dowiedzieć się, iż tu, w tym centrum chrześcijaństwa, wszyscy, od Papieża począwszy, zupełnie szczególne żywią uczucia uwielbienia dla św. Stanisława. Ze swej strony cieszę się, że ja w tym hołdzie wyprzedzam wszystkich”.

Takich słów bł. Jana XXIII nam, Polakom, nie wolno zapomnieć.

Pragnął poznać Polskę

W okresie rzymskich studiów kleryka Roncallego ukazało się we Włoszech pierwsze wydanie przetłumaczonej na język włoski „Trylogii” Henryka Sienkiewicza (1901 r.). Ponad pół wieku później papież Jan XXIII wspominał, że jako alumn czytał księgi Sienkiewicza z zaciekawieniem i podziwem, że romantyzm tych pism zachwycał go, z kart powieści bowiem wyłaniała się miłość piękna i czysta, bez chorobliwej erotyki, że mógł podziwiać bohaterów „Trylogii”, szczególnie rycerza bez skazy – Michała Wołodyjowskiego. Jego szczególną uwagę przykuły stronice o „umiłowanej Częstochowie”. Wszystko, co poznał jako polskie, sprawiło, że nasz kraj przyciągał go jak magnes i pragnął on go poznać (por. przemówienie z 8 października 1962 r.).

Reklama

Pierwszy raz przybył do Polski (na mapie jeszcze jej nie było) we wrześniu 1912 r. Po Kongresie Eucharystycznym w Wiedniu udało mu się zwiedzić Kraków i Wieliczkę. Odwiedził wówczas bp. Adama Sapiehę i głęboko przeżył chrześcijańskie pozdrowienie robotników, opuszczających po szychcie Kopalnię Soli w Wieliczce. Wiele razy wracał w swoich wspomnieniach do tej podróży. Nie udało mu się jednak dotrzeć do Częstochowy, ponieważ granicy pilnowała rosyjska straż.

Nadszedł jednak dzień zrealizowania pielgrzymki do Częstochowy. Było to 17 sierpnia 1929 r., zaraz po obchodach 25-lecia święceń kapłańskich wizytatora apostolskiego w Bułgarii Angelo Roncallego (odbyły się w Sofii 10 sierpnia 1929 r.). Możemy sobie wyobrazić modlitewne oblężenie Jasnej Góry przez pielgrzymów zaledwie dwa dni po uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, gdy żywa była pamięć o ocaleniu Polski za przyczyną Królowej Polski – ocaleniu przed zalewem bolszewizmu. Taką Jasną Górę zobaczył abp Roncalli. W księdze pamiątkowej w Sanktuarium napisał: „Fiat pax in virtute Tua, Regina Poloniae, et abundantia in turribus Tuis. † Angelus Joseph Roncalli archiepisc. Areopolit. Visitator apost. In Bulgaria” – Niech pokój będzie w Twoich murach, Królowo Polski, a bezpieczeństwo w Twych pałacach (por. Ps 122,7). Po pobycie w Częstochowie udał się do Warszawy, Poznania i Gniezna.

Więzy z narodem polskim umacniały się coraz bardziej. Inicjatorem nowych spotkań – jakże licznych – był często abp Roncalli – patriarcha Wenecji, papież Jan XXIII. Podczas nich nawiązała się niezwykła przyjaźń z kard. Stefanem Wyszyńskim, ale to jest osobny rozdział, oczekujący przypomnienia.

Polska miała wyjątkowe miejsce w sercu Jana XXIII

Kończąc ten fragment ukazujący miłość przyszłego papieża do Polski, wypada przypomnieć, co on sam powiedział o zainteresowaniu losami naszej Ojczyzny. Podczas audiencji 8 października 1962 r. wyznał, że na stanowiskach dyplomatycznych, które obejmował od 1925 r., obserwował zmagania narodu polskiego o wolność, o nietykalność granic i głęboko je przeżywał. Skądinąd wiadomo, że po wybuchu II wojny światowej na placówce w Turcji i Grecji służył pomocą polskim uchodźcom. Wolność Polski zajmowała w jego sercu miejsce wyjątkowe. Warto tu przypomnieć pewną wiadomość, którą podzielił się z Polakami sekretarz Jana XXIII – Loris Capovilla, od 2014 r. kardynał. Otóż Ojciec Święty w swojej podręcznej biblioteczce przechowywał „Hymn do Polski” ks. H. Lamennais’ego, utwór napisany po powstaniu listopadowym, którego słowa budziły nową nadzieję na odzyskanie wolności – przez wiarę i dzięki mocy Królowej Polski.

2014-02-25 14:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świętość budował na drobnostkach

ARTUR STELMASIAK: – Czy pamięta Pan swojego wuja Jana XXIII?
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Różaniec z Aniołami - tajemnice światła

2025-10-01 20:54

[ TEMATY ]

różaniec

Anioł Stróż

Karol Porwich/Niedziela

Modlitwa różańcowa jest wzniesieniem serca do Boga, który przychodzi, aby zbawiać człowieka. Modlitwa różańcowa - jak przypominał nam Ojciec Święty Jan Paweł II - jest modlitwą kontemplacyjną.

Gdy Jezus został ochrzczony, otworzyły się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębica na Niego, a głos z nieba mówił: "Ten jest Mój Syn Umiłowany, w którym mam upodobanie", i te same słowa dotyczą każdego ochrzczonego dziecka, bowiem chrzest czyni nas dziećmi Bożymi, a obrzędowi temu towarzyszą Aniołowie, którzy stoją na straży życia. I tak Anioł oznajmił matce Samsona, iż Bóg da jej syna, który wyzwoli Izraelitów z ręki Filistynów. Również Anioł Gabriel zwiastuje Zachariaszowi, że jego żona pocznie syna Jana Chrzciciela, a Najświętszej Maryi Niepokalanej oznajmia, że będzie Matką Syna Bożego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję