Od dłuższego czasu nadchodziły wieści o ciężkim stanie zdrowia kard. Józefa Glempa. Dopiero ostatnio okazało się, że było to bardzo trudne doświadczenie. Wycieńczony chorobą organizm nie był w stanie wytrzymać tej ciężkiej i bolesnej próby. Prymas Glemp odszedł do Pana w glorii godnego następcy wielkiego Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego. Przejął po nim trudne dziedzictwo na swoje skromne barki biskupa terenowego. Wprawdzie zdobywał doświadczenie u boku Wielkiego Prymasa, ale stawały przed nim zadania, które wymagały mocy i sił, czego dowody przyszło mu dawać w nie mniej trudnych dla narodu i dla Kościoła czasach.
Naród definitywnie wykuwał sobie swoją niepodległość, a działo się to w sytuacji, która wymagała od niego męstwa i odwagi, ale i roztropnej mądrości. Kard. Glemp na ogół potrafił pokazać narodowi, jak w sensowny sposób trzeba się w danej sytuacji zachować. Pewna część tego narodu nie zawsze jednak akceptowała jego rozwiązania, zwłaszcza gdy wiązały się z najcięższymi próbami doświadczeń ze strony słabnącego reżymu komunistycznego. Takim narodowym dramatem, w którym nie wszyscy podzielali całkowicie stanowisko kard. Glempa, była tragiczna śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Sam Prymas zdał sobie sprawę z tego, że mógł tutaj popełnić jakiś błąd, czemu w budujący sposób dał wyraz w żalu w związku z tym wyrażonym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Narodowe losy, w ramach których wypadło mu działać, były wyjątkowo skomplikowane. Wystawiały na próbę cierpliwość Kościoła, który wymagał niekiedy bardziej stanowczego sprzeciwu. Kard. Glemp nie był człowiekiem konfliktu, lecz człowiekiem spokoju i dialogu. Może niektórym wydawało się, że należało ciosem za cios oddawać razy, kierowane w stronę Kościoła w tym czasie. Kard. Glemp jako człowiek łagodny nie szukał jednak konfliktu, lecz czynił wszystko, żeby i Kościół nie ucierpiał, i narodowe dobro nie doznało szwanku. W tej polityce rozumnego dialogu doprowadził do jakżeż korzystnej sytuacji w stosunkach Kościoła i państwa w postaci zawarcia konkordatu. Obronił religię w szkole, pozwolił na nową administrację kościelną - z powstaniem nowych diecezji.
Odszedł do Pana gorliwy Kapłan, zatroskany o Kościół, ale i oddany dobru Narodu. Niech Dobry Ojciec odpłaci mu za godne sprawowanie wielkiego gospodarowania w Kościele polskim po dziejowych dokonaniach wielkiego poprzednika kard. Stefana Wyszyńskiego oraz jego gorliwego ucznia bł. Jana Pawła II. A od heroicznego Prymasa Tysiąclecia i pokornego jego Następcy niech Kościół i naród wezmą przykład solidarnej współpracy oraz w duchu Ewangelii rozumianej tolerancji.