Zgromadzenie św. Michała Archanioła powstało w 1897 r. w Miejscu Piastowym k. Krosna. Jego założyciel, bł. Bronisław Markiewicz, kapłan diecezji przemyskiej, był uczniem św. Jana Bosko.
- Zgromadzenie Michalitów powstało wskutek adaptacji charyzmatu salezjańskiego na ziemi galicyjskiej, należymy bowiem do rodziny salezjańskiej - mówi ks. Krzysztof Pelc CSMA, prefekt w Wyższym Seminarium Duchownym Księży Michalitów w Krakowie. - Ks. Markiewicz szczególny nacisk kładł na walkę z narodowymi wadami Polaków, a głównym sposobem jego działania było wychowywanie młodzieży. To w nim widział sposób na podniesienie moralności całego społeczeństwa. Ten charyzmat staramy się podejmować i dziś.
Boże przypadki
Reklama
Podczas spotkania z przedstawicielami michalickiego zgromadzenia księża i klerycy opowiadają o różnych drogach powołania.
- Bóg działa przez „przypadki” - mówi diakon Mateusz. - Pochodzę z Siedlec, gdzie nigdy o michalitach nie słyszałem. Kiedyś dostałem od księdza obrazek z modlitwą do św. Tomasza z Akwinu. Mogę śmiało powiedzieć, że ta modlitwa wprowadziła mnie na drogę kapłaństwa. Na odwrocie obrazka była pieczątka księdza, przy którego nazwisku widniał skrót MIC. Ktoś mi powiedział, że to michalici. Taki był początek mojego zainteresowania tym zgromadzeniem. Po szkole średniej chciałem studiować architekturę na Politechnice Krakowskiej. Tak się akurat złożyło, że mieszkałem wtedy przy ul. Podchorążych - sąsiadującej z ul. Kazimierza Wielkiego. I znów Bożym przypadkiem okazało się, że to właśnie tutaj mieści się Seminarium Księży Michalitów. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że będąc już w seminarium, opowiadałem historię mojego powołania, gdy ktoś zwrócił mi uwagę, że skrót MIC oznacza księży marianów - śmieje się dk. Mateusz. - Wtedy jednak miałem już pewność, że Pan Bóg właśnie przez te „zbiegi okoliczności” pokazuje mi drogę w Zgromadzeniu św. Michała Archanioła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Plakat
Kl. Maksymilian pochodzi z rejonu Świętokrzyskiego. On również nie słyszał wcześniej o Zgromadzeniu Michalitów. - O jego istnieniu dowiedziałem się z plakatu ogłaszającego młodzieżową Pielgrzymkę o Trzeźwość, koordynowaną przez michalitów - wspomina. - Poszedłem na pielgrzymkę i od tego wszystko się zaczęło. Tam spotkałem się ze świadectwem życia wielu księży i kleryków michalickich. To były dla mnie kluczowe spotkania. Potem, gdy zdałem na studia, cały czas utrzymywałem kontakt z michalitami - były rekolekcje, dni skupienia - a w końcu podjąłem decyzję, że chcę zostać jednym z nich - kończy opowiadanie kl. Maksymilian.
U źródeł
- Pochodzę z okolic Miejsca Piastowego - opowiada kl. Grzegorz. - W tym rejonie Polski, na Podkarpaciu, dzieła ks. Bronisława Markiewicza i Zgromadzenie Księży Michalitów są bardzo popularne. I chociaż parafia, z której pochodzę, nie była prowadzona przez nasze zgromadzenie, często bywałem w Miejscu Piastowym na nabożeństwach fatimskich czy modlitwie różańcowej. Tam, w naturalny sposób rodziło się moje powołanie. Nie miałem też dylematów, jeśli chodzi o wybór zgromadzenia. Można powiedzieć, że dorastałem w michalickim duchu i tak jest do dzisiaj - podsumowuje.
Z daleka
Reklama
Kl. Cristian urodził się na dalekiej Dominikanie, gdzie również swoje placówki mają księża michalici. Przez 9 lat był ministrantem w parafii prowadzonej przez to zgromadzenie. Kiedy odkrył swoje powołanie do kapłaństwa, bardzo pragnął zostać właśnie michalitą. Niestety, na Dominikanie nie ma michalickiego seminarium, więc trafił on do seminarium diecezjalnego. Pan Bóg zna jednak pragnienia ludzkich serc i po czterech latach kl. Cristian przyjechał do Polski, by tu, w krakowskim domu, rozpocząć formację pod skrzydłami św. Michała Archanioła. Mimo że nie znał ani słowa po polsku, teraz już zupełnie dobrze rozumie nasz język i posługuje się nim coraz lepiej.
Powściągliwość i praca
Było to zawołanie św. Jana Bosko, które w swoim życiu i działalności przyjął i wypełniał założyciel Zgromadzenia Michalitów bł. Bronisław Markiewicz. Do dziś każdy michalita, tak jak umie, stara się realizować te wezwania w swoim życiu kapłańskim i zakonnym. - Mamy dziś wiele sytuacji, które próbują nas odciągać od Boga - mówi ks. Krzysztof Pelc. - Każdy michalita ma być dzisiaj wychowawcą i współczesnym ks. Markiewiczem. Naszym głównym zadaniem jest troska o dzieci i młodzież, bo jednym z głównych terenów walki duchowej we współczesnym świecie jest serce młodego człowieka. Dlatego tak ważny jest proces wychowania w społeczeństwie, w którym nasila się kryzys rodziny - dodaje Ksiądz Prefekt. - Michalici mają podprowadzać młodych ludzi na drogę życia z Bogiem w codzienności. Odkrywać Boga i dzielić się tym doświadczeniem z nimi. Musimy zdawać sobie sprawę z istnienia zła, ale jednocześnie fascynować się Bogiem i wsparci Jego łaską, skutecznie walczyć ze złem, dając świadectwo Bożej mocy swoim życiem - dopowiada ks. Krzysztof.
Troska o młodych
Szczególną przestrzenią posługi księży michalitów są oratoria (w Toruniu, Stalowej Woli, Krośnie i na warszawskim Bemowie), domy dziecka (w Pawlikowicach k. Wieliczki i Prałkowcach k. Przemyśla) oraz ośrodki szkolno-wychowawcze (w Krośnie, Miejscu Piastowym i podwarszawskich Markach). Wielu kleryków właśnie w tych miejscach odbywa praktyki, zdobywając potrzebne w ich posłudze doświadczenie.
Ks. Sławomir Bednarz CSMA pracuje w domu dziecka dla chłopców „Moja Rodzina”w Pawlikowicach. Drogę do kapłaństwa zaczynał w krakowskim seminarium archidiecezjalnym. Jak trafił do Zgromadzenia św. Michała Archanioła? - Postanowiłem odejść z seminarium i przenieść się do michalitów, ponieważ chciałem pracować z dziećmi i młodzieżą, a Zgromadzenie Michalitów pomogło mi w tym ze względu na charyzmat. - W tym roku minęły trzy lata od moich święceń kapłańskich. Praca w domu dziecka to trud, ale też radość - mówi kapłan. - To tak naprawdę bycie dla chłopców 24 godziny na dobę. Oni o tym wiedzą, przychodzą, żeby pogadać, żeby się wyspowadać, a nieraz po prostu razem posiedzieć. „Dom” został wyremontowany - chłopcy mają piękne pokoje, o które sami chcą dbać, są 3 aneksy kuchenne, w których z paniami wychowawczyniami przygotowują sobie śniadania i kolacje. Dzięki temu przestrzeń ośrodka staje się dla jego wychowanków miejscem swoistej wspólnoty rodzinnej. Miła i ciepła atmosfera w naszym Domu to zasługa nie tylko wychowawców i pracowników, ale przede wszystkim obecnego ks. dyrektora Bogdana Węgrzyna, który - muszę to powiedzieć - jest ojcem dla tych dzieci i tej młodzieży. Niestety - mówi ks. Sławek - we współczesnym świecie problem sieroctwa diametralnie zmienił swoje znaczenie. Dziś nawet w domu dziecka wielkim problemem jest sieroctwo społeczne czy też eurosieroctwo.
Normalni mężczyźni
Klerycy podkreślają, jak ważnym doświadczeniem był dla nich czas praktyki. - Dzięki temu - mówi dk. Mateusz - „schodzimy na ziemię”, stajemy się bardziej „normalni”. Praca w ośrodkach, gdzie są dzieci, którym zabrakło w życiu miłości, uczy nas życia od podstaw. - Ale i w seminarium - dodaje kl. Grzegorz - nie narzekamy na brak zajęć formacyjnych, a także takich zdrowych, męskich zajęć dla chłopaków. Staramy się być wysportowani, lubimy grać w piłkę, czego dowodem jest nasze tegoroczne zwycięstwo w Lidze Kleryckiej i zdobycie Pucharu kard. Stanisława Dziwisza. Poza właściwą formacją i sportem klerycy redagują kwartalnik „Wspólnota”; włączają się także w ewangelizację w zespole muzycznym „Michael”. - Najważniejszym naszym powołaniem - mówi ks. Krzysztof Pelc - jest jednak zaufanie Panu Bogu w służbie dzieciom i młodzieży. W tym powołaniu wspomaga nas nasz święty patron, Michał Archanioł. - Jego zawołanie: „Któż jak Bóg” - dopowiada dk. Mateusz - jest niczym piętno wyryte w głębi duszy. To Bóg nas prowadzi, uzdalnia do czynienia Jego dzieł i dawania świadectwa.