Odbywając podróż pociągiem z Torunia do Warszawy, podsłuchałem rozmowę dwóch pasażerek, kobiet w wieku ok. 30 lat, które jechały w tym samym przedziale.
„Nasz proboszcz to dziwak, zupełnie nieżyciowy. Nie chciał wystawić zaświadczenia mojemu chłopakowi, który miał być ojcem chrzestnym tylko dlatego, że mieszkamy razem bez ślubu!”.
„Nasz jest w porządku, nigdy nie robi żadnych problemów, wszystko można z nim załatwić, od chrzestnych mojego młodszego syna nie wymagał żadnych zaświadczeń. A siostra miała problem z bierzmowaniem w swojej parafii, to bez problemów i tych wszystkich głupich formalności dopuścił ją do bierzmowania w naszej parafii!”.
Drugi obraz, kolędowy, anegdota, która krążyła po diecezji chełmińskiej wiele lat temu. Ksiądz w czasie kolędy zapytał starszą, samotną panią, czy mógłby skorzystać z ubikacji. Ta, zdziwiona i zaskoczona, zapytała: „A to ksiądz też musi?!”.
Dla niektórych ksiądz „doskonały” to taki, który nie robi nigdy i z niczego problemu. Z takim można wszystko załatwić, nawet za wiele nie pyta, nie bawi się w formalności. Dla innych dobry ksiądz to ideał, który nigdy w życiu się nie potyka, nie popełnia błędów, którego jedynym grzechem jest to, że czasami straci cierpliwość do „niesfornych” parafian. Inni znowuż na wieść o księdzu, który okazał się niewierny swojemu powołaniu, przestają chodzić do Kościoła i mówią, że stracili wiarę i zaufanie do Pana Boga.
Czy jednak można znaleźć księdza doskonałego, który idealnie pasuje do naszych wyobrażeń, wymagań i oczekiwań? Bardzo często popełniamy jeden z dwóch błędów. Traktujemy księdza jako urzędnika, którego obowiązkiem jest spełnić każdą naszą zachciankę bez zadawania niepotrzebnych pytań albo utożsamiamy z nim cały Kościół i Pana Boga, i chcielibyśmy, żeby był doskonały, nieomylny i święty.
Tymczasem ksiądz nie jest ani Panem Bogiem, ani nie zamyka w sobie rzeczywistości Kościoła. Nie jest nawet aniołem, żeby móc stać ponad ludzkimi słabościami i być wolnym od grzechów. Nie jest urzędnikiem ani sprzedawcą. Nie stoi ponad prawem i nie wolno mu łamać reguł, które obowiązują nas wszystkich. Nie jest zwolniony z obowiązku kulturalnego zachowania i ludzkiego traktowania innych. Nie ma też nerwów ani psychiki ze stali.
Ksiądz jest człowiekiem, tak jak każdy z nas. Jako człowiek ma swoje wady i słabości, z którymi powinien walczyć, bo to jest jeden z wyznaczników człowieczeństwa. Jest chrześcijaninem i obowiązują go te same przykazania, co innych ochrzczonych, te same zasady i reguły życia. Gdy jest nauczycielem, musi tak jak inni uczestniczyć w życiu szkoły i wypełniać swoje obowiązki. Mieszkając w konkretnym kraju, musi podporządkować się prawodawstwu (chyba, że jest ono niesprawiedliwe czy złe - ale to osobny problem). Jest grzesznikiem i czasem wykazuje się głupotą, dlatego jemu także można - a nawet trzeba - zwrócić uwagę.
Ma szczególny dar, naprawdę wyjątkowy, może sprawować Eucharystię, może udzielać rozgrzeszenia, może namaszczać chorych, może błogosławić. Z tym darem wiążą się zobowiązania, nie może tego daru chować dla siebie, ma nim służyć innym. Ma głosić Słowo Boże, ma uczyć przykazań, nawet wtedy, gdy sam nie za bardzo radzi sobie z ich przestrzeganiem. Ma być dla innych znakiem samego Boga - Jego miłości, miłosierdzia, dobroci, przebaczenia, łaskawości. A przy tym ma zawsze pamiętać, że jest znakiem niedoskonałym, który musi ciągle nad sobą pracować, który czasami przez swój grzech, pychę czy głupotę może nawet zasłonić Pana Boga. To ta świadomość pchała św. Jana Marię Vianneya do ucieczki z parafii. Nie dlatego, że bał się obowiązków, ale dlatego, że czuł się niegodny, by być znakiem Bożej obecności.
Modlitwa św. Jana Marii Vianneya
Kocham Cię, o mój Boże, i moim jedynym pragnieniem jest kochać Cię aż do ostatniego tchnienia mego życia.
Kocham Cię, o Boże nieskończenie godny miłości, i wolałbym raczej umrzeć, kochając Ciebie, niż nawet przez chwilę żyć bez Twojej miłości.
Kocham Cię, Panie, i jedyna łaska, o którą Cię proszę, to ta, abym mógł kochać Cię wiecznie.
Boże mój, jeśli mój język nie jest w stanie powtarzać w każdej chwili, że Cię kocham, to chciałbym, aby moje serce powtarzało Ci to z każdym moim oddechem.
Kocham Cię, mój Boski Zbawicielu, bo za mnie zostałeś ukrzyżowany i pozwalasz mi tu, na ziemi, być ukrzyżowanym dla Ciebie.
Boże mój, udziel mi łaski, abym umarł w Twojej miłości i z tą pewnością, że Ciebie kocham.
Amen
Pomóż w rozwoju naszego portalu