Reklama

Tacy sami jak oni, tacy sami jak my

Przez pół swojego życia przyjaźnili się. Przyszli do salezjańskiego oratorium w Poznaniu, mając 9, 10, 11 lat. Kiedy wybuchała wojna, byli już dorośli. Wspólnie stanęli w obronie najwyższych wartości: wiary i Ojczyzny. Zostali straceni w sierpniu 1942 r. przez Niemców za udział w Narodowej Organizacji Bojowej. Ponad 70 lat później o bohaterstwie „piątki”, spośród ośmiu straconych z tej organizacji, pięknie opowiadają ich rówieśnicy: młodzież i dzieci - członkowie i wychowankowie warszawskiej wspólnoty „Królewskie Dzieci”

Niedziela Ogólnopolska 20/2013, str. 40-41

Mateusz Wyrwich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na trzy kwadranse przed śmiercią 23-letni Czesław Jóźwiak pisał: „Przed chwilą wyspowiadałem się i zaraz przyjmę Komunię świętą do swego serca. Ksiądz będzie mi błogosławił przy egzekucji...”. Edward Kaźmierski zaś dziękował „Najłaskawszemu Zbawcy, że nie wziął nas nieprzygotowanych z tego świata, lecz po pokucie, zaopatrzonych Ciałem Jezusa w Dzień Maryi Wspomożenia Wiernych. O, dziękujcie Bogu za Jego niepojęte miłosierdzie”. Franciszek Kęsy zapewniał: „Nie żałuję, że w tak młodym wieku schodzę z tego świata. Teraz jestem w stanie łaski, a nie wiem, czy później byłbym wierny mym przyrzeczeniom Bogu oddanym. Kochani (…) właśnie przyjąłem Najświętszy Sakrament”. Z wolą Bożą godził się też Edward Klinik: „Jakże mogę się nie cieszyć, że odchodzę do Pana i mojej Matuchny Najświętszej zaopatrzony Ciałem Jezusa. (…) Do ostatniej chwili z moją silną wiarą w sercu idę spokojnie do wieczności...”. A najmłodszy z nich - 20-letni Jarogniew Wojciechowski pisał do siostry: „Pomyśl, jakie prawdziwe szczęście! Odchodzę zjednoczony z Jezusem przez Komunię świętą...”.

Poznańscy chłopcy, straceni w obecności kapłana ponad 70 lat temu, umierali, patrząc na krzyż i śpiewając pieśni religijne. W 1999 r. znaleźli się wśród 108 Męczenników beatyfikowanych przez Jana Pawła II.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zachowana korespondencja więzienna z rodziną pięciu straconych przyjaciół z salezjańskiego oratorium, prowadzona przez 2 lata, przejmująco świadczy o ich niezwykłej dojrzałości patriotycznej i duchowej. O mądrości i dystansie do swojego krótkiego życia. W przerażającej codzienności snuli wprawdzie plany na przyszłość poza murami więzienia, lecz dopuszczali także najgorsze - więzienie oraz śmierć.

Prosto i bez patosu

Układają się sceny widowiska słowno-muzycznego „Tacy sami jak my”. Autorzy scenariusza i reżyserii to czwórka młodych ludzi: Barbara Wegner - animatorka wspólnoty „Królewskie Dzieci”, działającej przy warszawskiej parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego, młoda nauczycielka przyrody oraz trójka wychowanków wspólnoty: Andrzej Michalski i Stanisław Sarnecki - studenci szkoły teatralnej oraz Krzysztof Michalski - student biologii. W godzinnym spektaklu, złożonym z dramatycznych i tanecznych scen, przy muzyce zespołu „New Day”, młodzież i dzieci pokazują zarówno codzienność, jak i dramat wojennego pokolenia. Są tacy jak tamci. Patriotyczni. Wierzący. Chłopcy i dziewczęta z warszawskich podwórek. Uczniowie pierwszych klas podstawówki. Gimnazjaliści. Licealiści. Studenci uniwersytetów i szkoły teatralnej. Młodzi. Dynamiczni. Z poczuciem humoru. Bez sztuczności. Amatorzy w najlepszym tego słowa znaczeniu. W scenach zbiorowych zaś ci z pierwszych klas podstawówki to zawodowcy w swej naturalności, wdzięku i dziecięcej nieporadności. Dorośli tańczą jak profesjonaliści.

Królewskie, zwykłe i niezwykłe

Reklama

Wspólnota „Królewskie Dzieci” powstała 14 lat temu przy kościele na warszawskim Ursynowie - dzielnicy betonowych domów. Jej założycielami byli: Małgorzata Borowicz, Anna Sadowska, Krzysztof Walczak i Wojciech Michalski, który prowadzi kilkudziesięcioosobową wspólnotę do dnia dzisiejszego. We wspólnocie wychowały się, i do dziś ją wspierają, jego dorosłe dzieci: Andrzej i Krzysztof oraz córka Barbara Wegner, która do społeczności „wciągnęła” swojego męża Andrzeja. Grupę dzielnie wspiera żona i mama Sylwia. Senior, Wojciech Michalski, jest z wykształcenia fizykiem, na co dzień zajmuje się biostatystyką. Od początku „Królewskie Dzieci” wspomaga brat Wojciecha - Piotr, zawodowy aktor teatru „Baj”, wraz z żoną Beatą, a trójka ich dzieci również należy do wspólnoty. - Przed kilkunastu laty córka Basia powiedziała do mnie, że to wszystko, czym żyjemy w domu, to nie jest prawda - wspomina dziś Wojciech Michalski. - Że na zewnątrz, w rodzinach innych dzieci tak nie jest. To mnie zaniepokoiło. Zrozumiałem, że w wychowaniu w wierze sama rodzina nie wystarczy. Zacząłem więc szukać środowiska, w którym dzieci mogłyby znaleźć potwierdzenie swojej wiary. Któregoś dnia dostałem taśmę wideo z koncertem grupy „Praise Kids”, należącej do międzynarodowego ruchu „King’s Kids”. I to mnie zainspirowało. Bo tam dzieciaki żyły wiarą, tańcem i śpiewem, uwielbiając Boga. Zachęciłem wówczas znajomego - Krzysztofa Walczaka i z Bożą pomocą zaczęliśmy budować wspólnotę. Otrzymaliśmy wsparcie od p. Małgorzaty Stupnickiej, prowadzącej wcześniej podobną grupę w kościele protestanckim, oraz kontakt do p. Ani Sadowskiej, która jako dziecko należała do grupy „King’s Kids” w Warszawie i pamiętała wiele układów tanecznych. Z ruchu „King’s Kids” zaczerpnęliśmy potrzebne wzory i zaadaptowaliśmy je do środowiska katolickiego.

We wspólnocie są dzieci w różnym wieku. Istnieją dwie grupy - młodszych dzieci: „Betel” i młodzieży: „Damaszek”. W każdej z nich prowadzona jest formacja duchowa. Później już razem tworzą koncerty ewangelizacyjne, a ostatnio spektakl. - Jednak pierwszym celem - podkreśla Wojciech Michalski - jest poznawanie Boga. Boga jako Ojca. Osoby bliskiej, do której można się zwracać nie tylko na klęczkach, kiedy odmawiamy pacierze. Drugim celem jest dzielenie się osobistą wiarą z innymi.

Znalazłam środowisko

Viola Milej, studentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim, aktorka w spektaklu, jest odpowiedzialna za grupę młodszych dzieci we wspólnocie. Związana jest z „Królewskimi Dziećmi” od końca gimnazjum. - Przyszłam tu, mając 15 lat. Jest to czas, w którym się szuka. Dla mnie był to idealny moment, aby wejść we wspólnotę osób, które myślą podobnie lub tak samo jak ja - opowiada Viola Milej. - To była pewna nowość, że znalazłam się w takim środowisku, bo choć pochodzę z wielodzietnej rodziny katolickiej, żadne z rodzeństwa i rodziców nie było w żadnej wspólnocie. Od momentu, kiedy tu przyszłam, wiara stała się dla mnie niezwykle żywa. Otworzyłam się też na ludzi. Zaczęłam się dzielić swoimi doświadczeniami i swoim przeżywaniem wiary.

Reklama

„Królewskie Dzieci” na przestrzeni blisko 15 lat istnienia stworzyły kilkanaście programów artystycznych. Najczęściej wspominają spektakl słowno-muzyczny z tekstami św. Faustyny. I ten obecnie wystawiany, a zrealizowany przed półtora roku: o błogosławionej salezjańskiej piątce.

Warto, by patriotyzm stał się modny

Jeszcze jako uczeń szkoły podstawowej do wspólnoty trafił też Stanisław Sarnecki. Dziś, podobnie jak Andrzej Michalski, student pierwszego roku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie na wydziale tańca. - Marzyło nam się od jakiegoś czasu zagrać, zatańczyć coś większego - mówi Stanisław Sarnecki. - Kiedy dostaliśmy płytę „Piątka” zespołu „New Day”, poświęconą piątce błogosławionych, pomyśleliśmy, wspólnie z Wojciechem Michalskim, żeby do tej muzyki zrealizować choreografię. Taki był pierwszy zamysł. Później powstał koncept, by dorobić scenki. Jednocześnie, w miarę jak postępowała praca nad spektaklem, zaczęliśmy odkrywać tych fantastycznych pięciu chłopaków. I okazało się, że tytuł jednej z piosenek - „Tacy sami jak my” jest dla nas niezwykle prawdziwy. Kiedy się czyta ich listy, pisane tuż przed śmiercią, pełne wiary, to jest się pod wrażeniem. Marzyłbym o takiej wierze, jaką oni mieli. Ja gram Franka Kęsego, a Andrzej - Cześka Jóźwiaka. Poznając te postaci, nagle zaczęliśmy odkrywać, że jesteśmy do nich podobni, a ich historie zbliżone są do epizodów z naszego życia.

- Zostałem wychowany przez rodziców niezwykle religijnie i patriotycznie. Również przez babcię, która wiele nam opowiadała o historii Polski - mówi Andrzej Michalski. - U nas była po prostu krzewiona miłość do ojczyzny. Mieliśmy zawsze w rodzicach dużą podporę. Nie wszyscy jednak mają takie rodziny, a telewizja przekazuje młodym, że patriotyzm to zło, że Kościół to zło. I podsuwa im jakieś obce wartości. Niestety, młodzi nierzadko to kupują… Pamiętam, jak obce mi było, kiedy w liceum któryś z moich kolegów mówił, że jak tylko skończy 18 lat, zaraz wieje z Polski. Lubię wyjeżdżać za granicę, żeby zwiedzać, ale nigdy nie miałem wątpliwości, że Polska jest moim domem, jest moją ojczyzną. I jestem dumny z tego, że jestem Polakiem. Niektórzy ludzie, szczególnie w moim wieku, mają z tym problem. Z patriotyzmem. Z chrześcijaństwem. Rozmawiam czasem z kolegami, którzy patriotyzm kojarzą tylko z wojną. I mają tego dość. Cały czas, powiadają, jakaś martyrologia… I może faktycznie nie ma co się skupiać tylko na cierpieniu. Choć temu cierpieniu często towarzyszą fantastyczne historie o ludzkiej odwadze, przyjaźni i wzajemnym zaufaniu. Chcieliśmy więc zrealizować spektakl nie moralizatorski, ale prostą opowieść o piątce zwyczajnych chłopaków. I sądzimy, że jest to fajna droga ewangelizacji. Przychodzi tu wielu ludzi, którzy mówią po naszym spektaklu, że ani patriotyzm, ani Kościół nie jest taki straszny, jak im się wydawało. Dzielimy się tym, co jest dla nas ważne. I nie próbujemy im na siłę tego wciskać. Ale to, co oni z tego spektaklu wezmą, to jest ich.

- Spektakl uczynił wiele dobrego. Młodzi integrują się z parafią, mają świadomość, że mogą tutaj rozwijać swoje talenty artystyczne - mówi ks. kan. Dariusz Gas, proboszcz parafii Wniebowstąpienia Pańskiego. - Jestem z nich niezwykle zadowolony, bo grupa nie tylko formuje w działalności artystycznej. Przekazuje nie tylko umiejętności recytatorskie, aktorskie czy taneczne, ale również wartości duchowe. A przy tym ci młodzi dają konkretne przesłanie związane z ewangelizacją. Bo spektakl ma charakter ewangelizacyjny i promujący patriotyzm. Pokazuje, jak wiara pomagała w życiu tych młodych ludzi, których doprowadziła do heroizmu, a Jan Paweł II ich beatyfikował. To było pokolenie wspaniałych ludzi. I dla tych współczesnych młodych ta sztuka to nie tylko odtwarzanie - to katecheza, formacja. Oni opowiadają o ludziach, którzy mieli wielką wiarę i ogromny patriotyzm, którzy potrafili oddać życie. To nie jest bajka ani legenda. To jest wydarzenie autentyczne. „Królewskie Dzieci” są więc przykładem na to, że można w Kościele rozwijać zdolności artystyczne i że na tym również powinna polegać nowa ewangelizacja.

2013-05-13 13:45

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Policja uruchomiła Child Alert, poszukiwana jest 11-letnia Patrycja Głowania

2025-05-14 18:47

[ TEMATY ]

Child Alert

KPP Strzelce Opolskie

Strzeleccy policjanci poszukują zaginionej 11-letniej Patrycji Głowania. Nastolatka zaginęła we wtorek, kiedy po wizycie u dziadków nie wróciła do domu. Ostatni raz widziana była około godz. 12.30, w miejscowości Dziewkowice. Policja uruchomiła w środę procedurę Child Alert.

Zaginiona dziewczynka jest wysoka - ma 158 wzrostu i raczej tęższej budowy ciała. Ma długie, lekko kręcone brązowe włosy. Może mieć ciemne okulary z dużymi oprawkami.
CZYTAJ DALEJ

Śląskie/ Prokuratura umorzyła śledztwo ws. Jacka J.

2025-05-14 09:32

[ TEMATY ]

Częstochowa

zabójstwo

prokuratura

Borowce

pixabay.com

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, z uwagi na śmierć sprawcy, formalnie umorzyła śledztwo przeciwko Jackowi J., który w lipcu 2021 r. we wsi Borowce k. Częstochowy zastrzelił troje swoich bliskich. Sprawca tej zbrodni, po trzech latach ukrywania się, popełnił samobójstwo.

Informację o umorzeniu śledztwa przekazał w środę PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek. Decyzja zapadła dopiero teraz, bo śledczy czekali na opinię biegłego ws. broni – potwierdziła ona, że popełniając samobójstwo J. użył tego samego pistoletu, za pomocą którego zabił wcześniej członków rodziny.
CZYTAJ DALEJ

Wrocław: Abp Kupny reaguje ws. praktyk przebierania chłopców za dziewczynki

2025-05-14 20:20

[ TEMATY ]

homoseksualizm

abp Józef Kupny

Episkopat News

Abp Józef Kupny

Abp Józef Kupny

Wiceprzewodniczący Episkopatu Polski abp Józef Kupny skomentował sytuację w Szkole Podstawowej nr 22 we Wrocławiu. W placówce w ramach Europejskiego Miesiąca Różnorodności zaplanowano przebieranie się chłopców za dziewczyny i odwrotnie. Wzburzeni rodzice zaprotestowali. Wsparł ich metropolita wrocławski.

Podstawówka z Wrocławia włączyła się w obchody Europejskiego Miesiąca Różnorodności. Jako jeden z elementów tych obchodów postanowiła zorganizować 16 maja Dzień Różnorodności Płciowej i Nieheteronormatywnej. Jedna z psychologów w tej placówce wymyśliła, by uczniowie właśnie tego dnia przebrali się za płeć przeciwną lub w kolorach tęczy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję