Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Opowiada historie zwykłych ludzi

Znany jest z roli wikarego Antoniego Króla w serialu telewizyjnym „Plebania”. Marcin Janos Krawczyk, bo o nim mowa, należy do grona nielicznych aktorów i reżyserów pochodzących z ziemi zamojskiej. Z reżyserem filmu „Matka 24h” rozmawia Łukasz Kot

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ŁUKASZ KOT: – Dlaczego zajął się Pan tematem wędrującej kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej?

MARCIN JANOS KRAWCZYK: – Pochodzę z Tomaszowa Lubelskiego, czyli z terenu wschodniej Polski. Około 6 lat temu mieliśmy okazję przyjmować kopię Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej u moich rodziców w domu. Wiedziałem, że warto zrobić o tym film. Z dwóch powodów. Obserwowałem reakcję mojej żony, która pochodzi z województwa kujawsko-pomorskiego. Po raz pierwszy spotkała się z tradycją przyjmowania obrazu. Patrzyła na to jak na egzotyczne zjawisko. Jej zachowanie otworzyło mi oczy, że wielu ludzi nie zna tej tradycji. Natomiast moja ciocia głęboko przeżywała to nawiedzenie. Spowodowała takie ogólne poruszenie w naszym domu, że to wydarzenie było czymś niezwykłym. Zacząłem zgłębiać historię wędrówki obrazu oraz to jak jest przyjmowany w poszczególnych domach. Szukałem bohaterów. Chciałem zgłębić wymowę filmu przez pokazanie znaczenia roli matki dla każdego z nas.

– Przedstawił Pan skomplikowane historie matek i ich rodzin, które borykają się z różnymi problemami. Jakie ma zadanie Matka Boża w tych rodzinach?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Chciałem uchwycić w filmie to, że Matka Boża w naszej kulturze ma ogromne znaczenie. Robiąc ten film, zastanawiałem się też, kim jest Matka Boża dla nas – przyjmujących Ją w domach. Wreszcie, kim jest dla człowieka w ogóle matka. Każda matka jest przy swoim dziecku 24 godziny na dobę. W filmie pokazałem więźniarki, które nie mają przy sobie dzieci, ale myślą o nich, tęsknią. Wspierają się modlitwą. Każda matka dla swojego dziecka jest skłonna zrobić wszystko. A Matka Boża jest nam tak bardzo potrzeba, bo jest Matką nad matkami, która często zastępuje te, które odeszły do wieczności. Matka Boża w ikonie staje się źródłem pocieszenia.

– W jaki sposób dotarł Pan do tych rodzin. Jak udało się namówić ludzi do wyrażania osobistych zwierzeń, próśb przed obrazem?

– Mam łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi. Jestem szczery i oni też tę szczerość odwzajemniają. Modlitwa przy obrazie dawała taką otwartość. Być może pomogła mi moja serialowa rola, bo przecież grałem księdza w serialu „Plebania”. Moi bohaterowie byli prawdziwi, nie udawali.

– Czy była jakaś różnica między mieszkańcami miast, miasteczek i wiosek? Czy przyjęcia obrazu różniły się od siebie?

Reklama

– We wschodniej Polsce ta tradycja jest bardziej kultywowana. Obraz jest przenoszony od domu do domu. Rzadko kiedy ludzie go nie przyjmują. Dawniej było tak, że wszyscy się schodzili do jednego domu, bo obraz miał szansę być co 20 lat w tym samym miejscu, wiosce, mieście. Babcia mi opowiadała, że z tej okazji były odmalowywane ściany domów, wszystko czyszczono, sprzątano, przygotowywano posiłki dla gości, sąsiadów. Od domu do domu odprowadzały i przyprowadzały obraz rzesze ludzi. Teraz nawiedzenie ma charakter indywidualny, rodzinny, bez gości. W mieście obraz rzadko kiedy wędruje od jednych drzwi do drugich. Mija kilka mieszkań i jest przenoszony dalej. W niektórych parafiach już po zakończeniu peregrynacji głównego obrazu jego kopie zostają na miejscu. Ludzie wpisują się na listę i zabierają do domów. Ta tradycja trochę słabnie. Ojciec Święty Jan Paweł II w 1989 r. w Częstochowie mówił o Matce Bożej Jasnogórskiej, że stała się Matką wszystkich Polaków, ponieważ idzie wszędzie tam, gdzie założyli swoje domy, gdzie cierpią. Przez peregrynację wychodzi i dociera do ludzi. Do każdego domu na 24 godziny. Te słowa Jana Pawła II stały się dla mnie podstawą do zbudowania konstrukcji tego filmu. Ten film pokazuje nie tylko domy, ale i takie miejsca jak więzienie czy domy dziecka.

– Wzruszające są dwa momenty. Jeden, kiedy syn po latach nieobecności wraca do domu, do matki. Drugi to rozmowa między wolontariuszką a więźniem, który stracił matkę. Zachęca go, by przyszedł do Pani Częstochowskiej, która nawiedziła więzienie. Czy wzrusza się Pan oglądając swój film?

– Nie wiem, czy to jest moja słabość czy zaleta, ale bardzo łatwo się wzruszam. Nie wstydzę się tego. Jak zobaczę poruszającą historię, to zastanawiam się, jak zrobić o niej film. Chcę się tym dzielić. Moje filmy poruszają. Nie zawsze w filmie daję odpowiedzi na nurtujące pytania. Chcę, żeby widz przez swoją wrażliwość sam coś odkrył. Nie odcinam się od moich bohaterów. Żyję historiami tych ludzi. Staję się przyjacielem dla wielu z nich, np. dla bezdomnego, który wrócił do mamy. Był kilkanaście lat na ulicy. Dzięki zrządzeniu losu udało mi się go namówić i zawieźć do mamy właśnie na czas przyjęcia obrazu Matki Bożej. Był to też dzień urodzin jego matki. Coś niesamowitego. Od trzech lat już godnie żyje w swoim rodzinnym domu i to jest piękne. To Matka Boża sprawiła, że przez przyjęcie obrazu ludzie się zmieniają.

– Film został bardzo dobrze przyjęty przez widzów i krytykę. Czy bohaterowie mieli okazję go obejrzeć?

Reklama

– Wszystkim się bardzo podobał. Nikt nie zgłaszał zastrzeżeń, że kogoś źle pokazałem. Mama bezdomnego trochę się wstydziła. Miała opory przed pokazaniem ich historii, ale nie blokowała mi filmu. Utrzymuję kontakt z rodziną, której historię przedstawiłem na końcu filmu. Po stracie mamy rodziną chce się zaopiekować jedna z sióstr, osiemnastoletnia Justyna. Stałem się ich przyjacielem. Odwiedzam ich i wspieram. Z wszystkimi rodzinami przyjaźnię się. Ta relacja jest na całe życie.

– Piękny, wzruszający film. Utrwalił Pan na taśmie część naszej tradycji, polskiej religijności. Ma Pan kolejne tematy, pomysły na filmy?

– Pomysłów mama sporo. Od 2007 r. filmuję budowę siedemnastometrowego jachtu. Budują go bezdomni. Chcą nim opłynąć cały świat. Pierwszy film będzie dotyczył bezdomności, bo każdy z nas może być bezdomnym. Kolejny temat to budowa samej „arki”, a kontynuacją będzie rejs dookoła świata. To jest bardzo długi projekt. Próbuję kręcić też fabularne filmy, teraz piszę scenariusz do jednego z nich.

* * *

Marcin Janos Krawczyk urodził się w Tomaszowie Lubelskim, ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego we Wrocławiu. Związany był z Teatrem Dramatycznym w Warszawie i Teatrem Powszechnym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu. Ukończył Mistrzowską Szkołę Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy. Ostatnim filmem dokumentalnym, do którego napisał scenariusz i który wyreżyserował, jest „Matka 24h”. Uhonorowany wieloma nagrodami w 2013 r. m.in. na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym „Nowe Horyzonty” we Wrocławiu, Festiwalu Sztuki Faktu w Toruniu oraz podczas Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych „Młodzi i Film”. Tematem filmu jest wędrująca od ponad pół wieku po polskich domach kopia Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Gości w domach wiernych 24 godziny. Wizyta obrazu jest pretekstem do obserwacji zachowań bohaterów i relacji matka – dziecko.

2014-01-30 09:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dwie wizje życia

Członkowie Stowarzyszenia „Ojcowizna Ziemi Bielskiej” z parafii pw. Najświętszej Opatrzności Bożej w Bielsku Podlaskim zaprezentowali sztukę „Drewniana miska” Edmunda Morrisa. Premiera miała miejsce w kaplicy parafii. Następnie sztukę tę mogli obejrzeć wierni i mieszkańcy Orli, gromadząc się licznie w niedzielne popołudnie 1 lutego w sali Ochotniczej Straży Pożarnej. 2 lutego sztukę wystawiono w parafii pw. Miłosierdzia Bożego, do której należy Antoni Piotrowski, odtwórca roli dziadka.
CZYTAJ DALEJ

Każdy, kto sobie tego życzy, może przyjąć Komunię św. podczas Eucharystii?

2025-09-27 20:03

[ TEMATY ]

Eucharystia

Komunia św.

Karol Porwich/Niedziela

W 1986 r. Krajowa Konferencja Biskupów Katolickich opracowała wytyczne dotyczące otrzymywania Komunii św., które zostały wydrukowane na tylnej okładce wielu mszalików.

Nieprawda. W 1986 r. Krajowa Konferencja Biskupów Katolickich opracowała wytyczne dotyczące otrzymywania Komunii św., które zostały wydrukowane na tylnej okładce wielu mszalików: „Katolicy w pełni uczestniczą w Eucharystii, kiedy otrzymują Komunię św., wypełniając nakaz Chrystusa o spożywaniu Jego Ciała i piciu Jego Krwi. Osoba przystępująca do Komunii św. nie może być w stanie grzechu ciężkiego, musi powstrzymać się od jedzenia na godzinę przed przystąpieniem do Komunii i dążyć do życia w miłości i zgodzie z bliźnimi. Osoby pozostające w stanie grzechu ciężkiego muszą najpierw pojednać się z Bogiem i z Kościołem w sakramencie pokuty. Częste przystępowanie do sakramentu pokuty jest zalecane dla wszystkich wiernych”.
CZYTAJ DALEJ

Sukces mierzy się ciężką pracą! [Felieton]

2025-09-29 10:39

PAP/EPA/ROLEX DELA PENA

Wśród naszych sportów narodowych można wymienić różne dyscypliny. Mamy w historii “trochę” sukcesów. Gdyby jednak była taka dyscyplina jak “narzekanie”, Polacy byliby w niej bezkonkurencyjni. Pomijam już codzienne rozmowy, ale zwracam uwagę na to, co dzieje się, gdy reprezentanci Polski biorą udział w różnych imprezach sportowych. Granica między chwałą, a hejtem jest bardzo cienka.

Na ostatnich mistrzostwach świata Polscy siatkarze zdobyli brązowe medale. Wielu internautów, podających się za kibiców [tu zaznaczę, że w moim pojęciu prawdziwy kibic to ten, kto jest z drużyną na dobre i na złe] zaczęło w niewybredny sposób atakować wręcz polskich zawodników za porażkę w Włochami. Dla mnie trzecie miejsce polskich siatkarzy to powód do dumy. Wiem, że to na tej imprezie najgorszy wynik od 2014 roku, ale przecież wcześniej tak pięknie nie było - mistrzostwo świata w 1974 roku i srebro w 2006 roku. A ponieważ z lat mej młodości pamiętam te “suche” lata, cieszę się, że reprezentacja Polski nie schodzi z wysokiego poziomu. W rzeczywistości 3 miejsce w mistrzostwach świata to dowód ogromnej pracy, wytrwałości i charakteru. W przypadku siatkówki, na sukces nakłada się wiele czynników, a wysiłek, który wkłada każdy z zawodników, aby wejść na poziom reprezentacyjny jest ogromny. Naprzeciw siebie stają zawodnicy, którzy poświęcają wiele, aby sukces sportowy odnieść. Obecnie nie ma miejsca na “taryfę ulgową”. Sport ma to do siebie, że bywa nieprzewidywalny. I co jest też ważne, sport, podobnie jak życie, to nie tylko zwycięstwa, lecz także potknięcia, z których trzeba wstać. I właśnie w tym tkwi prawdziwa wartość tego sukcesu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję