Reklama

Historia do czytania

Przychodzą do mnie dziennikarze i pytają, jak to mi się żyło na zamku. Opowiadałam historię mego dzieciństwa i młodości już tyle razy, że w końcu ktoś wpadł na pomysł, by ją spisać - mówi arcyksiężna Maria Krystyna Habsburg.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wrzesień

Reklama

Teraz jest wrzesień, więc wspominam czas wybuchu II wojny światowej. U nas na zamku stacjonował cały Korpus Ochrony Pogranicza. Było tu tylu przystojnych wojaków, że ciężko się było w nich nie zakochać. Niektórzy z nich ufali, że Beskidy zatrzymają niemieckie czołgi. Mój tata, który brał udział w walkach na froncie I wojny światowej we włoskich Dolomitach nie miał żadnych złudzeń, że to są mrzonki. Słyszałam, jak po francusku powiedział o tym mamie.
Mimo że tata miał w 1939 r. swoje lata, to jednak chciał wziąć udział w wojnie obronnej. Pojechał w tej sprawie do Warszawy, ale Ministerstwo Obrony Narodowej było już zamknięte na cztery spusty. Oni tam pewnie wiedzieli, że nie tylko Niemców mamy się spodziewać. Tata chciał objąć dowództwo nad jakimś oddziałem artyleryjskim, ale uchodził się tylko i nikogo, kto mógłby podjąć decyzję w tej sprawie, nie znalazł. Mając na nogach nie rozchodzone oficerskie buty, które na dodatek go odparzały, w pewnym momencie ściągnął je i zaczął maszerować w skarpetach. Na ten widok podbiegł do niego jakiś podpułkownik, zasalutował i poprosił o włożenie butów z powrotem na nogi. Swoją interwencję tłumaczył tym, że cywile nie mogą myśleć, że oto Wojsko Polskie nieprzyjaciel w skarpetkach pogonił.
Po nieudanych próbach załatwienia przydziału w Warszawie, kolejną decyzją taty była próba przebicia się do Rumunii, żeby tam dostać się do Wojska Polskiego. Sowieci odcięli mu jednak drogę i ta wyprawa również zakończyła się fiaskiem. Tata wrócił z powrotem do domu i wtedy dowiedział się, że jego śladem podążyła mama. Jej umknąć się jednak nie udało. Mimo założenia na siebie stroju chłopki wpadła w ręce Sowietów. Miała za czystą twarz i za delikatne dłonie - to ją zdradziło. Decydując się na takie przebranie powinna była usmarować je sobie w błocku, czego zawczasu nie zrobiła. Szczęście jej jednak nie opuściło. Czerwonoarmista tylko na chwilę odciągnął ją na bok, a jego słowa „ty nigdy nie pracowałaś”, nie miały żadnej konsekwencji. Wkrótce po zatrzymaniu puścił ją wolną i już bez większych przygód wróciła do nas cała i zdrowa.

Polscy Habsburgowie

Cieszę się, że moja rodzina określana jest tym pięknym zwrotem. Ja swą polskość wyraźnie określiłam nie podpisując volkslisty. Zrobili tak zresztą wszyscy żywieccy Habsburgowie. Byłam z tego niezmiernie dumna. To, że zarówno wtedy, jak i w czasie przymusowej emigracji, zawsze czułam się Polką, pozwoliło mi w czasach wolnej Polski wrócić na stałe do Żywca. Przywitano mnie tu niczym angielską królową. Dostałam mieszkanie w pomieszczeniach zaadoptowanych z dawnej zamkowej kręgielni i cieszę się, że znów mogę mieszkać w miejscu, w którym się wychowałam i dorastałam.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Edukacja

Reklama

Wszechstronne wykształcenie, jakie otrzymałam, pozwoliło mi stanąć na nogi, gdy okazało się, że nie ma dla mnie miejsca w komunistycznej Polsce. Znałam kilka języków obcych, więc ze znalezieniem pracy na emigracji nie miałam trudności. Edukacja była priorytetem. Za niesubordynacje w tej materii i za kłopoty sprawiane profesorom można było od papy dostać po pupie. Na szczęście tata miał miękkie serce i bardzo rzadko decydował się na wymierzanie tak drastycznej kary.
Po powrocie z emigracji do Żywca od dobrych kilku lat żyję sobie po sąsiedzku z uczniami, którzy uczą się w drugiej części Nowego Zamku. Niektórym mówiłam już, jakby kto miał problem z językiem obcym to zapraszam na bezpłatne korepetycje. Nikt jednak do tej pory się nie odważył. Może boją się, że w tym tkwi jakiś podstęp? Ciężko powiedzieć czemu, ale po naukę się nie zgłaszają.

Wzorzec

„O tata klepie Różaniec” - zdarzyło mi się czasem tak naśmiewać. Teraz z perspektywy lat uważam, że dzięki jego postawie, cała nasza rodzina wyszła bez szwanku z II wojny światowej. Za nasze zdrowie i życie ofiarował Bogu własne męczeństwo i modlitwę. Okazało się, że skutecznie. Sam zapłacił jednak za to wielką cenę. Zmarł zaledwie kilka lat po kapitulacji faszystowskich Niemiec.

Powołanie

Jeszcze na emigracji myślałam o wstąpieniu do zakonu habitowego, ale na przeszkodzie stanęła mi choroba. Zamiast tradycyjną zakonnicą zostałam więc jednym z Rycerzy Maltańskich. Powołanie to cudowny dar z nieba, na który trzeba odpowiedzieć. Ja zdecydowałam się dla jego realizacji porzucić dobrze płatną pracę, ale wówczas, jak już wspominałam, ze względu na chorobę nic z tego nie wyszło. Z powodzeniem za to zrealizował się w stanie duchownym mój przyrodni brat Joachim Badeni. Jako dziedzic w Busku, prawnik, a na dodatek bardzo przystojny młodzieniec, na którego panny leciały niczym pszczoły do miodu, mógł się dobrze ożenić i wieść dostatnie życie. Tymczasem wybrał dominikański habit. Jak o jego decyzji dowiedział się dziadek ze Szwecji, który był wyznania luterańskiego, stwierdził krótko: „jakie czasy nastały, mój wnuk został księdzem”. Wtedy o ekumenizmie nie było mowy, więc dla luteranina kapłan oznaczał niemal tyle, co wcielony diabeł. Dla Joachima pobyt w klasztorze nie był sielanką. W czasach, w których w Polsce wcielano komunizm, ubecy robiąc rewizję w krakowskim klasztorze, zaczepili go słowami „O pan hrabia w takim miejscu”. Na szczęście nie tracąc moresu odpowiadał: „Tak, bo tutaj są wszyscy równi”. W tamtych czasach Joachim bardzo bał się o swoje życie, ale jak się okazało nic mu się złego nie stało. Za niedługo mój braciszek będzie obchodził setne urodziny, a więc coś tam już przeżył. Wciąż jest aktywnym wykładowcą, którego studenci darzą szczerą sympatią, ku zazdrości znacznie młodszych profesorów. Mimo lat dowcip wciąż ma błyskotliwy, czego doświadczam podczas naszych wzajemnych spotkań.

Park

Widać, że dużo się wokół zamków dzieje i to dobrze. Nie ze wszystkiego jestem jednak zadowolona. Przed moimi oknami wykładają alejki kocimi łbami, a mi ciężko po takiej nawierzchni się poruszać. Odkąd pamiętam przed zamkiem na alejkach zawsze był asfalt i tylko szkoda, że jego czas już się tu skończył. Przy robieniu krawężników niestety popodcinano korzenie drzew sąsiadujących z Nowym Zamkiem, a to w przyszłości może grozić ich przewróceniem. Mając to na uwadze, co wieczór lepiej odmawiam rachunek sumienia. Spotkania z nimi, ani zamkowy dach, ani moja osoba mogłaby jednak nie przeżyć.

Wysłuchał Mariusz Rzymek

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Apostoł ubogich i cierpiących

Niedziela Ogólnopolska 42/2010, str. 8-9

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Św. Stanisław Kazimierczyk

Św. Stanisław Kazimierczyk
W dniu jego narodzin odbywało się w Krakowie przeniesienie relikwii św. Stanisława, biskupa męczennika, i stąd nasz Święty otrzymał imię Stanisław. Wiek XV, w którym przyszedł na świat św. Stanisław Kazimierczyk, to „szczęśliwy wiek Krakowa” - wiek świętych, epoka szczególnego rozkwitu życia duchowego i religijnego. O św. Stanisławie Kazimierczyku sługa Boży Jan Paweł II podczas Mszy św. beatyfikacyjnej 18 kwietnia 1993 r. mówił, że był to „żarliwy czciciel Eucharystii, nauczyciel i obrońca prawdy ewangelicznej, wychowawca, przewodnik na drogach życia duchowego, opiekun ubogich. Pamięć o jego świętości żyje i owocuje do dzisiaj. Tej pamięci lud Krakowa, a zwłaszcza lud Kazimierza, dawał wyraz przez modlitwę u jego relikwii nieprzerwanie aż do naszych czasów”. Od samego początku życie Świętego związane było z parafią i kościołem Bożego Ciała na Kazimierzu, do którego regularnie uczęszczał.
CZYTAJ DALEJ

To święty również na dzisiaj

Niedziela Ogólnopolska 42/2010, str. 8-9

wikipedia

Czy kanonizacja średniowiecznego kapłana z Zakonu Kanoników Regularnych ma jakieś znaczenie dla nas, żyjących w XXI wieku? Czy ks. Stanisław z krakowskiego Kazimierza, który świetnie rozumiał problemy XV-wiecznych parafian, potrafi zrozumieć nasze problemy - ludzi żyjących w epoce technicznej?

Stanisław Kazimierczyk, choć umarł w 1489 r., jest ciągle żywy i skutecznie działa w niebie. W rok po śmierci przy jego grobie Bóg dokonał 176 uzdrowień, które zostały udokumentowane. Do dzisiejszego dnia tych niezwykłych interwencji były setki tysięcy. Ludzie są uzdrawiani z wielu chorób, umacniani w realizowaniu trudnych obowiązków, podtrzymywani na duchu w ciężkich chwilach życia. Dzięki skutecznej interwencji Kazimierczyka ludzie odzyskują wiarę w Boga miłującego i są uzdrawiani ze zranień duchowych i psychicznych.
CZYTAJ DALEJ

Franciszek dziękuje stowarzyszeniu Meter za zwalczanie wszelkich form przemocy wobec dzieci

2025-05-05 21:54

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Ks. Di Noto

Włodzimierz Rędzioch

W niedzielę 5 maja, po modlitwie Regina Coeli Franciszek pozdrowił pielgrzymów z różnych kontynentów oraz stowarzyszenie Meter. „Witam stowarzyszenie ‘Meter’, które angażuje się w zwalczanie wszelkich form przemocy wobec dzieci. Dziękuję, dziękuję za wasze zaangażowanie! I proszę, kontynuujcie swoją ważną pracę z odwagą” – powiedział Papież.

Modlitwą z Franciszkem na Placu św. Piotra zakończył się XXVIII Dzień Dzieci Ofiar Przemocy, organizowany przez stowarzyszenie Meter. Jak mówi w rozmowie ze mną założyciel Meter, ks. Fortunato Di Noto, celem dnia jest „pobudzanie zaangażowania w obronę dzieci przed wszelkimi formami przemocy, obojętności i molestowania” oraz „formowanie zbiorowego sumienia, aby każdy czuł się odpowiedzialny za bezpieczeństwo nieletnich”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję