Na cmentarzu bródnowskim w alei 93B znajduje się grób jednej
z odważniejszych i jednocześnie skromniejszych kobiet, o jakich kiedykolwiek
zdarzyło mi się słyszeć. Na grobie tym bardzo rzadko płonie znicz:
bliscy już nie żyją, a pozostali nie wiedzą kim była ta kobieta.
Jednak licha mogiła nie zawsze świadczy o takim samym życiu, czasami
jest wręcz odwrotnie. Tak było i z życiem Julii Pępiak. Na szczęście
z roku na rok powiększa się grono osób, którym nieobce jest nazwisko
Julii. Znane jest także czytelnikom Niedzieli Warszawskiej, choć
jej historia opisywana była blisko dwa lata temu. Do redakcji napłynęło
wówczas dużo listów z pytaniami - co dalej?
Julia Pępiak jest cichą bohaterką ostatniej wojny. Mieszkając
w Bełżcu, w pobliżu obozu zagłady Żydów, po sąsiedzku z volksdeutschem
i dzieląc dom z Niemcami, przez trzy lata ukrywała Żydówkę Salomeę
Helman i jej dwuletnią córkę Bronisławę. Ukrywała - to za małe słowo.
Julia się nimi z całego serca opiekowała, nie życząc sobie w zamian
absolutnie nic.
Z Julią Pępiak spotkał się przed laty Antoni Madejski,
który potem przez prawie ćwierć wieku starał się, by wyczyn Julii
nie odszedł w zapomnienie i przede wszystkim, by został doceniony
przez Żydowski Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie
i uhonorowany medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Sprawa Julii
była bardzo trudna, gdyż brakowało decydującego zwykle o przyznaniu
odznaczenia świadectwa uratowanych Żydówek. Zaraz po wojnie obie
wyjechały do Izraela. Po kilku latach Salomea wróciła do Polski i
wkrótce zmarła, jej córka Bronisława zaś wyjechała do Ameryki Południowej
i ślad po niej zaginął. Pełne wdzięczności listy ocalonych zaginęły
po śmierci Julii.
Promyk nadziei wniosła s. Teresa Frączek ze Zgromadzenia
Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, która odbierając w Jerozolimie
medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata przyznany Zgromadzeniu poznała
Beniamina Anolika z Instytutu Yad Vashem i przedstawiła mu sprawę
Julii Pępiak. Kilka dni później Antoni Madejski przesłał Anolikowi
napisaną przez siebie i wydaną przez Civitas Christiana w 1996 r.
broszurę Sprawiedliwa z Bełżca, zawierającą relację z jego spotkań
z Julią Pępiak i śledztwa przeprowadzonego przez niego w jej sprawie.
Na dobrą wiadomość nie trzeba było długo czekać. W liście
z 1 stycznia br. Beniamin Anolik zawiadomił, iż Instytut Yad Vashem
na posiedzeniu Głównej Komisji pod przewodnictwem sędziego Wyższego
Sądu Izraela Joachima Maca uznał Julię Pępiak za Sprawiedliwą. Postanowienie
to wywołało ogromną radość wśród wszystkich osób zainteresowanych.
Pozostała jedynie do rozstrzygnięcia kwestia, kto odbierze odznaczenie,
gdyż sama zainteresowana zmarła w 1971 r., przy życiu nie pozostał
również nikt z jej rodziny.
Jeden z synów Julii Pępiak, Zygmunt, był franciszkaninem
i jako o. Sebastian pracował do śmierci w warszawskim kościele św.
Antoniego przy ulicy Senatorskiej 31. Tam też 15 października br.
odbyła się ceremonia zawieszenia dyplomu i medalu Sprawiedliwy wśród
Narodów Świata w gablocie wotywnej w kaplicy św. Franciszka. W lipcu
na prośbę nieżyjącego już Antoniego Madejskiego medal z rąk ambasadora
Yigala Antebi w imieniu wspólnoty franciszkańskiej odebrał o. prof.
Anzelm Szteinke.
Teraz o Sprawiedliwej Julii może dowiedzieć się każdy,
kto odwiedzi kościół św. Antoniego. Może i jej grób zostanie otoczony
większą pamięcią. Jestem pewna, że jej postać skłoni wiele osób do
refleksji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu