Ks. Waldemar Wesołowski: - Proszę powiedzieć, czym są Papieskie Dzieła Misyjne.
Ks. Jan Piotrowski: - Używając określenia Ojca Świętego z encykliki Redemptoris missio, można powiedzieć, że jest to "uprzywilejowane narzędzie animacji misyjnej". Papieskie Dzieła Misyjne mają swoją długą historię. Powołał je do istnienia osiemdziesiąt lat temu papież Pius XI. W ich skład wchodzi kilka stowarzyszeń: Dzieło Rozkrzewiania Wiary, Dzieło Misyjne Dzieci, Dzieło św. Piotra Apostoła, Papieska Unia Misyjna. Stowarzyszenia te powstawały na przełomie XIX i XX w. Duchową matką wszystkich stowarzyszeń była Paulina Jaricot, która założyła pierwsze z nich w 1822 r. Paulina dała również początki modlitwie Żywego Różańca, którego głównym celem jest wspieranie dzieła ewangelizacji na całym świecie. Zadaniem Dzieła Misyjnego Dzieci jest współpraca dzieci mieszkających w Europie z dziećmi z krajów misyjnych. Dzieło św. Piotra ma na celu wychowywanie duchowieństwa w krajach misyjnych. Natomiast Papieska Unia Misyjna powstała w 1916 r. we Włoszech.
- Jakie jest znaczenie, charakter i cele Papieskich Dzieł Misyjnych?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Od samego początku założyciele tych stowarzyszeń mieli jeden cel - uczynić z misji sprawę wiary. Misje to nie tylko działalność charytatywna, pomoc w rozwoju cywilizacyjnym, ale przede wszystkim sprawa głoszenia Ewangelii, przeżywania wiary. Idea przewodnia Papieskich Dzieł została wyjaśniona przez Jana Pawła II we wspomnianym już dokumencie o misjach. Przypomniał on, że misje są sprawą wiary i że każdy chrześcijanin na mocy sakramentu chrztu i bierzmowania jest misjonarzem. Aby prowadzić działalność misyjną, trzeba przede wszystkim wiary. Doskonałą katechezą na ten temat jest ostatnie orędzie Ojca Świętego na Niedzielę Misyjną, w którym przypomina, że do prowadzenia działalności misyjnej trzeba nawrócenia i wiary, która wyraża się w przebaczeniu. Charyzmatem Papieskich Dzieł Misyjnych jest przekazywanie i ożywianie wiary na wszystkich poziomach życia ludzkiego. Dlatego też wspomniane stowarzyszenia nie są wobec siebie konkurencyjne, ale komplementarne. Starają się wyczulać nas wszystkich na różnorakie potrzeby, jakie są w Kościele, i starają się tym potrzebom zaradzać. Chodzi więc o tworzenie odpowiednich warunków duchowych do przekazywania wiary, zachęcanie do modlitwy i składania ofiar duchowych w intencjach misji, ale też i tworzenie odpowiednich warunków materialnych - zakładanie seminariów, budowa kaplic i kościołów. Dlatego też nie bez znaczenia dla Papieskich Dzieł są ofiary pieniężne składane przez wiernych. Są one równocześnie wyrazem naszego zatroskania o sprawę głoszenia Ewangelii.
- Na ostatnim spotkaniu dyrektorów PDM była mowa o rozwijaniu postawy misyjności wśród dzieci i młodzieży. W jaki sposób młodzi ludzie mogą włączyć się w misyjną działalność Kościoła?
- Młodzież to przede wszystkim entuzjazm i gorliwość. Dziś trzeba patrzeć na młodzież tak, jak to czyni Ojciec Święty, kiedy spotyka się z młodymi ludźmi. On ufa młodzieży i młodzież ufa jemu. Dlatego może od niej dużo wymagać. Na polu pracy misyjnej jest wiele miejsca dla młodych ludzi. Trzeba tak pokierować ich rozwojem, aby w przyszłości wyrośli spośród nich misjonarze lub wolontariusze. To spotkanie dyrektorów PDM było okazją do przeanalizowania sytuacji polskiej młodzieży. Pomimo wielu problemów, niepokojących zjawisk obraz dzisiejszej młodzieży jest jednak nadal pozytywny. Młodzieży trzeba dać możliwość działania, dać odpowiednie narzędzia do realizowania zadań, trzeba ją wychowywać. Trzeba starać się o to, by młodym nie myliły się dwie rzeczy: działalność charytatywna z działalnością misyjną Kościoła. Trzeba im uświadamiać, że tam, gdzie działa Kościół, nie zapomina się również o pomocy materialnej. Jednak działalność charytatywna nie zawsze jest jednoznaczna z przekazywaniem wiary. Chodzi więc o właściwe ukazanie perspektywy misyjnej Kościoła.
Reklama
- Jedną z form przybliżania tematyki misyjnej naszym wiernym jest organizowany co roku Tydzień Misyjny. Jest to czas katechez, wykładów, spotkań z misjonarzami oraz modlitwy w intencji misji. W tym czasie zbierane są również ofiary na misje. Czy można dokonać już jakiegoś podsumowania tego tygodnia?
Reklama
- Warto wspomnieć, że Niedziela Misyjna i Tydzień Misyjny były obchodzone w Kościele już po raz 76. Kryje się więc za tym pewna historia i tradycja. Od początku, od kiedy ustanowiono ten dzień, główny akcent kładzie się na wymiar duchowy, modlitewny. W przeprowadzeniu tego tygodnia pomagają materiały, które dostarczane są przez PDM do wszystkich parafii. Są tam pomoce homiletyczne, katechetyczne, dokumenty Kościoła, komentarze liturgiczne. Duszpasterze mają więc gotowe narzędzia. Jeżeli chodzi o ofiary zbierane w Niedzielę Misyjną, to są one przeznaczane na fundusz PDM. Jan Paweł II powiedział kiedyś o tych ofiarach, że są dla niego taką długą ręką, dzięki której może pomagać młodym Kościołom i misjonarzom. Ja sam, kiedy byłem na misjach w Afryce i Ameryce Południowej, doświadczyłem tej pomocy i przekonałem się, jak wielkie znaczenie mają te ofiary i jak wiele można dzięki nim zdziałać. W naszych czasopismach misyjnych co roku podajemy, ile ofiar wpływa i dokąd są one kierowane. Nie potrafię jeszcze powiedzieć, jak wygląda sprawa w tym roku, ponieważ ofiary ciągle jeszcze napływają. W ubiegłym roku w Niedzielę Misyjną zebraliśmy ponad 3 mln zł. Osobno zbierane były ofiary od dzieci. To też była pokaźna suma, ponad 800 tys. zł. Oprócz tego dotarły do nas ofiary od żywego różańca i innych darczyńców. W sumie dało to około 4,5 mln zł. Trzeba jednak pamiętać, że tu nie chodzi o wielkość kwoty, ale o intencję, z jaką są one ofiarowane. Najważniejsza jest bowiem świadomość odpowiedzialności nas wszystkich za dzieło misyjne.
- Każdy człowiek wierzący zobowiązany jest do troski o misje. Jedną z form jest przynależność do Żywego Różańca. Jak to się stało, że modlitwa różańcowa jest narzędziem wspierającym działalność misyjną?
- W roku 1826 założycielka Dzieła Rozkrzewiania Wiary Paulina Jaricot powołała do istnienia Żywy Różaniec. Organizowała grupy piętnastoosobowe, z których każda zobowiązywała się do odmawiania codziennie jednej z otrzymanych tajemnic różańca. W ten sposób członkowie Żywego Różańca na całym świecie jednoczą się w modlitwie za zbawienie wszystkich ludzi. Dzisiaj wielu zapomniało o tym, że Żywy Różaniec ma korzenie misyjne. W Polsce idea Żywego Różańca jest wciąż żywa i rozwija się. We wszystkich parafiach istnieją grupy ludzi, którzy swoją modlitwą i ofiarami wspierają pracę misjonarzy. Myślę, że ogłoszony ostatnio nowy dokument Papieża o różańcu oraz ogłoszenie roku 2002/2003 Rokiem Różańca jeszcze bardziej przyczyni się do rozwinięcia tej idei. Mam nadzieję, że pomysł Pauliny Jaricot, aby różańcem otoczyć cały świat, teraz zrealizuje się jeszcze pełniej, między innymi dzięki nowym tajemnicom światła.
- Wspominał Ksiądz, że był na misjach. Gdzie i jak długo?
Reklama
- Byłem w Afryce, w Kongo przez 7 lat w diecezji Nkai. Tam właśnie cztery lata temu zginął ks. Jan Czuba. To było moje pierwsze doświadczenie misyjne. Tam odkryłem Afrykę, nie tyle w pięknie przyrody, ile w pięknie żyjących tam ludzi. Doświadczyłem tam wiele serdeczności, ciepła, współpracy. Wspominam tych ludzi do dzisiaj. Kościół afrykański jest bardzo dynamiczny, rozwija się pomimo wielu cierpień. Najlepszym dowodem na to są powołania kapłańskie z tamtego terenu, których z roku na rok przybywa. Po krótkiej przerwie pojechałem do Peru. Pracowałem na przedmieściach Limy. To było zupełnie inne doświadczenie, inne problemy. Największymi problemami Ameryki Łacińskiej są rozbite rodziny, brak powołań kapłańskich oraz działalność wielu sekt. Najważniejszym zadaniem jest uzdrowienie rodziny, bo przecież w niej rodzą się powołania. Jeśli my w Polsce mamy liczne powołania kapłańskie i zakonne, to na pewno dzięki dobrym rodzinom.
- W jaki sposób te zdobyte doświadczenia misyjne pomagają Księdzu w prowadzeniu Papieskich Dzieł Misyjnych?
- Myślę, że dzięki tym doświadczeniom teraz w sposób bardziej całościowy mogę patrzeć na to, czym są misje, animacja misyjna, jakie są rzeczywiste potrzeby. To wszystko, co przeżyłem jako misjonarz, służy mi teraz do tego, aby dzielić się doświadczeniami z ludźmi. To również skłania mnie do refleksji, czy my jako Kościół robimy wystarczająco dużo dla sprawy misji. Cieszy mnie również to, że przy różnych spotkaniach misyjnych nie przekazuję ludziom tylko teorii, ale mogę podzielić się własnym świadectwem misjonarza.
- Dziękuję Księdzu za rozmowę.