W jednym z listów do córek Władysław Gałka zapisał takie słowa: „Żebyś Ty, Droga, wiedziała, jak trudno jest wstrzymać się od nienawiści, gdy się krzywdy doznaje od kogoś, to byś mi przyznała rację, że jest z czego być dumnym; tu jest, Danuśka, początek człowieka, a ja tak bardzo chciałbym nim być, nawet za cenę życia (bo taka jest właśnie najczęstsza cena wstępu do przybytku człowieczeństwa)”. Był 3 marca 1955 r., a Władysław Gałka dziewiąty już rok siedział w komunistycznym więzieniu - w tym czasie we Wronkach.
Album
Losy Władysława Gałki możemy poznać dzięki wyjątkowej książce, wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej. „Masz rywalkę Polskę. Korespondencja więzienna Władysława Gałki (1949-1956)” to efekt wieloletniej pracy jego córki, p. Marii Kamykowskiej, która udostępniła i opracowała zachowaną niemal w całości korespondencję rodzinną z ojcem z tego czasu. Jest to także rezultat jej współpracy z historykami IPN: Janem Żarynem, Wojciechem Frazikiem oraz Leszkiem Rysakiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Władysław Gałka przyszedł na świat 13 października 1914 r. w Jodłówce - niewielkiej miejscowości niedaleko Bochni. W czasie wojny zaangażowany był w działania Narodowej Organizacji Wojskowej i Armii Krajowej w powiecie bocheńskim i okręgu krakowskim. W tym czasie był człowiekiem niewierzącym - nie potrafił pogodzić wiary z poznaniem rozumowym. Takim poznała go Wiktoria Lisak, z którą w 1943 r. wziął ślub. Młodym małżonkom nie dane było długo cieszyć się wspólnym życiem - już dwa tygodnie po ślubie Władysław Gałka musiał uciekać z domu i ukrywać się, poszukiwany przez gestapo. Dzięki intensywnej pracy konspiracyjnej udało mu się przez ponad dwa lata uniknąć aresztowania, do domu nie mógł jednak powrócić. Gdy zakończyła się okupacja niemiecka, nie zaprzestał swej konspiracyjnej działalności, w ramach krakowskiego okręgu NOW/NZW czynnie wystąpił przeciw nowej, sowieckiej okupacji. I już w lutym 1945 r. został po raz pierwszy aresztowany przez UB - NKWD na Małym Rynku w Krakowie. Po brutalnym śledztwie i procesie został po pół roku zwolniony z więzienia.
Paradoksalnie, czas uwięzienia stał się dla Władysława Gałki okresem, w którym odkrył wolność wewnętrzną. To wtedy niewierzący dotąd Władysław nawrócił się, nie ukrywając, że stało się to za przyczyną „książeczki zaręczynowej” - książeczki do nabożeństwa podarowanej mu przez narzeczoną z okazji zaręczyn. Kiedy Władysław Gałka wyszedł z więzienia, na świecie była już jego najstarsza córka, Danusia. Doświadczenie ubowskiego więzienia nie powstrzymało go jednak przed dalszą konspiracyjną walką. W maju 1947 r. Władysław Gałka został ponownie aresztowany w Krakowie, w kotle UB - zasadzce przy ul. Gontyna 4, i wywieziony do więzienia w Warszawie. Jego żona długo nie wiedziała, co się stało z mężem, poszukiwała go na miarę swoich możliwości, opiekując się jednocześnie Danusią i półroczną w tym czasie Marysią. Nie wiedziała, że w mokotowskim więzieniu Władysław oczekuje na karę śmierci.
Skazany na śmierć
Reklama
Władysław Gałka przebywał w celi śmierci pół roku, do kwietnia 1950 r. O ciążącym na mężu wyroku Wiktoria Gałka dowiedziała się podczas jednej z jej comiesięcznych wizyt w więzieniu na Rakowieckiej, dokąd woziła dla niego paczki. Wtedy to zrozpaczonej i bezradnej ktoś podpowiedział, by napisała prośbę o ułaskawienie do Bolesława Bieruta. Tak też uczyniła. Kara śmierci została zamieniona na 15 lat więzienia, co Wiktoria przypisała cudownej Bożej interwencji. W maju tego roku Wiktoria Gałka po raz pierwszy od trzech lat mogła zobaczyć się z mężem. Po więzieniu mokotowskim przyszedł Rawicz, potem Wronki i Strzelce Opolskie.
Do każdego z tych miejsc p. Wiktoria, utrzymująca dom i dwoje małych dzieci, starała się raz do roku zabierać córki na widzenie z tatą. Był to dla niej olbrzymi wysiłek i koszt. Jednak nawet mimo początkowych protestów męża czyniła to uparcie, świadoma wartości tych spotkań. Maria Kamykowska tak pisze o widzeniach z ojcem w więzieniu: „Tak go poznałam, w takich warunkach zadzierzgnęły się i kształtowały więzi między nami. Gdy opuścił nas, miałam pół roku, moja siostra trzy lata, gdy wrócił do domu, miałam lat dziesięć. W ciągu tego długiego czasu spotkałam się z nim sześć razy, w sumie było to ok. 90 minut - na dziesięć lat. Lecz ten czas inaczej się mierzył, nie liczbą minut, a intensywnością przeżyć i uczuć, oczekiwania i tęsknoty za tymi spotkaniami, wciąż rosnącym pragnieniem odzyskania Tatusia na zawsze. To były bezcenne minuty, szczęśliwe, choć okupione za każdym razem wielką ceną przeżyć, łez, rozdarcia, smutku rozstania. Każde widzenie ryło się głęboko w duszy i psychice dziecka, szarpało system nerwowy. Kosztowało wiele także oboje rodziców, ale to była cena, którą trzeba i warto było zapłacić, by uratować i budować rodzinę. To wyczuwała i doceniała Mama”.
Niezwykłe wspomnienia
Reklama
Wspomnienia Marii Kamykowskiej czyta się jednym tchem. Piękny język i opisy czasu dzieciństwa w rozdziale „Tak pamiętam, tak widzę” wprowadzają czytelnika w niezwykły nastrój, nostalgię, tęsknotę za... dobrocią i miłością drugiego człowieka. Być może to dziwne, bo historia rodziny Gałków jest pełna cierpienia, bólu rozstania, niepewności jutra. Może też nie byłoby tych pięknych wspomnień o czasach, które obfitowały w tak wielkie trudności i niepokoje, gdyby rodziny Gałków nie otaczali ludzie o dobrych i otwartych sercach. Nie byłoby głębi uczuć i domu zbudowanego na Skale, gdyby nie wiara w Bożą Opatrzność i zawierzenie Jego woli.
Świadectwo zapisane w listach
Reklama
Postawa Władysława Gałki, który po nawróceniu czas spędzony w więzieniu wykorzystał na niezwykłą pracę nad sobą, nad swoim charakterem, na naukę przebaczenia swoim wrogom, świadczy o - ośmielę się napisać - świętości tego człowieka. Potwierdzają to listy pisane do żony i córek, do rodziny, które zachowały się niemal w całości. Album wydany przez IPN zawiera całą korespondencję - pełną wiary i nadziei, rodzinnego ciepła i miłości. Ta lektura ma w sobie coś z lektury duchowej - wskazówki do pracy nad sobą, poparte przykładem życia (szczególnie w tak trudnych, dramatycznych warunkach), przemawiają do ludzkiej duszy. „...Uśmiechnijcie się!, bo tatuś się uśmiecha stale do tych cudownych radości, jakie go czekają w Waszym gronie po powrocie - pisał Gałka do żony i córek. - A ja powrócę, choćby się «wszystkie moce przeciwności» sprzysięgły na nasze szczęście, bo Bóg jest z nami. Modlę się o wszystko do Boga, ale w szczególności teraz o to, by Bóg pozwolił mi uczciwie i godnie dotrwać do końca, bo to jest ważniejsze od wszystkiego; wolność wobec tego jest tylko drobiazgiem, który z łatwością winno się odrzucić, gdyby miała kolidować z nimi. Zresztą, co to znaczy być wolnym?! Mnie się zdaje, że być wolnym czasem łatwiej za kratami niż z zewnątrz. A ja się czuję tak bardzo wolnym… Przypominam sobie (choć z trudnością), któryś z ascetów powiedział, że «duch się wolniejszym staje, gdy ciału więzy nakładasz»”.
W innym liście czytamy: „Chcę, by dzieci od początku umiały kochać bliźniego, jak nas nauczył Chrystus. (...) Nie wolno nienawidzić żadnego człowieka, bo nienawiść to najwyższa forma upodlenia człowieka, a głoszenie jej jest zawsze zbrodnią. Wolno nienawidzić tylko to, co człowieka upadla, stawia tamę jego rozwojowi, doskonaleniu się. Ale miłość nie może się ograniczać do ram, jakie widzimy w ckliwej, bezwartościowej liryce - jakże często będącej zwyczajnym oszustwem”.
Historia Polski ma wielu bohaterów. Wielu jeszcze nie poznaliśmy i wielu nigdy nie poznamy, pozostaną anonimowi... Trzeba się cieszyć, że dane nam było poznać historię Władysława Gałki. Jego losy uświadamiają nam, jak bardzo wyjątkowy jest każdy człowiek, z wielością jego przeżyć, myśli, doświadczeń. Dziękujmy Bogu za kolejnego bohatera, który z podniesionym czołem mógł napisać: „Postępuję tak, że się tego nie muszę wstydzić i tego nie zmienię, gdyż jestem przekonany, że jestem wyznawcą światopoglądu najwyżej niosącego godność człowieka, likwidującego nienawiść (największą ohydę modnych teorii) do człowieka, kimkolwiek on by nie był”.
* * *
KONKURS „O AUTENTYCZNĄ WIARĘ”
Trwa XI edycja Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego i Literackiego im. ks. kan. Józefa Jamroza. Konkurs, adresowany do dorosłych, dzieci i młodzieży, przebiega w tym roku pod hasłem „O autentyczną wiarę”. Jest też wyrazem szacunku dla autentycznego kapłaństwa, jakie cechowało ks. Jamroza, oraz kontynuacją jego wysiłków duszpasterskich, by wiara ludzi też była autentyczna. Prace będą oceniane w pięciu kategoriach: poezja, wspomnienia-świadectwa, twórczość młodzieży gimnazjalnej i twórczość młodzieży szkół średnich oraz twórczość dzieci. Utwory będą przyjmowane do 30 września, a osoby zainteresowane mogą zapoznać się z regulaminem na stronach www.morderstwokaplana.com oraz www.wajamroz.republika.com. Utwory na konkurs należy nadsyłać pod adresem: Władysława Anna Jamróz, skr. pocztowa 45, 34-730 Mszana Dolna.