Reklama

Zdrowie

Zabrać najbardziej potrzebującym

Z dniem 1 lipca 2013 r. prawie 100 tys. ludzi straciło prawo do świadczenia pielęgnacyjnego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ustawa o świadczeniach rodzinnych weszła w życie 1 maja 2004 r. Dotyczyła ona jedynie rodziców lub opiekunów dzieci niepełnosprawnych. Aby uzyskać świadczenie, trzeba było spełnić dwa warunki - obowiązywało kryterium dochodowe i rezygnacja rodzica z pracy. W 2009 r. ustawa została rozszerzona na osoby starsze i zniesiono kryterium dochodowe. Zdaniem Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, od 2010 r. liczba osób korzystających ze świadczenia gwałtownie wzrosła, aż 87 proc. to osoby inne niż rodzice dzieci niepełnosprawnych.

Obecnie rząd doszedł do wniosku, że zbyt dużo pieniędzy traci na opiekę nad niepełnosprawnymi i zabrał prawo do świadczenia pielęgnacyjnego osobom, które opiekują się starymi schorowanymi ludźmi. Prawo do takich świadczeń mają jedynie opiekunowie dzieci, których niepełnosprawność powstała do 18. roku życia, a tych uczących się - do 25. roku życia. Starsi niepełnosprawni pozbawieni zostali wszelkiego wsparcia. Kryterium dochodowe dla nich jest tak restrykcyjne (623 zł na jednego członka rodziny), że tylko nieliczni je spełniają. Trzeba zaznaczyć, że oprócz 520 zł opiekunowie stracili ubezpieczenia emerytalno-rentowe i zdrowotne. Odebrano im prawa nabyte.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Opieka nad starszymi schorowanymi

Reklama

Czym jest opieka nad ciężko chorą, leżącą osobą, może powiedzieć tylko ten, kto choćby przez krótki czas był opiekunem takiej osoby. Dyspozycyjność przez całą dobę, ciężka praca fizyczna przy codziennej toalecie chorego, rezygnacja ze swojej aktywności zawodowej, obciążenia psychiczne. Osoby te podjęły ten trud, aby ulżyć w cierpieniu swoim najbliższym. To cisi bohaterowie, którym państwo powinno podziękować za opiekę nad chorymi, a nie tropić ich jak przestępców wyłudzających świadczenie. Oczywiście, że tak jak w każdej grupie, tak i tu zdarzają się niechlubne wyjątki. Ale nikły procent oszustów nie może stwarzać precedensu. To, że cytowany wielokrotnie przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nieuczciwy wnuczek wyłudził świadczenie, nie oznacza, że odium oszustwa ma spaść na resztę opiekunów. Nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej, bo krzywdzi się najbiedniejszych, tych, którzy powinni być otoczeni opieką. Trudno uwierzyć, aby wyłudzanie świadczenia było częstym procederem. Aby je otrzymać, trzeba przecież przejść przez gęste sito weryfikacji. Jeżeli nie wystarczą zaświadczenia o niepełnosprawności, zaświadczenie od lekarza pierwszego kontaktu, wywiad środowiskowy przeprowadzany przez pracowników MOPS-u, to trzeba wprowadzić dodatkową procedurę, a nie odbierać gremialnie prawa do świadczenia pielęgnacyjnego.

Państwo, które nie potrafi zapewnić opieki schorowanym obywatelom, powinno budzić głęboką niechęć w społeczeństwie. Brak dostatecznej liczby domów opieki dla chorych, skandaliczne ceny w prywatnych domach tego typu, drogie leki - wszystko to stwarza makabryczny świat, w jakim egzystują ludzie przewlekle chorzy. I w takiej sytuacji zabiera się jeszcze świadczenie pielęgnacyjne tym, którzy zwolnili rząd od opieki nad niepełnosprawnymi. Trzeba niebywałego cynizmu, aby „wysmażyć” taką ustawę. Czy nie jest to ukryta eutanazja, skazanie wielu ludzi na powolną śmierć w samotności i opuszczeniu? Co mają zrobić ich opiekunowie, gdy, zmuszeni do podjęcia jakiejkolwiek pracy, będą musieli zamknąć swoich bliskich na 8 godzin samotności? Oprócz tych przykutych do łóżka są jeszcze chorzy cierpiący na choroby otępienne. A jest ich prawie pół miliona. Leki na ich choroby nie są objęte refundacją. Wiadomo, jakiej opieki wymagają chorzy na Alzheimera, Parkinsona. Cierpią oni na brak orientacji w przestrzeni, czasie, zaburzenia krótkiej pamięci. Wymagają całodobowej opieki, bo pozostawienie ich samotnie w domu może spowodować nieszczęście. Kwota 520 zł to niezbędne minimum, aby mogli godnie doczekać kresu swego życia.

Ludzkie dramaty

Reklama

- Z pracy musiałam zrezygnować 3 lata temu - mówi Alina. - Mama zachorowała na Alzheimera. Choroba szybko postępowała. Początkowo dawała sobie radę, a ja mogłam pracować na pół etatu. Niestety, wkrótce zaczęły się problemy. Wychodziła z domu i nie wiedziała, jak ma wrócić. Wymyślałam różne sposoby, żeby nie wychodziła, ale zawsze potrafiła się wymknąć. W domu też nie było lepiej, traciła orientację, nie wiedziała, gdzie się znajduje. Bała się i wtedy stawała się agresywna. Tolerowała tylko mnie. Chciałam skorzystać z pomocy sąsiadki, którą kiedyś lubiła, i zostawiłam mamę pod jej opieką. Finał był koszmarny. Mama wpadła w szał, rzuciła się na sąsiadkę, zaczęła tłuc wszystkie naczynia. Stałam się jedyną jej opiekunką. Teraz już nawet mnie często nie poznaje. Wyrzuca talerze z jedzeniem za okno, tak samo jak leki, które przyjmuje. Wymaga stałej opieki. Mam 50 lat. Od lipca zabrano mi prawo do ubezpieczenia, a choruję na nadciśnienie i serce. Leki są drogie. Nie wiem, jak sobie damy radę bez tego dodatku.

- Tata choruje na postępujące zwyrodnienie stawów - relacjonuje Beata. - Obecnie jest już w takim stadium choroby, że nie może wstać z łóżka, nie może utrzymać w ręku łyżki. Robię przy nim wszystko. Zmieniam pampersy, myję, karmię. Tata jest wysokim, postawnym mężczyzną. Trudno opisać, ile wysiłku wymaga jego codzienna toaleta. W takich okolicznościach wiadomo, że musiałam zrezygnować z pracy. Nie mogę liczyć na żadną pomoc rodziny. Mam chory kręgosłup i owrzodzenie żołądka. Już teraz nie mam pieniędzy na wykupienie lekarstw, na zakup odpowiedniej ilości pampersów. Nie wypracowałam sobie emerytury. Nie mogę zostawić ojca samego w domu i pójść do pracy, bo tata nie jest w stanie sam przy sobie coś zrobić. Ma zbyt niską emeryturę, która nie pokryje kosztów pobytu w prywatnym domu opieki. Z tych samych powodów nie wchodzi też w grę zatrudnienie opiekunki.

Absurdy biurokratyczne

Reklama

Dwa dramaty ludzkie, a są ich tysiące. Dochodzą do tego jeszcze absurdy biurokratyczne. Ludzie składający wniosek o świadczenie pielęgnacyjne dowiadują się w MOPS-ie, że o kilka złotych przekroczyli próg nędzy i zasiłek im nie przysługuje. Jedna z wnioskodawczyń nie dostała świadczenia z powodu 2 ha działki odległej od domu o 200 km, która jest ugorem. Rozżaleni, sfrustrowani chodzą z petycjami po urzędach, piszą odwołania i czują się wyrzuceni poza nawias społeczeństwa. Na szczęście organizują się. Stworzyli Grupę Wykluczonych Opiekunów. Mają swoją stronę internetową, gdzie wzajemnie się wspierają i organizują działania mające na celu przywrócenie zabranych im praw. Piszą skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich, aby zaskarżyć ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Został już złożony wniosek do TK o stwierdzenie niezgodności z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej o naruszenie dyscypliny konstytucyjnej w zakresie naruszenia zasady demokratycznego państwa prawa, zasady sprawiedliwości społecznej oraz zasady równości wobec prawa i obowiązku zapewnienia osobom niepełnosprawnym pomocy w zabezpieczeniu egzystencji.

Łatwo zepsuć, trudno naprawić

Kluby parlamentarnej opozycji nie przeszły nad dramatami ludzkimi obojętnie. Już 17 lipca br. PiS złożył do laski marszałkowskiej poselski projekt zmiany ustawy o świadczeniach rodzinnych. Projekt uchyla przepis o wprowadzeniu kryterium dochodowego. Swój wniosek w tej sprawie złożył także klub poselski SLD. Te wszystkie działania wymagają jednak czasu, który dla opiekunów dłuży się niezmiernie. Zepsuć coś jest bardzo łatwo, natomiast naprawa wymaga długich starań. Rząd konsekwentnie „szczypie” tych najbiedniejszych, najbardziej potrzebujących, dotkniętych cierpieniem. Na tej zasadzie kilka lat temu obniżył znacznie zasiłek pogrzebowy. Miało to ukrócić nieuczciwość zakładów pogrzebowych. Decyzja boleśnie uderzyła jednak w ludzi, którzy po stracie swoich bliskich muszą często zadłużać się, aby ich pogrzebać.

Drastyczne oszczędności jak dotąd omijają szerokim łukiem armię urzędniczą, która często jest jeszcze wspomagana nagrodami i premiami. O najuboższych i najbardziej potrzebujących rząd nie pamięta.

2013-09-02 13:05

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

A na starość – torba i kij

Tak, według popularnej pieśni, mieli mieć ludzie, którzy zamiast pracować i oszczędzać, obijali się i oddawali złym nałogom. Polska rzeczywistość jest jednak okrutna: los przewidziany w pieśni czeka ludzi ciężkiej, wieloletniej pracy. Oni właśnie będą mieć coraz gorzej, bo system emerytalny w Polsce jest zły, nadto – grozi mu krach nie później niż za 7-8 lat.
CZYTAJ DALEJ

Wyraz heroicznej wiary

2024-11-05 14:43

Niedziela Ogólnopolska 45/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

W czasach Pana Jezusa kobieta nie mogła stanowić sama o sobie. Zależała najpierw od ojca, ewentualnie brata, a później najczęściej od męża lub syna. Po śmierci głowy rodziny była w trudnej sytuacji, szczególnie gdy nie miała dzieci. Choć prawo nakazywało troskę o nią rodzinie czy instytucjom religijnym, to stan, w którym się znajdowała, narażał ją na nadużycia ze strony innych. Starożytni królowie, aby podkreślić swoją łaskawość wobec poddanych, nosili miano opiekunów wdów, sierot i cudzoziemców, czyli najbardziej bezradnych. Pan Jezus daje wyraz swej troski o wdowy z niebywałą przenikliwością. Wypomina uczonym w Piśmie ich obłudne postępowanie. Pod płaszczykiem troski o samotne po śmierci męża kobiety, używając swojej pozycji religijnej i społecznej, zabiegali oni o dochód dla swojej grupy lub dla siebie. Mieli prawo zarządzać majątkiem wdów i pobierać z tego tytułu prowizję, dodajmy: znaczącą, jeśli wdowa była bogata. Czasem za tę pracę zobowiązywali się do modlitwy, a bywało też tak, że udając religijną troskę, okradali je. Pan Jezus zapowiada za to bardzo surową karę. Zapytajmy wobec tego: czy nasza pobożność nie jest podszyta jakąś wyrachowaną interesownością? Postawa chciwości czy hipokryzji niszczy więź z Bogiem i z ludźmi, a w konsekwencji nas samych. Czy okazywana dobroć nie jest obliczona na wymierne korzyści materialne lub prestiż? Czy powierzone nam pieniądze służą dobrej sprawie czy niegodziwej? Druga część Ewangelii opowiada o tym, co zdarzyło się przy skarbonie świątynnej. Przy ostatniej, trzynastej, wrzucający datek nie musiał podawać kapłanowi intencji, w jakiej to czyni. Bogaci, ofiarując pokaźną kwotę na świątynię, wypełniali obowiązek troski o nią i przy okazji zyskiwali miano hojnych, choć ofiara pochodziła z nadmiaru tego, co posiadali. Pan Jezus obserwuje wdowę, która wrzuca do skarbony dwa pieniążki stanowiące całe jej utrzymanie. Mogła zostawić sobie jedną monetę na chleb. Wrzucając obie, daje wyraz heroicznej wiary, że przecież sam Bóg zatroszczy się o nią, weźmie ją w obronę, nie da jej zginąć. Ona dała najwięcej – dosłownie całe życie, a jej wiara była żarliwa, gorąca. Boża „rachunkowość” patrzy na serce. A jak jest z nami? Czy nie lękamy się zbytnio o jutro? A może nasze troski są przyziemne, nijakie, zbędne, ba – gorszące? Bóg troszczy się o nas, wie, czego nam potrzeba, zanim Go poprosimy. Dba nawet o wróble, lilie i włosy na naszej głowie. Czy przypadkiem nie jest tak, że zbyt kurczowo trzymamy się opłacalności, prognozy zysków i stopy zwrotu z inwestycji? Tymczasem troski trzeba przerzucić na Niego i sprawdzać „inwestycje” pod kątem „odsetek” wypłacanych w wieczności. Zdarzenie z ubogą wdową poprzedza opis męki Jezusa. Ona bezgranicznie zaufała Bogu, oddała całe swoje życie w Jego ręce. Jezus za chwilę pójdzie tą samą drogą! „Wskazując na czyn wdowy, Jezus może zapowiadać swój własny los w najbliższej przyszłości: i On zostanie sam, i On odda wszystko, co ma, całe swoje życie Bogu” (E. Adamiak).
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś do muzyków kościelnych: Kiedy Bóg ma dość śpiewu?

2024-11-09 18:59

[ TEMATY ]

muzyka

śpiew

Kard. Grzegorz Ryś

Pielgrzymka Muzyków Kościelnych

Krzysztof Śwkertok, Biuro Prasowe Jasnej Góry

Pielgrzymka Muzyków Kościelnych na Jasną Górę

Pielgrzymka Muzyków Kościelnych na Jasną Górę

Pod hasłem roku duszpasterskiego w Polsce „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła” w sanktuarium częstochowskim odbywa się 15. Pielgrzymka Muzyków Kościelnych na Jasną Górę. Uroczystej liturgii Mszy świętej celebrowanej w bazylice jasnogórskiej przewodniczył i homilię wygłosił metropolita łódzki kard. Grzegorz Ryś. „To człowieczeństwo jest domem Boga, który się domaga gorliwości, miłości, żarliwości. Bez tego troska o świątynię wybudowaną z kamienia jest po prostu hipokryzją” - mówił hierarcha.

Kard. Ryś, nawiązując do liturgii słowa dzisiejszego święta - poświęcenia bazyliki św. Jana na Lateranie - zachęcał, „byśmy słuchając dzisiejszych czytań, uwierzyli Pismu tak, jak ono się rozjaśnia w słowie Jezusa. Idzie o dwa fragmenty Pisma. Jeden z nich jest przytoczony przez Ewangelistę, fragment Psalmu 69 - gorliwość o dom twój pochłonie mnie. Jest też drugi fragment Pisma, do którego to wydarzenie odsyła, do którego my być może docieramy trudniej, ale ci, którzy byli w świątyni i widzieli działanie Jezusa, natychmiast wiedzieli o jaki tekst chodzi, dlatego zażądali od Jezusa dowodów, dlaczego robi to, co robi. To jest tekst, który zamyka Księgę proroka Zachariasza - w tych dwóch wersetach Zachariasz mówi, że przyjdzie ten dzień - Dzień Pana, kiedy już więcej nie będzie potrzeba przekupniów w Domu Bożym”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję