Antoni Gazda; mąż, ojciec trójki dorosłych dzieci, dziadek mieszka w Krakowie, na Woli Duchackiej. Przez 35 lat był bibliotekarzem, teraz jest rencistą. To właśnie praca w bibliotece miała silny wpływ na jego twórczość, a decydujący – na wybór intrygującego pseudonimu: Antoni Cieszydruk Oczko, w skrócie ACO. – Przygotowując do publikacji „Jasia Czytalskiego w bibliotece”, pierwszą książeczkę skierowaną do dzieci, uznałem, że „nazwisko” autora powinno wspomagać wierszowaną narrację o myśleniu, pisaniu, drukowaniu i czytaniu książek. Wtedy pojawił się mój pseudonim – wyjaśnia.
Krakowska kolęda
Reklama
Pod nim opublikował również tomik – „Kolędę Krakowską”. W nim znalazły się 23 utwory poetyckie oraz finezyjne akwarele Jerzego Pulchnego z pięknymi widokami naszego miasta. W tytułowej kolędzie czytamy: „na peryferiach świata – właśnie tu!/ znów rodzi się promienny mały Bóg/ pierzchają trosk zasłony/ to Nowonarodzony/ sprawia cud!...”.
Poeta podkreśla, że to od „Kolędy Krakowskiej” zaczęło się pisanie strof związanych z Bożym Narodzeniem. – W listopadzie 2000 roku wstąpiłem do kiosku przy Białoruskiej – wspomina. – Tam zauważyłem ulotkę zachęcającą do udziału w konkursie na kolędę. Pomysłodawcą był Jarosław Kajdański, redaktor lokalnego miesięcznika „Wiadomości”. Pan Antoni przyznaje, że napisaną wówczas, pierwszą w życiu, kolędę chciał na konkurs wysłać, ale wcześniej pokazał ją Zbigniewowi Książkowi, a ten upublicznił utwór podczas telewizyjnej rozmowy. Ostatecznie kolęda trafiła do Marka Michalaka, który skomponował do niej muzykę, a artyści z Piwnicy pod Baranami zaśpiewali ją podczas Świątecznego Koncertu Charytatywnego w 2000 r.
Zainteresowanie kolędą sprawiło, że autor wracał do tematu. – Zanim je zebrałem w tomik, najpierw trafiały do czytelników biblioteki, w której pracowałem – wspomina. – Były częścią ulotki – zakładki do książek, zawierającej informację o bibliotece oraz życzenia na Boże Narodzenie. Autor dodaje, że te specyficzne ulotki wysyłał rodzinie i znajomym, a pliki kolęd rozsyłał pocztą internetową.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bożonarodzeniowy posłaniec
Tak powstały zbiór został wydany w 2008 r. ( można go znaleźć na stronie: www.jasczytalski.pl/aco/Koleda_Krakowska_utwory/A_SPIS_KOLED.htm). Każdy utwór zasługuje na przeczytanie czy wysłuchanie w formie śpiewanej. Bo tak się składa, że po kolejne sięgają kompozytorzy i piosenkarze, wprowadzając nimi w świąteczny nastrój radości, zadumy oraz refleksji.
W jednych, jak np. w „Pastorałce wprost z nieba”, twórca przypomina odwieczne prawdy; „Urodziło się maleństwo w stajence/ Józefowi i najświętszej Panience…/ i naucza cierpliwie miłości/ bo miłości potrzeba w wieczności”. Z kolei „Kolęda karteczka do nieba”, to swoisty bożonarodzeniowy posłaniec serc, pragnących otoczyć miłością i dobrocią najbliższe osoby. Mnie najbardziej przypadła do gustu strofa: „Leć kolędo karteczko do żony/ że mąż żonie przesyła ukłony/ że dziękuje przeprasza i prosi/ niech kolęda to żonie ogłosi…”.
Natomiast w „Kolędzie o opłatku” w metaforyczny sposób przypomina: „Na firmamencie tęsknoty/ znak daje gwiazda – ta pierwsza/ że właśnie gdzieś się narodził/ Salwator ludzkiego serca”. Zaś w „Kolędzie o kolędzie” w powtarzającym się refrenie poeta zawarł prośbę: „Daj mi taką kolędę – o Panie/ która wolę ku Tobie porywa,/ w której święci się święte spotkanie,/ w której Boże dzieciątko przebywa!”.
Poetyckie modlitwy
Pan Antoni od 13 lat dopełnia świąteczne życzenia… wierszem. Gdy pytam, czy pisanie kolęd jest dla niego ucieczką od świata, zaprzecza: – Śledzę, co się dzieje wokół i boleję nad tym, że na przykład na świecie co 3-5 minut jest mordowany chrześcijanin. Równocześnie uświadamiam sobie, że nie ucieczka od tej wiedzy, ale przyjmowanie jej jako czytelnego, wyraźnego impulsu – znaku do działania; modlitwy oraz innych form wsparcia chroni przed popadaniem w narzekanie i złorzeczenie. Poeta przekonuje, że to z kolei utwierdza w człowieku gotowość do niesienia krzyży. Wracając do twórczości, wyjaśnia: – W tej sytuacja pisanie kolęd i pastorałek staje się przeto formą uważnej modlitwy. Nadto jest też podjęciem wyzwania; czy i tym razem uda mi się „coś zmajstrować” (śmiech).
Zapytany, czy wierzy w natchnienie, odpowiada: – Niedawno, ktoś powiedział, że w życiu człowieka nie ma przypadków, są tylko znaki. Cóż, gdyby to nieco rozwinąć, pojawią się i natchnienia, i okazje, i zadania, i niełatwa, ale – zdarza się – radosna odpowiedzialność za nie. Krótko mówiąc; wszystko jest natchnieniem. Równocześnie dodaje: –Pisanie czegokolwiek, kolęd jednak szczególnie, jest przygotowywaniem swoistej uczty; intelektualnej i duchowej. Dla mnie jest to bez wątpienia doświadczanie łaski słowa.
Autor zaznacza jednak, że tematem kolęd powinien być Pan Bóg i Jego Wola trwania z nami, dla nas i w nas oraz dusza człowieka odczuwająca radość i wdzięczność za to, że tak jest. Równocześnie zauważa, że przy próbie połączenia tego przesłania jedynie z Krakowem, nawet jego symboliką czy historią, istnieje niebezpieczeństwo spłycenia tematu, zbanalizowania go. – Na szczęście, jest również „krakowskość” głębsza – uspokaja. – Polega ona na wrastaniu tego przesłania, także dzięki lekturze „Kolędy Krakowskiej”, w dusze krakusów na tej samej zasadzie, na jakiej Matka Boża wrasta w nas jako Bocheńska, Częstochowska, czy Ostrobramska…