Za jeden z groźnych znaków czasu, wskazujący na nadzwyczajną aktywizację sił wrogich Kościołowi katolickiemu, bł. Jan Paweł II uznał zjawisko sekularyzmu, eliminującego różnymi sposobami z życia indywidualnego i społecznego nadprzyrodzony wymiar rzeczywistości i chrześcijańską antropologię. Trawestując pierwsze zdanie niesławnej pamięci „Manifestu komunistycznego” Karola Marksa, można odpowiedzialnie powiedzieć, że po Europie i po całym zachodnim świecie krąży obecnie upiór wojującego sekularyzmu, stanowiącego istotę współczesnego ateistycznego liberalizmu, nawiązującego wprost do haseł ateistycznej myśli oświeceniowej, w imię których tzw. Wielka Rewolucja Francuska dokonała pod koniec XVIII wieku mających charakter ludobójstwa prześladowań ponad miliona francuskich katolików i wywarła znaczący wpływ na wszystkie antyreligijne, zbrodnicze ideologie XIX i XX wieku.
Reklama
Chrześcijaństwo nie jest przeciwne oddzieleniu sfery „sacrum” od sfery „profanum”. To ono jako pierwsze wprowadziło nieznany w innych cywilizacjach konsekwentny ich rozdział. Rozdział ten zaznaczony został już w Księdze Rodzaju. Zawarty tam opis stworzenia świata jednoznacznie odbiera gwiazdom boskość, przyznawaną im w starożytnych cywilizacjach i religiach; odmitologizowuje świat i czyni go świeckim, co nie oznacza bynajmniej, że wrogim religii i transcendencji. Biblia i chrześcijaństwo, głosząc prawdę, że wszystko, co stworzył Bóg, jest piękne i dobre, dowartościowują również materię, w tym także ludzkie ciało, którymi pogardzały filozofie starożytne, takie jak platonizm czy neoplatonizm. To dowartościowanie doczesności i oddzielenie jej od sfery „sacrum” zwieńcza sam Chrystus znanymi powszechnie słowami: Co Bożego oddać Bogu, a co cesarskiego - cesarzowi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Oddzielając „sacrum” od „profanum”, autentyczne chrześcijaństwo nigdy nie mogło jednak wyrazić zgody na to, by całe życie społeczne i indywidualne człowieka, który jest przecież dzieckiem Bożym, pozostawało pod władzą ateistycznego cesarza, czyli współczesnych, nieliczących się z transcendencją władz w różnych krajach, które znalazły się pod dominacją sekularyzmu, skrajnego subiektywizmu, utylitaryzmu i dyktatury relatywizmu. Nie mogło zgodzić się na to, by ten „cesarz” siadał na ołtarzu i decydował o „sacrum”.
Mimo że Amerykanie i Europejczycy w około 90 proc. są religijni i uznają wiarę w Boga, to władza na różnych szczeblach znajduje się na tych terenach w rękach ateistów i agnostyków. Są oni niezwykle skuteczni w dochodzeniu do władzy. Opanowują coraz to nowe jej tereny. Realizują od lat słynne komunistyczne hasło Gramsciego: Prowadzić długi marsz przez instytucje.
Opanowywać to wszystko w życiu społecznym i politycznym, co zapewni rząd nad ludzkimi losami i ludzką świadomością.
Reklama
Wybitny uczony amerykański, laureat Nagrody Nobla, zajmujący się socjologią, w tym rolą tzw. kapitału ludzkiego we współczesnym świecie, napisał kilka lat temu, że widzi wyraźnie, jak ateistyczny liberalizm, występujący w różnych postaciach, opanowuje najbardziej istotne dla współczesnych społeczeństw instytucje, a zwłaszcza: parlamenty i prawodawstwo, uniwersytety, media i rozrywkę.
Nawet nieprzygotowany zbytnio obserwator współczesnego publicznego życia widzi wyraźnie, że tak dzieje się naprawdę. Widać to wyraźnie na planie mediów, które głoszą wprost lub podstępnie sączą - ateizm, zboczenia seksualne, materialistyczny konsumpcjonizm i kompletny relatywizm moralny.
Tak dzieje się także w Polsce, gdzie toczy się zawzięta walka o rząd nad duszami. Mimo haseł o wolności słowa, mimo głoszonej ustawicznie potrzebie tzw. tolerancji, dąży się do tego, by osiągnąć niezagrożony przez nic i nikogo monopol w ustanawianiu prawa i w mediach.
Nie dziwi więc fakt, że Telewizja Trwam jest ustawicznie atakowana i poniżana. Stanowi ona bowiem bolesny cierń w brzuchu ateistycznego kolosa libertynizmu.
Ten fakt winien skłonić wszystkich ludzi, którzy rozumieją potrzebę wolności wypowiedzi publicznej, by zjednoczyli się wraz z 2,5 mln osób, które wyraziły na piśmie swoje poparcie dla Telewizji Trwam. Ta wierząca, katolicka większość naszego narodu musi sobie uświadomić swoją siłę. Musi zacząć egzekwować swoje przyrodzone prawa do wolnego, niczym nieskrępowanego wyznawania swojej wiary i prawo do posiadania swoich, katolickich, niezarażonych ateistycznym relatywizmem mediów.