W książce pt. „Jezuita. Papież Franciszek” dwoje argentyńskich dziennikarzy przedstawiło zapis wielogodzinnych rozmów prowadzonych przez dwa lata z prymasem Argentyny kard. Jorge Bergoglio. Książka jest bardzo osobista i odsłania nie tylko fakty biograficzne obecnego Papieża, ale nade wszystko jego wrażliwość, sposób postrzegania świata, odwagę i bezkompromisowość w podążaniu za Bogiem, Któremu on ufa i Który jemu zaufał. Odpowiadając na wiele pytań, Kardynał powtarza, że utrata poczucia grzechu utrudnia spotkanie z Bogiem.Mówi, że są ludzie, którzy uważają się za sprawiedliwych, na swój sposób przyjmują katechezę, wiarę chrześcijańską, ale nie mają doświadczenia bycia zbawionymi. „Bo co innego - tłumaczy - gdy ktoś opowiada, że pewien chłopak topił się w rzece i jakaś osoba rzuciła mu się na ratunek, co innego, gdy to widzę, a jeszcze co innego, gdy to ja jestem tą osoba, która się topi i ktoś mnie ratuje. Są osoby, którym ktoś opowiedział, co się działo z chłopcem. One jednak same tego nie widziały, nie doświadczyły więc na własnej skórze, co to oznacza. Myślę, że tylko wielcy grzesznicy mają taką łaskę. Mam zwyczaj powtarzać za św. Pawłem, że chlubić się możemy tylko z naszych słabości” - mówił przyszły papież Franciszek.
W przypowieści o Samarytaninie na wpół umarły człowiek, pobity i okradziony, leży przy drodze. Nie pomaga mu ani przechodzący lewita, ani nawet kapłan. Każdy z nich jest zajęty swoimi sprawami. Dopiero podróżujący Samarytanin „WZRUSZYŁ SIĘ GŁĘBOKO: PODSZEDŁ DO NIEGO I OPATRZYŁ MU RANY” (Łk 10, 33-34). Robi więcej, niż trzeba: zawozi do gospody, pielęgnuje, opłaca pobyt chorego. Robienie więcej niż trzeba to miłosierdzie. Doświadczanie miłosierdzia to zawsze doświadczanie Boga. Opowiadanie tej historii to dopiero pierwszy krok w podążaniu za Chrystusem. Żeby naprawdę Go spotkać, trzeba doświadczyć bycia nie tylko Samarytaninem, ale przede wszystkim słabym i pobitym, potrzebującym pomocy. Ale to łaska tylko wielkich grzeszników.
Pomóż w rozwoju naszego portalu