Rok 1963 rozpoczął się od ataków komunistycznych władz na Kościół
polski, zwłaszcza na księży biskupów. 6 stycznia tego roku w antykościelnym
tygodniku Argumenty ukazał się artykuł Wiesława Mysłka zatytułowany
Episkopat na Soborze. Autor zarzucił polskim biskupom, że nie zabiegali
dostatecznie o załatwienie spraw administracji kościelnej na Ziemiach
Zachodnich. Mysłek tendencyjnie przemilczał, że biskupi polscy pojechali
na Sobór, który zajmował się zupełnie innymi problemami. Nie był
to więc czas dla załatwiania takich spraw jak organizacja administracji
w dykasteriach Stolicy Apostolskiej, bo te pracowały w tym okresie
na rzecz Soboru. Jego celem było oskarżenie biskupów i zrobił to
nie patrząc na fakty.
Tydzień później ten sam publicysta również na łamach
Argumentów po raz kolejny zaatakował Episkopat. Tym razem w artykule
Kościół milczenia? zarzucił biskupom stawanie po stronie reakcyjnego
skrzydła. Wyrazić się to miało w tym, że w czasie Soboru opowiadali
się za tym, by świeccy stanowili "bierną, ślepo posłuszną hierarchii
armię". W ten sposób Kościół miałby - zdaniem Mysłka - doprowadzić
do "klerykalizacji państwa i instytucji publicznych". Piszący na
zamówienie komunistycznych władz autor ponownie oparł swoje wnioski
na wyssanych z palca faktach.
Publikacje te nie wywołały takiego zamętu, jakiego spodziewali
się mocodawcy Wiesława Mysłka. Argumenty były pismem o małym nakładzie
i czytane przez krąg ludzi wrogo nastawionych do Kościoła. Jego "
rewelacje" nie zostały podjęte przez inne czasopisma. Nie ulega jednak
wątpliwości, że te dwa artykuły były zapowiedzią eskalacji walki
z Kościołem, podjętej przez komunistyczne władze. Pogorszyły one
jeszcze i tak już napięte stosunki na linii Kościół - państwo. Najlepiej
o atmosferze po ich wydrukowaniu wyraził Jerzy Zawieyski, który obawiał
się, że mogą one położyć kres jego zabiegom o spotkanie Władysława
Gomułki z kardynałem Stefanem Wyszyńskim.
17 stycznia Ksiądz Prymas wyjechał na dwudniowy wypoczynek
do Lasek. Jednak nie dane mu było w pełni zregenerować siły. Tego
dnia wieczorem przybyli do niego posłowie "Znaku": Jerzy Zawieyski,
Stanisław Stomma, Konstanty Łubieński i Tadeusz Mazowiecki. W czasie
rozmowy podjęto ocenę sytuacji społeczno-religijnej. Przybyli posłowie
bardzo mocno akcentowali swoje zasługi. Mówili o tym, że za taką
postawę są "bici". Wzywali kardynała Wyszyńskiego do rozpoczęcia
nowej linii. Mówili o konieczności negocjacji, unkania konfliktów
i postaw ekstremalnych.
Prymas Tysiąclecia sprowadził posłów "Znaku" na ziemię.
Powiedział im, że na sytuację w Polsce, na rolę Kościoła i zadania
Prymasa patrzą przez wąski pryzmat Klubu Inteligencji Katolickiej.
On zaś jest odpowiedzialny za cały Kościół i musi patrzeć szerzej.
Nie może też polityk chrześcijański patrzeć na swoją działalność
przez pryzmat doraźnych osiągnięć. Jego zadaniem jest bowiem być
w prawdzie.
Sposób działania posłów "Znaku" budził wiele zastrzeżeń
Prymasa Tysiąclecia. Dlatego mówił im z mocą o chrześcijańskich postawach.
Stawianie na pierwszym miejscu prawdy przed taktyką polityczną było
nie tylko zgodne z Ewangelią, ale również, o czym przekonywało zdobycie
autorytetu przez kardynała Wyszyńskiego w narodzie, o wiele skuteczniejsze.
Prymas Polski widział błędy posłów "Znaku", ale o jego postawie wobec
nich świadczy zdanie z notatki z rozmowy w Laskach: Uważam, że p.
Stomma jest nieszczęściem "Znaku". Ale niech Bóg osądzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu