Reklama

Święci i błogosławieni

Święty do zadań specjalnych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy komuniści wystawili ciało Andrzej Boboli jako eksponat muzealny w Moskwie, szybko przekonali się o skuteczności Świętego. Ludzie zaczęli modlić się przed relikwiami tuż obok Kremla

Kremlowskie władze chciały ośmieszyć „religijne zabobony”. Wystawiły więc w 1922 r. nagie ciało ówczesnego błogosławionego Andrzeja Boboli na wystawie higienicznej. Myślano, że relikwie jezuickiego męczennika zaczną się rozkładać. - Nic takiego się jednak nie stało. Ludzie zaczęli spontanicznie klękać i modlić się nawet w muzeum - opowiada o. Aleksander Jacyniak, twórca i kustosz muzeum św. Andrzeja Boboli przy sanktuarium na Rakowieckiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wieść o tym, że na wystawie w Moskwie znajdują się relikwie prawdziwego świętego, rozniosła się wśród ludności, która nie zapomniała swoich prawosławnych korzeni. „Eksponat” stawał się coraz bardziej niewygodny dla bolszewików. O relikwie upominał się także Watykan. W maju 1924 r. ciało św. Boboli - jako rodzaj „zapłaty” za pomoc w czasie głodu - przekazano Stolicy Apostolskiej. Jednak wówczas komuniści zażądali, aby ciało ominęło terytorium Polski.

Znany po śmierci

Św. Andrzej Bobola od 2002 r. jest jednym z patronów Polski. Jednak za jego życia nic nie zapowiadało, że Kościół będzie go wymieniać w Litanii do Wszystkich Świętych.

Reklama

Urodził się w 1591 r. na ziemi sanockiej w Strachocinie, pośród pięknych wzgórz. Przyszły Święty był porywczy, niecierpliwy, gwałtowny. Prepozyt Nowacki w 1628 r. uznał nawet brata Andrzeja „za niezdatnego do nauczania w szkołach i piastowania urzędu przełożonego”.

Doceniono go za odwagę i zaangażowanie dopiero podczas groźnych fal epidemii w latach 1625-29. Później rozpoczął prace misyjne w bagnistych okolicach Pińska. I to właśnie misyjna działalność na styku dwóch wyznań katolickiego i prawosławnego doprowadziła go do męczeństwa.

W 1657 r. został bestialsko zamordowany przez Kozaków. Pomimo bardzo wymyślnych tortur (m.in. obdzierania ze skóry, skalpowania, dziurawienia policzków i uciętego języka) nie wyrzekł się wiary. „Zapytany, czy jest łacińskim księdzem, odparł Andrzej: Jestem katolickim kapłanem. W tej wierze się urodziłem i w niej też chcę umrzeć. Wiara moja jest prawdziwa i do zbawienia prowadzi” - tak o św. Andrzeju pisał Papież Pius XII.

Jednak Jego śmierć - choć bardzo okrutna - nie była czymś nadzwyczajnym w czasach kozackiej zawieruchy. Sami jezuici stracili w tym czasie ok. 50 zakonników, a po śmierci św. Andrzeja zamordowano kolejnych 12. Dlaczego więc to o. Bobola jest dziś jednym z najważniejszych polskich świętych?

- Paradoksalnie za życia nie był on jakąś szczególnie znaną postacią. Źródeł jego kultu trzeba szukać po jego śmierci. On, po prostu, nie dał zapomnieć o sobie. Dawał czytelne znaki, czynił cuda i nakłaniał do modlitwy. Taki jest również dziś - tłumaczy o. Jacyniak.

Niezwykłe relikwie

Reklama

Św. Andrzej podzieliłby pewnie los innych męczenników tego okresu ze wschodnich rubieży Rzeczpospolitej. - Ci jezuici, którzy przeżyli, nie mogli zajmować się zbieraniem pozostałych po nim pamiątek, czy rozwojem jego kultu. Musieli przede wszystkim zatroszczyć się o własne przetrwanie. Św. Andrzej musiał więc sam o sobie przypomnieć - mówi o. Jacyniak.

Zrobił to dopiero 45 lat po śmierci. Wówczas ukazał się przełożonemu Kolegium Jezuitów w Pińsku, który zamartwiał się o przyszłość zakonu. - Andrzej Bobola bardzo bezpośrednio poinformował go, że nie szuka pomocy tam, gdzie trzeba. Wytłumaczył mu, że jest jednym z jezuitów zamordowanych przez kozaków i że sam otoczy placówkę jezuitów opieką, jeśli jej przełożony odszuka jego ciało - podkreśla kustosz muzeum.

Gdy odnaleziono zbutwiałą trumnę, okazało się, że ciało męczennika nie ma żadnych oznak rozkładu. Odkrycie spowodowało, że natychmiast zaczął się rozwijać kult o. Boboli. Co ciekawe, relikwie przyszłego Świętego stały się obiektem pielgrzymek nie tylko katolików, ale również prawosławnych. Święty, którego zabito w imię walki z katolicyzmem, zaczął jednoczyć zwaśnione Kościoły.

Drugi raz Męczennik przypomniał o sobie w 1819 r., gdy o pomoc zwrócił się do niego prześladowany przez carat dominikanin o. Alojzy Korzeniewski. Właśnie miał kłaść się spać, gdy ujrzał przed sobą jezuitę i wizję wielkiej wojny, podczas której wiele narodów walczyło przeciw sobie z niespotykaną zawziętością. „Gdy wojna, której masz obraz przed sobą, zakończy się pokojem, Polska zostanie odbudowana i ja zostanę uznany jej patronem” - wyjaśniła postać Świętego. Dopiero po 100 latach przypomniano sobie o proroctwie, które okazało się prawdą.

Skuteczny orędownik

Reklama

Relikwie męczennika na początku XIX wieku zostały umieszczone w Połocku. Tak było do czasu, gdy w 1922 r. uzbrojeni bolszewicy, porwali je, bijąc, raniąc i mordując broniących go katolików. Sprofanowane relikwie przewieźli do Moskwy. Od tego czasu zarówno władze II RP, jak i Stolica Apostolska, podejmowały dyplomatyczne starania o odzyskanie ważnych dla Kościoła relikwii. Watykan odzyskał ciało w 1924 r., a w 1938 r. Pius XI Męczennika ogłosił świętym, a jego relikwie ofiarował Polsce. - Trumna z ciałem nowego świętego gromadziła tłumy. Na stacje kolejowe, na place i do kościołów przychodziły setki tysięcy wiernych - mówi o. Jacyniak.

Historycy wskazują, że były to największe uroczystości religijne okresu międzywojennego. Podkreślają też często, że powrót św. Andrzeja były religijnym wydarzeniem, które przygotowało Polaków do trudnego egzaminu i masowego męczeństwa II wojny światowej.

Pomimo upływu lat jezuicki święty wciąż potrafi zaskakiwać i upominać się o siebie. Lista wyproszonych łask i cudów za jego wstawiennictwem jest bardzo długa. - To bardzo skuteczny święty - z przekonaniem mówi o. Jacyniak. Ten święty sam inicjuje swój kult, aby pomagać ludziom. W tym sensie kontynuuje duszpasterską misję, której podjął się za ziemskiego życia. - Ma szczególną łaskę szybkiego wypraszania u Boga spraw, o które zwracamy się za jego wstawiennictwem. Jednak żeby mógł działać, niezbędna jest modlitewna więź z nim. Musi być proszony, to nie jest automat. Jeśli może interweniować, dzieje się to zwykle natychmiast - podkreśla jezuita.

Reklama

Bywa, że jest zadziorny i przekorny - podobnie jak za życia. O. Jacyniak doświadczył tego, gdy kiedyś musiał pilnie zeskanować tekst o św. Andrzeju, a urządzenie odmówiło posłuszeństwa. - Wyskoczył komunikat o jakiejś poważnej awarii. Nie potrafiłem sobie z nią poradzić, więc zacząłem się modlić o pomoc do św. Andrzeja. Reakcja była natychmiastowa, skaner zaczął działać. Gdy ucieszony zapomniałem już o modlitwie, on się upomniał, bo urządzenie znów stanęło. Znów modlitwa pomogła. - wspomina o. Jacyniak. - Takie sytuacje ze św. Andrzejem zdarzają się bardzo często.

O skuteczności św. Andrzeja Boboli przekonany jest również proboszcz sanktuarium przy ul. Rakowieckiej, o. Waldemar Borzyszkowski. - Widać, że nasz współbrat nadal przyciąga ludzi do Kościoła. Mamy tu pielgrzymki z całej Polski - mówi „Niedzieli” o. Borzyszkowski. - Sam też korzystam z jego pomocy w trudnych sprawach.

Aktualne przesłanie

Zdaniem proboszcza sanktuarium, jezuicki męczennik jest doskonałym przykładem na Roku Wiary. - On przecież świadomie oddał za nią życie. Pokazuje więc nam, że wiara nie jest jakimś dodatkiem do codzienności, ale jej najważniejszym wymiarem - podkreśla o. Borzyszkowski.

O tym, że św. Andrzej Bobola nadal jest aktualny można się przekonać sięgając do encykliki Piusa XII wydanej w 1957 r., czyli dokładnie w 300. rocznicę śmierci jezuickiego męczennika. Papież kieruje specjalne przesłanie do Polaków, którzy wówczas byli sterroryzowani przez komunizm.

Reklama

Papież nazywa wprost św. Andrzeja żołnierzem Chrystusa, który do końca walczył o Bożą chwałę. „Niechże więc Polacy idąc za jego świetlanym przykładem nadal bronią ojczystej wiary przeciw wszystkim niebezpieczeństwom, niech usiłują obyczaje do norm chrześcijańskich dostosować, niech to sobie mają mocnym przekonaniem za największą chwałę swojej Ojczyzny, jeżeli przez nieugięte naśladowanie niezachwianej cnoty przodków to osiągną, żeby Polska zawsze wierna była dalej przedmurzem chrześcijaństwa. Zdaje się bowiem wskazywać historia, jako świadek czasów, światło prawdy i nauczycielka życia, że Bóg tę właśnie rolę narodowi polskiemu przeznaczył” - pisał do Polaków Pius XII.

Współcześnie, gdy podstawowe wartości chrześcijańskie są podważane i atakowane, te archaiczne w formie słowa Papieża, nadal pozostają aktualne. Polska wciąż musi walczyć o swoją religijną tożsamość i wierność nauczaniu Kościoła. I właśnie takie jest przesłanie św. Andrzeja Boboli dla Polaków żyjących zarówno w XVII, XX, czy XXI wieku.

* * *

Zapraszamy na odpust św. Andrzeja Boboli

16. maja o godz. 18: 00 zostanie odprawiona Msza św. odpustowa pod przewodnictwem metropolity warszawskiego kard. Kazimierza Nycza. natomiast homilię wygłosi abp Henryk Hoser SAC, ordynariusz warszawsko-praski. Sanktuarium św. Andrzeja Boboli, Patrona Polski, ul. Rakowiecka 61
(as)

* * *

Trasa dziękczynnej procesji z relikwiami św. Andrzeja Boboli
2 czerwca: pl. Piłsudskiego - Świątynia Opatrzności Bożej

Przystanki:
1. Wymarsz o godz. 8. z pl. Piłsudskiego
2. Parafia św. Aleksandra
3. Belweder
4. Ul. Gagarina
5. Ul. Sobieskiego
6. Kościół św. Antoniego M. Zaccarii
7. Świątynia Opatrzności Bożej - zakończenie procesji 11.45
(as)

2013-05-09 14:52

Oceń: +1 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Janie Pawle II, witaj nam

Przykładem namacalnej obecności św. Jana Pawła II wśród nas są relikwie. Zapewniają nas, że nasz wielki rodak ciągle jest z nami i oręduje w naszych potrzebach u samego Boga

Świętość drugiego człowieka zawsze pobudza nas do tego, aby popatrzeć na swoje życie i czasami je przewartościować. Zobaczyć, co jest w nim dobrego, a co złego. Nad czym należy jeszcze popracować, co zmienić w swoim postępowaniu, a co należy pielęgnować i rozwijać dla dobra wspólnoty i samego siebie. W życiu człowieka ważny jest wzór do naśladowania. Dla każdego nadchodzi moment, w którym chce się powołać na autorytet. Człowiekiem, który z pewnością go posiadał, był św. Jan Paweł II. Mimo że Jana Pawła II nie ma już wśród nas, i że przebywa już w domu naszego Ojca, to jesteśmy przekonani o jego obecności i opiece. Przykładem takiej namacalnej obecności są relikwie, zapewniają nas, że nasz wielki rodak ciągle jest z nami i oręduje w naszych potrzebach u samego Boga.
CZYTAJ DALEJ

Słynny już na świecie film „Najświętsze serce” trafi do polskich kin!

2025-12-05 10:12

[ TEMATY ]

film

Najświętsze Serce

Karol Porwich/Niedziela

Fenomen francuskiego kina religijnego wreszcie zobaczą polscy widzowie. Głośny film „Najświętsze serce” („Sacré Coeur”) – produkcja, która we Francji stała się sensacją i nieoczekiwanym przebojem box office’u – wejdzie do polskich kin 20 lutego 2026 r. Dystrybutorem jest Rafael Film.

„Najświętsze serce”, wyreżyserowane przez Sabrinę i Stevena Gunnell, zaskoczyło francuską branżę filmową już w pierwszym tygodniu wyświetlania: uzyskało najlepszy od 2021 r. wynik liczby widzów na jedno wyświetlenie. Mimo skromnego budżetu i braku znanych nazwisk film przyciągnął tłumy – przed kinami ustawiały się kolejki, a widzowie opuszczali seanse głęboko poruszeni. Dodatkowej rozgłosu dodały kontrowersje: zakaz ekspozycji plakatów w metrze i na dworcach czy odwołanie seansów w Marsylii tylko zwiększyły zainteresowanie publiczności. W kilka tygodni film obejrzało ponad 400 tys. widzów.
CZYTAJ DALEJ

Radość, która wybija się ponad fiolet. Co powinniśmy wiedzieć o Niedzieli Gaudete?

2025-12-13 20:25

[ TEMATY ]

Niedziela Gaudete

Karol Porwich/Niedziela

W Adwencie jest taki moment, który – niczym pierwsze różowe światło na porannym niebie – przerywa ciszę oczekiwania i zapowiada coś nowego. Trzecia niedziela - nazywana Niedzielą Gaudete - wprowadza w liturgię ton radości, jednocześnie nie odbierając jej powagi. – „Gaudete” to wezwanie „Radujcie się!”. To pierwsze słowo antyfony, która otwiera liturgię tego dnia. Nie przypadkiem Kościół zaczyna właśnie tak: „z radością, która ma płynąć z bliskości Pana” – mówi liturgista, ks. dr Ryszard Kilanowicz.

W trzecią niedzielę Adwentu radość ma swój wyraźny znak – kolor różowy. To – obok Niedzieli Laetare w Wielkim Poście – jedyne momenty w roku liturgicznym, gdy kapłani mogą założyć ornaty właśnie w tym odcieniu. – Różowy to blednący fiolet. Jak niebo o świcie – jeszcze nie pełnia światła, ale już jego zapowiedź, jeszcze nie dzień, ale już nie noc – mówi ks. dr Ryszard Kilanowicz.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję